Jeszcze nie tak dawno podczas kongresu SLD śpiewał „Międzynarodówkę” – pieśń socjalistów i do 1944 roku hymn totalitarnego Związku Sowieckiego. W formacji postkomunistycznej pełnił zresztą ważną funkcję: był jej wiceprzewodniczącym. W listopadzie opuścił jednak Sojusz Lewicy Demokratycznej, a w piątek Krzysztof Gawkowski dołączył do ruchu Roberta Biedronia.
Transfer jeszcze niedawno prominentnego polityka SLD do budowanej właśnie partii homoseksualnego exprezydenta Słupska pokazuje, że wszyscy liczący na nowe twarze w polskiej polityce i nową jakość na lewicy mogą się srodze zawieść, a formacja Roberta Biedronia może być raczej kolejną próbą ułożenia puzzli z tych samych elementów. I istnieje olbrzymia szansa, że – tak jak dotychczas – układanie zakończy się dla lewicowców sromotną klęską.
Wesprzyj nas już teraz!
Nikt bowiem nie oczekiwał, że Biedroń oprze budowę swojego ruchu o byłego wiceprzewodniczącego SLD. Tymczasem Gawkowski zajmie się właśnie tworzeniem partyjnych struktur.
Podczas piątkowej konferencji prasowej nie obyło się zresztą bez szumnych deklaracji. Krzysztof Gawkowski obiecał Robertowi Biedroniowi zbudowanie do 3 lutego – gdy ma odbyć się konwencja otwierająca działalność partii – struktur formacji w każdym powiecie.
Źródło: niezalezna.pl
MWł