26 września 2019

Michał Wałach: Bo dziecku nie odmówisz! Przypadek Grety Thunberg

(Greta Thunberg, fot. BENOIT DOPPAGNE/FORUM)

Dziecku odmówisz? No właśnie! I dlatego dzieci w polityce to „broń” o olbrzymiej sile społecznego oddziaływania.

 

Polityka wdziera się do kolejnych dziedzin naszego życia i – chociaż nie jest to nowością – sięga po dzieci. Niegdyś chronione przez rodziców przed złem „tego świata”, dziś pełnią „funkcję” jednego z wielu propagandowych narzędzi w rękach ideologów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Instrument ów ma olbrzymi potencjał wpływania na decyzje (jednostek, państw, narodów i społeczności międzynarodowej). Przecież dziecko powszechnie uznajemy za niewinne. Nie podejrzewamy go o złe intencje, związki z grupami interesów czy doktrynerami.

 

Tkwi w tym jednak niebezpieczeństwo – dziecku i jego prośbom odmówić niełatwo, a jego idee traktujemy jako płynące wprost z czystego serca. I bardzo często tak właśnie jest. Niestety wiedzą o tym także ideolodzy oraz inni ludzie zainteresowani uzyskaniem określony celów. Wielu chce skorzystać z naiwności – zarówno dzieci jak i dorosłych.

 

Oczywiście w samym fakcie wsłuchiwania się w głos dzieci i młodzieży nie ma niczego złego, podobnie jak nie jest nagannym odnotowywanie ich społecznego zaangażowania. Problem zaczyna się wtedy, gdy ludzi młodych, niedoświadczonych i zwykle pozbawionych rzetelnej wiedzy z danej dziedziny, traktujemy jako autorytety lub – co gorsza – wyrocznie wydające niepodważalne wyroki. Jako tragedia współczesności jawi się brak szerszej refleksji nad spontanicznością działalności dzieci-aktywistów.

 

Taką sytuację obserwujemy w przypadku Grety Thunberg. Nastoletnia Skandynawka w blasku fleszy przepłynęła Atlantyk, by wziąć udział w szczycie ONZ. Podczas wydarzenia aktywistka zirytowana brakiem posłuchu wśród polityków zrugała (wybrane) kraje świata, co odbiło się echem w międzynarodowych mediach. To jednak nic nowego, gdyż od dłuższego czasu każde jej słowo traktuje się jako moralny obowiązek, którego niewypełnienie stanowi coś na kształt grzechu ekologicznej religii.

 

Tymczasem rzekomo racjonalny świat powinien zacząć zadawać pytania. Czy Thunberg jest ekspertem? Czy lata spędzone nad badaniami dają jej jakiekolwiek prawo wygłaszania stanowczych sądów w kwestii skomplikowanej nauki o klimacie, zaś nas obligują do słuchania jej twierdzeń? Czy poważni ludzie mogą bez narażenia się na śmieszność traktować Gretę jako fachowca? A może właściwsza postawa to uznanie jej za dziecko, które działa z dobrych pobudek, jednak najzwyczajniej w świecie może się mylić? Czy w końcu jesteśmy pewni, że nikt nie inspiruje działań cierpiącego na różne zaburzenia dziecka?

 

Niestety można odnieść wrażenie, że samo zadawanie takich pytań stanowi dla wielu osób największe „bluźnierstwo” XXI wieku. Greta stała się bowiem kimś więcej niż symbolem. To wyrocznia wskazująca współczesnym kierunek, w jakim trzeba podążać, by należeć do światlejszej części społeczeństwa.

 

Ktoś może jednak nadal drążyć: co z argumentami, badaniami, analizami, wykresami, modelami, racjami różnych grup społecznych? Co z potężnymi kosztami traktowanej jako lek na całe zło „zielonej rewolucji”, skoro nie mamy pewności, że to pomoże? Co z największymi gospodarkami świata, które nie zwracają większej uwagi na ekologiczne żądania i choćby w Europie nie emitowano ani grama CO2, one nadal będą „kopcić”?

 

Nic. No bo co, dziecku odmówisz?

 

 

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie