17 września 2019

Sędzia we własnej sprawie? Rosja i Chiny wyznaczają standardy walki z cyberprzestępczością

(fot. needpix.com)

Magazyn „Foreign Policy” donosi, że podczas tegorocznej sesji ONZ w Nowym Jorku, gdzie już niebawem zjadą przywódcy najważniejszych państw świata, jedną z kluczowych kwestii ma być przyjęcie nowych zasad dotyczących zwalczania cyberprzestępczości. Autorzy artykułu radzą delegacji amerykańskiej by wycofała się z obrad, jeśli nie ma strategii i pełnego wsparcia Białego Domu, bo mogą przegrać w rosyjsko-chińską wizją regulacji internetu.

 

Zarówno Rosja, jak i Chiny od dłuższego czasu pracują nad nowymi normami zwalczania cyberprzestępczości i to one ustanowiły już „zasady gry”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W kwestii zwalczania cyberprzestępczości obowiązuje tylko jeden traktat międzynarodowy – Konwencja Budapesztańska, która została sporządzona przy silnym wsparciu Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Konwencja jest jedynym prawnie wiążącym traktatem międzynarodowym, który określa wspólne standardy śledztw w sprawie cyberprzestępczości i ma na celu zacieśnienie współpracy między systemami wymiaru sprawiedliwości na całym świecie.  

 

Z drugiej strony są jednak Rosja i Chiny, dwa kraje od dawna oskarżane o sponsorowanie złośliwej cyberaktywności. Oba państwa odmówiły przystąpienia do Konwencji Budapesztańskiej i zamiast tego wezwały do ​​podpisania nowego globalnego porozumienia o cyberprzestępczości w ONZ.

Stany Zjednoczone, jako jeden z krajów najbardziej dotkniętych  cyberprzestępczością, ma udział w debacie, ale przegrywa z argumentami Rosji i Chin.

 

W zeszłym miesiącu Amerykanie doświadczyli ataków typu „ransomware” w 22 miastach w Teksasie. Raz po raz ofiarami złośliwych działań cyberprzestępców padają korporacje i organizacje pozarządowe w USA. To palący problem bezpieczeństwa narodowego i gospodarczego. Ankieta Gallupa z 2018 r. wykazała, że ​​co czwarty Amerykanin doświadczył cyberprzestępczości, a Biały Dom oszacował, że złośliwa cyberaktywność kosztowała gospodarkę USA od 57 do 109 miliardów dolarów w samym 2016 roku. Amerykanie ubolewają, że osoby odpowiedzialne za te działania – wiele ataków dokonywanych jest spoza granic USA – nie spotkały sankcje karne.

 

Według oceny Third Way z 2018 r., mniej niż 1 proc. osób oskarżanych o cyberataki jest aresztowanych. Teoretycznie w ściganiu cyberprzestępców pomocna miała być Konwencja Budapesztańska. Jest ona jednak krytykowana za brak gwarancji przestrzegania praw człowieka i nie daje ochrony praworządności oraz otwartego internetu.

 

Alternatywny projekt nowego traktatu, który niedawno upowszechniła Moskwa, pozwoliłby poszczególnym krajom umocnić kontrolę nad technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi stosowanymi w tych państwach. Nowe prawo międzynarodowe pozwoliłoby rządzącym na ograniczenie wolności wypowiedzi w Internecie, jednocześnie podkreślając suwerenność rządów w dochodzeniach w sprawach dotyczących cyberprzestępczości.

 

W rywalizacji między tymi dwiema wizjami Stany Zjednoczone przegrały już wcześniej, a w tym roku może się to powtórzyć. Podczas ubiegłorocznych obrad Zgromadzenia Ogólnego, rezolucja w sprawie cyberprzestępczości popierana przez Rosję przy wsparciu Chin przeszła większością głosów (94 „za” i 59 „przeciw”, przy 33. głosach wstrzymujących się).

 

Rezolucja była niewinna na pierwszy rzut oka – wymagała od Sekretarza Generalnego ONZ zebrania opinii krajów na temat cyberprzestępczości i przedstawienia raportu. Jednak USA i ich sojusznicy alarmowali, że to próba podjęcia dyskusji nt. nowego traktatu dot. globalnej cyberprzestępczości.

Odrębna rosyjska rezolucja, której Stany Zjednoczone sprzeciwiły się, wzywała do powołania grupy roboczej, która uregulowałaby cyberprzestrzeń.

 

Magazyn „Foreign Policy” obawia się, że Stany Zjednoczone przegrają pojedynek ws. zwalczania cyberprzestępczości i regulacji internetu, a wygrają Rosja i Chiny.

 

Waszyngton już wcześniej wycofał się z historycznego stanowiska przeciwko podejściu Rosji do cyberprzestępczości, co podważyło wysiłki na rzecz opracowania spójnego programu.

Tuż przed szczytem w Nowym Jorku, w ubiegłym tygodniu francuskie ministerstwo obrony opublikowało jak dotąd najbardziej znaczące oświadczenie dot. stosowania prawa międzynarodowego w cyberprzestrzeni.

 

„Droit International Appliqué aux Opérations dans le Cyberspace” (Prawo międzynarodowe mające zastosowanie do operacji w cyberprzestrzeni) jest kontynuacją ważnego zeszłorocznego przemówienia prokuratora generalnego Wielkiej Brytanii Jeremy’ego Wrighta na temat międzynarodowego prawa cybernetycznego, wygłoszonego w Chatham House. Prezydent Estonii wypowiedział się również na temat niektórych kluczowych przepisów prawa międzynarodowego dotyczących cyberprzestrzeni. Podobnie uczyniły Stany Zjednoczone w przemówieniach radców prawnych Departamentu Stanu, Harolda Koh i Briana Egana. Podczas gdy inne państwa również przedstawiły swoje uwagi na ten temat, opinie Wielkiej Brytanii i Francji są znaczące, ponieważ odnoszą się do  wielu kluczowych i nierozwiązanych kwestii.

 

Najbardziej kontrowersyjna debata na temat stosowania prawa międzynarodowego w cyberprzestrzeni dot. zasady suwerenności. Kiedy może dojść do reakcji państwa na zdalne operacje cybernetyczne.

 

Francja twierdzi, że wroga operacja cybernetyczna przeciwko francuskiej infrastrukturze cybernetycznej lub taka, która powoduje „skutki” na terytorium Francji, narusza francuską suwerenność, jeśli została przeprowadzona przez organy innego państwa, osoby lub podmioty sprawujące władzę, lub przez osoby czy podmioty działające na podstawie instrukcji, kierownictwa lub kontroli innego państwa.

 

Choć jednoznacznie odrzuca pogląd, że tylko operacje cybernetyczne powodujące skutki fizyczne kwalifikują się jako pogwałcenie suwerenności, dokładne „efekty”, które tak kwalifikowałyby się w podejściu francuskim, są nieco niejasne. Na przykład, czy operacja powodująca spowolnienie systemu lub krótkotrwały atak DDoS naruszy suwerenność państwa docelowego? Stanowisko to wywołało dyskusję między innymi państwami.

 

Przy okazji walki z cyberprzestępczością, kraje chcą uregulować Internet. Przez prawie pięćdziesiąt lat, to Stany Zjednoczone kierowały rozwojem Internetu – zaczynając od małego programu Pentagonu. Dziś kierownictwo w tej kwestii oddały Chinom. Chiński rząd silnie wspiera wysiłki w dziedzinach takich jak: sztuczna inteligencja, komputery kwantowe, robotyka i inne zaawansowane technologie.

 

Lider komunistycznych Chin założył nową agencję, Chińską Administrację ds. Cyberprzestrzeni. Jej zadanie to kontrola treści online, wzmacnianie cyberbezpieczeństwa i rozwijanie gospodarki cyfrowej.

 

Zgodnie ze strategią prezydenta Xi Jinpinga, kontrola Internetu ma kluczowe znaczenie dla chińskich priorytetów.

 

Chińscy przywódcy chcą zapewnić „harmonijny Internet”, kierujący opinią publiczną, wspierający dobre rządy i wzrost gospodarczy. Jednocześnie ma być ściśle kontrolowany, by powstrzymać mobilizację polityczną i zapobiec przepływowi informacji niebezpiecznych dla władzy.

 

Chiny pragną zmniejszyć zależność od zagranicznych dostawców sprzętu cyfrowego i komunikacyjnego. Zamierzają wieść prym w zaawansowanych technologiach, takich jak sztuczna inteligencja, obliczenia kwantowe i robotyka.

