14 października 2020

Michał Wałach: mistrz i uczeń, czyli nauczyciel w czasach koronawirusa

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (Alexandra_Koch))

Relacja mistrz-uczeń to jeden z ważniejszych elementów edukacji. Wielokrotnie w przeszłości autorytet nauczyciela potrafił zmobilizować do pracy nad sobą niejednego krnąbrnego młodzieńca. Dziś jednak budowanie osobistej więzi jest – z oczywistych przyczyn epidemicznych – utrudnione. Mimo tego ciągle na pedagogach spoczywa wielka odpowiedzialność.

 

Dla dziecka dopiero rozpoczynającego swoją przygodę ze szkołą nauczyciel stanowi wręcz wyrocznię. Jest dorosły, co w sposób naturalny budzi u młodego człowieka respekt. Jest mądry, bo umie pisać oraz czytać, zna cyfry i wiele, wiele innych rzeczy, które u dziecka budzą szacunek. Ponadto częstokroć jest dobrze ubrany, jeździ samochodem, pije kawę i ma dzieci. W sumie… jak rodzice. Te proste, banalne wręcz sprawy, powodują, że nauczyciel stanowi wzór, a dziecko ufając mu oraz temu, co mówi, uczy się coraz nowszych umiejętności. Jeśli więc rodzice podtrzymają u dziecka nauczycielski autorytet zamiast w niego godzić (co niestety w ostatnich latach się zdarza), zaś sam pedagog staje na wysokości zadania i daje radę sprostać wyzwaniu, a zarazem odpowiedzialności wypływającej z bycia prawdziwym wzorem, to można spodziewać się, że ze współpracy mistrza i ucznia wyniknie wiele dobrego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W kolejnych latach edukacji dziecka sytuacja zwykle wygląda inaczej, gdyż okres młodzieżowego buntu, jaki przechodzi część dzieci, osłabia podatność na opinie autorytetów (co oczywiście nie oznacza, że nauczyciele pracujący z taką młodzieżą są „gorsi” – ich postawa także może pomóc utemperować charaktery i nakierować je we właściwą stronę). Sytuacja w relacji mistrz-nauczyciel zmienia się natomiast – a przynajmniej, wraz z dojrzewaniem psychicznym, powinna ulec przeobrażeniom – na studiach, które podejmuje część młodzieży. Wtedy wykładowca akademicki ma możliwość stać się dla młodego człowieka drogowskazem w życiu intelektualnym i nauczycielem metod poszukiwania prawdy, a w ten sposób także, pośrednio, wychowawcą.

 

Zmiany w funkcjonowaniu szkół i uczelni wyższych spowodowane obostrzeniami związanymi z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 zrodziły jednak zupełnie nową sytuację i zaburzenia w dotychczasowym modelu relacji uczeń-nauczyciel. Placówki wiosną pracowały w formule zdalnej, zaś jesienią szkoły powróciły do pracy z zachowaniem reżimu sanitarnego, zaś uniwersytety i akademie przyjęły różnorakie modele funkcjonowania.

 

Aktualna rzeczywistość – trudna i niecodzienna, a w kilku aspektach także niekonsekwentna – stawia przed nauczycielami nowe wyzwania. Nie zostali bowiem przez nikogo zwolnieni z obowiązku kierowania młodych ludzi na drogę umiłowania prawdy, dobra i piękna. Jednak w warunkach sanitarnego reżimu, gdy – jak się zdaje – wzrasta w społeczeństwie obawa o bezpieczeństwo zwykłych kontaktów międzyludzkich, budowanie relacji pełnej zaufania, w której uczeń wie, że mistrz prowadzi go do prawdy, mentor zaś nie boi się pozwolić swojemu podopiecznemu na samodzielne dociekania, wydaje się o wiele trudniejsze niż zwykle. Czy jest jednak niemożliwe?

 

Wydaje się, że i w nowej sytuacji można budować prawidłową relację między uczniem a mistrzem. Wszak podobne zależności istniały i przed wiekami, gdy rzeczywistość społeczna, ekonomiczna, polityczna, a nawet religijna (chociażby w starożytności) była całkowicie odmienna od dzisiejszej – tak z czasów pandemicznych, jak i sprzed wiosny roku 2020. Potrzeba jednak natrudzić się więcej niż dotąd, by słowa wydobywające się spod maseczek wywołały u odbiorcy właściwy efekt. Jesteśmy bowiem częściowo pozbawieni możliwości korzystania z dostępnych nam do tej pory środków komunikacji niewerbalnej. Co więcej, podczas nauczania zdalnego zmiana jest głębsza.

 

Aby przezwyciężyć trudności wynikające z nowej sytuacji – co wydaje się możliwe – trzeba podjęcia wysiłku i żelaznej konsekwencji w działaniach. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie relacji mistrz-uczeń w sytuacji, gdy kontakt studenta z wykładowcą ogranicza się do odbierania mejli ze slajdami prezentującymi jakąś treść. Czym wszak różniłby się taki nauczyciel akademicki od… zwykłej strony internetowej? I analogicznie: właściwej relacji nie buduje korzystający z edukacji zdalnej student słuchający wykładowcy wykonując przy tym inne czynności. Podobne trudności w budowaniu zaufania mogą wystąpić i na wcześniejszych poziomach edukacji i to niezależnie od faktu, że odbywa się ona obecnie już nie poprzez komputery, ale osobiście – choć w warunkach reżimu sanitarnego.

 

Wyzwania nie powinny jednak zniechęcać zarówno nauczycieli jak i ich uczniów. Wszak szkoła oraz uniwersytety nie powstały wyłącznie w celu przekazywania wiedzy. Nie zawsze bowiem droga do prawdy jest usłana różami. Czasami trzeba naprawdę się natrudzić, by odróżnić rzeczywistość od fałszu. Niech więc obecna forma organizacji pracy szkół i uczelni wyższych stanie się dla obu stron owego procesu okazją do wyrwania z trwającej dotąd rutyny oraz stanięcia nieco z boku i spojrzenia na swoje zadania z odmiennej perspektywy. Być może otrzymany obraz przybliży ich – i nas, całe społeczeństwo – do prawdy.

 

 

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie