Gdzie znaleźć bardziej żywy i bardziej prawdziwy obraz życia i nędzy grzeszników? Kim jest ten marnotrawny syn oddalający się z domu najlepszego ojca? Czy nie poznajesz w nim grzesznika, który odłącza się od Boga i na rozpuście i zbytkach marnuje wszystkie dary, jakimi został ubogacony? Czym jest ta nieszczęsna ziemia, w której panuje głód ze wszystkimi jego okropnościami?
Przysłuchaj się narzekaniom, jakie rozlegają się wszędzie dokoła ciebie, a zrozumiesz, że to ta ziemia, w której sam przebywasz – ten nikczemny świat, na którym każdy usiłujący założyć sobie trwałe mieszkanie, będzie dręczony pożerającym głodem, trawiony coraz nowymi potrzebami i nigdy nienasyconymi żądzami. A jakie jest, jeśli dobrze rozumiem, codzienne zajęcie grzeszników, jeżeli nie pasienie wieprzy – czyli karmienie swoich zmysłowych, zwierzęcych żądz?
Przypatrz się zwolennikowi, przyjacielowi świata, idź za nim krok w krok. Co on robi innego od rana do nocy poza wyszukiwaniem podłej karmy dla swoich zmysłów – karmy, której te od niego żądają? Nikczemni zbiegowie szkoły Chrystusa żyją jak prawdziwi uczniowie Epikura: jak gdyby chcieli pokazać, że nie uznają w sobie nic oprócz całkiem zwierzęcego ciała, które nie ma innego przeznaczenia, jak bydlęce i zmysłowe używanie, będące w istocie jedynym celem wszystkich ich kroków i działań.
Wesprzyj nas już teraz!
Bo jaki inny cel mają te ich świetne bale, wykwintne stroje, miłosne intrygi, wytworne uczty, miękkie łoża, lubieżne śpiewy, pozbawione uczciwości rozmowy? Przystrój to wszystko, jeśli chcesz, w poważne nazwy: elegancji, grzeczności i znajomości świata; w języku Bożym wszystko to nie jest i nigdy nie będzie niczym innym, jak tylko pasieniem wieprzy! Bo tak, jak te nieczyste zwierzęta znajdują upodobanie tylko w błocie i gnoju, tak samo serca tych spodlonych ludzi, całą swoją przyjemność widzą w tym, by coraz bardziej nurzać się w kałuży cielesnych rozkoszy!
Ale o, głębokości, o, nadmiarze, o, dziwie upodlenia! Dziecko Boże, przeznaczone do zasiadania u stołu Boga i do dzielenia strawy Aniołów, nie może dostać tej nieczystej karmy! Tak głęboka jest powszechna nędza, tak wielka liczba i chciwość tych, którzy ją sobie wydzierają! I patrz, jak namiętnie, jak zajadle przeganiają się nawzajem, jak się roztrącają, jak szarpią między sobą! Czy nie wydaje ci się, że widzisz trzodę tych żarłocznych zwierząt, jak z zaciekłością tłuką się między sobą, żeby sobie wydrzeć ten nędzny owoc, co ich żywi?!
Błądzili po puszczy na miejscu bezwodnym: i nie znajdowali drogi do miasta, w którym by mieszkali. Łaknącymi i pragnącymi: i dusza ich w nich ustawała (Ps 106,4-5). To treściwy i wierny obraz tego gwałtownego łaknienia grzeszników, którego nie nasycą żadne dobra świata, a które wzmaga się i rozpala tym wszystkim, czym usiłują je zaspokoić. Ludzie ślepi i nieszczęśliwi! Skąd w was to gorące, nieugaszone pragnienie, jeśli nie stąd, że opuściliście źródło wody żywej, a poszliście czerpać w otwartych sadzawkach, które nie mogą utrzymać wody? Odsunęliście się od strumienia prawdziwego szczęścia i ciężko wleczecie się po jałowych pustyniach i smrodliwych, wyschniętych bagnach, na których daremnie próbujecie ugasić swoje pragnienie!
Św. Ludwik z Granady, Przewodnik grzeszników, Wydawnictwo AA, Kraków, s. 245-246.