W regionie paryskim pojawił się autokar organizacji CitizenGo, który jest częścią akcji sprzeciwu wobec narzucania we francuskich szkołach ideologii gender. Organizatorzy podkreślają, że celem akcji jest ochrona dzieci i rodziców przed negatywnym wpływem ultralewicowego światopoglądu. Napisy na autokarze przypominają m.in., że nikt nie staje się kobietą lub mężczyzną, ale po prostu takimi się rodzimy.
Samo pojawienie się autobusu oraz prowadzenie kampanii informacyjnej przez CitizenGo wywołało falę wściekłości środowisk LGTB. Na łamach lewicowego dziennika „Liberation” pojawiły się m.in. informacje o „akcji reakcjonistów”. Zaliczono ją do prób „siania nienawiści” wobec „równościowego projektu otwartego społeczeństwa i emancypacji”. Zdaniem aktywistów LGTB, szkoła jest częścią tego projektu, miejscem nie tylko nauki, ale i socjalizacji uczniów i dlatego należy podjąć walkę z „seksistowską przemocą, homofobią i rasistowskimi próbami alienacji”. Do mobilizacji w walce z „seksistowską opresją” wezwano państwowe instytucje, w tym m.in. ministersta oraz kuratoria oświaty.
Wesprzyj nas już teraz!
Ataki na CitizenGO poszły jednak jeszcze dalej i w internecie pojawiły się wezwania do spalenia autokaru tej organizacji. Jak widać tolerancja „otwartego społeczeństwa” ma dość wąskie granice. Gwałtowna reakcja na przypomnienie tradycyjnych i dla wielu nadal oczywistych prawd, które odrzucają teorię o tworzeniu się płci dopiero w wyniku procesów społecznych, wskazuje jak wielkie szkody poczyniła już propaganda tzw. „postępu”.
Warto tu przypomnieć, że podobna akcja i reakcja miały już miejsce w Hiszpanii. W marcu ubiegłego roku tamtejsze stowarzyszenia LGTB wniosły skargę na podobną akcję w Madrycie. Umieszczone na autobusie hasła uznano wówczas za „transfobiczne” i zawiadomiono prokuraturę. Ta wszczęła nawet dochodzenie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa „na tle nienawiści”.
Bogdan Dobosz
WMa