 

Chińscy decydenci polityczni, podobnie jak ich odpowiednicy na całym świecie, coraz bardziej obawiają się ryzyka cyberataków mogących zakłócić funkcjonowanie kluczowych usług, zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu, a nawet spowodować fizyczne zniszczenia. W związku z tym Armia Ludowo-Wyzwoleńcza ogłosiła plany przyspieszenia rozwoju cyber-sił i wzmocnienia mechanizmów obronnych sieci w Chinach.

 

Koncentracja na cyberbezpieczeństwie pokrywa się z chińskim nacjonalizmem technologicznym: chińscy politycy uważają, że muszą zmniejszyć zależność Państwa Środka od amerykańskich firm technologicznych, aby zapewnić bezpieczeństwo wewnętrzne.

 

Wreszcie Chiny promują „suwerenność cybernetyczną” jako organizującą zasadę zarządzania Internetem, sprzeciwiając się amerykańskiej wizji globalnego, „otwartego” Internetu.

 

Według słów Xi, cybersuwerenność oznacza „prawo poszczególnych krajów do niezależnego wyboru własnej ścieżki rozwoju cybernetycznego, modelu cyberregulacji i polityki publicznej, a także uczestniczenia w międzynarodowym zarządzaniu cyberprzestrzenią na równych zasadach”. 

Chiny opowiadają się za „krajowymi sieciami, kontrolowanymi przez rządy”, co uzasadniają koniecznością zachowania zasady suwerenności państw.

 

Pekin ogłosił także nowe regulacje, dodatkowo ograniczające anonimowość online i sprawiające, że organizatorzy forów internetowych są osobiście odpowiedzialni za aktywność swoich użytkowników.

 

Chińscy cenzorzy są teraz przeszkoleni w kontrolowaniu rozmów w mediach społecznościowych. Ponadto władze wprowadziły zaawansowany system nadzoru oparty na szerokiej gamie kamer i czujników, wspomagany oprogramowaniem do rozpoznawania twarzy i głosu oraz sztuczną inteligencją (smart cities). Najwięcej „inteligentnych miast” znajduje się w prowincji Xinjiang (chodzi o śledzenie tamtejszej muzułmańskiej mniejszości Ujgurów). Rząd pracuje jednak nad ich  wdrożeniem w całym kraju. To jeden z podstawowych elementów polityki Agendy Zrównoważonego Rozwoju.

 

Oprócz stosowania cenzury i nadzoru Chiny stworzyły także wzajemnie powiązane ramy prawne, przepisy i standardy w celu zwiększenia bezpieczeństwa cybernetycznego i ochrony danych w systemach rządowych i prywatnych. Rząd uchwalił środki służące ochronie ważnej infrastruktury internetowej, nakazał przeglądy bezpieczeństwa produktów i usług sieciowych oraz wymaga od firm przechowywania danych w Chinach.

 

Pekin wprowadził również nowe regulacje dotyczące reagowania agencji rządowych na incydenty związane z bezpieczeństwem cybernetycznym. Za „krytyczną (kluczową) infrastrukturę informacyjną” uznano nie tylko komunikację, sieci finansowe i energetyczne, ale także media informacyjne, firmy opieki zdrowotnej i dostawców chmury obliczeniowej.

 

Zagraniczne firmy martwią się, że ekspansywna interpretacja wymagań dotyczących kontroli sprzętu i przechowywania danych w Chinach zwiększy koszty i może pozwolić chińskiemu rządowi na kradzież ich własności intelektualnej.

 

Chińscy decydenci uważają, że dla zachowania bezpieczeństwa, Chiny muszą osiągnąć samowystarczalność”, dlatego wsparcie dla nauki i technologii znajduje się na pierwszym miejscu w pięcioletnim planie, rozpoczętym w 2016 roku. Inwestycje Chin w badania i rozwój wzrosły średnio o 20 procent rocznie od 1999 roku. Obecnie wynoszą one około 233 miliardy dolarów – a więc 20 procent całkowitych wydatków na badania i rozwój na świecie.

 

Więcej studentów kończy studia na kierunkach ścisłych i technicznych w Chinach niż gdziekolwiek indziej na świecie, a w 2018 roku Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone pod względem łącznej liczby publikacji naukowych.

 

Trzy technologie będą miały największe znaczenie dla zdolności Chin do kształtowania przyszłości cyberprzestrzeni: półprzewodników, obliczeń kwantowych i sztucznej inteligencji. 

 

Plany chińskie pokrzyżował prezydent USA Donald Trump, nakładając szereg sankcji na firmy telekomunikacyjne.

 

Chiny próbują jednak kształtować międzynarodowe instytucje i normy rządzące cyberprzestrzenią. Przez większą część ostatniej dekady chińscy hakerzy de facto ustalali te normy, angażując się w masowe kampanie cyberszpiegowskie. Chińscy delegaci są nadzwyczaj aktywni na forum ONZ w sprawie regulacji sieci.

 

Oprócz pracy w ONZ chińscy decydenci stworzyli własne miejsce prezentacji swojej wizji Internetu i wzmocnienia swojego wpływu w globalnym zarządzaniu siecią: Światową Konferencję Internetową, odbywającą się co roku w Wuzhen.

 

W 2017 roku po raz pierwszy uczestniczyli w niej m.in. Tim Cook i Sundar Pichai, szefowie firm Apple i Google. Cook oświadczył, że Apple podziela chińską wizję „rozwoju cyfrowej gospodarki na rzecz otwartości i wspólnych korzyści”.  Powtarzając język chińskich urzędników na temat „otwartości” pomimo ścisłych kontroli w Internecie w Chinach, Tim Cook sygnalizował gotowość Apple’a do postępowania zgodnie z regułami Pekinu.

 

Pekin najprawdopodobniej wywrze największy wpływ na globalne zarządzanie internetem dzięki swojej polityce handlowej i inwestycyjnej, w szczególności dzięki inicjatywie Pasa i Szlaku łączącej Chiny z Oceanem Indyjskim, Zatoką Perską i Europą.

 

Wraz z ponad 50 miliardami dolarów przeznaczonych na budowę linii kolejowych, dróg, rurociągów, portów, kopalni wzdłuż trasy, urzędnicy podkreślili potrzebę budowy „Cyfrowego Jedwabnego Szlaku”. Chodzi tu o kable światłowodowe, sieci komórkowe, satelitarne stacje przekaźnikowe, centra danych i „inteligentne miasta”.

 

Gigant e-handlu, Alibaba wpisuje w plany chińskich władz własne plany ekspansji w Azji Południowo-Wschodniej. Przedsiębiorstwo nabyło między innymi pakistańską firmę handlu elektronicznego Daraz i uruchomiło cyfrową strefę wolnego handlu przy wsparciu rządów Malezji i Tajlandii. Ułatwi to kontrole celne, zapewni wsparcie logistyczne dla firm i przyczyni się do promocji eksportu małych i średnich firm z Malezji i Tajlandii do Chin.

 

Oprócz układania kabli światłowodowych i tworzenia sieci komórkowych Alibaba zapewnia miastom w Etiopii, Nigerii, Laosie, Sri Lance, Sudanie i Turcji usługi nadzoru, przechowywania w chmurze i analizy danych. Chiński rząd ma nadzieję, że te przedsiębiorstwa zapewnią mu wpływ polityczny w całym regionie.

 

Dotychczasowa przewaga USA w dziedzinie usług internetowych przyniosła Waszyngtonowi znaczne korzyści gospodarcze, wojskowe i wywiadowcze. Amerykańskie firmy opracowały bowiem routery i serwery, przenoszące dane z całego świata, telefony i komputery osobiste służące do komunikacji, oraz oprogramowanie, służące jako brama do Internetu.

 

Obecnie w podobny sposób Chińska Partia Komunistyczna postrzega swoje firmy technologiczne jako źródło dynamizmu gospodarczego i „miękkiej siły”. Zwiększa polityczną kontrolę nad gigantami chińskiej technologii, jednocześnie udzielając każdego możliwego wsparcia rządom, które poprą chińską wizję zarządzania Internetem.

 

A ponieważ firmy chińskie dostarczają bardzo dużo światowej infrastruktury cyfrowej, oczywistym jest, że chińskie agencje wywiadowcze nie zrezygnują z możliwości zbierania wrażliwych danych.

 

Źródło: foreignpolicy.com / własne PCh24.pl / justsecurity.org

AS

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram