14 stycznia 2013

Euro-żaba na unijnym stole

(Fot. yirsh/sxc.hu)

Rok 2014, 1 stycznia, noworoczne orędzie premiera Donalda Tuska: „Drodzy Państwo, w tym roku głównym tematem dyskusji będzie – obok zionącego nienawiścią Jarosława Kaczyńskiego – to, na jakim stanowisku będzie mi najlepiej w Brukseli”. Fikcja? Być może. Tylko kto przewidział, że w 2013 roku zapowiedziana zostanie, całkiem z pozoru poważna, dyskusja nad wprowadzeniem w Polsce waluty euro?

 

Dyskusja którą na starcie roku podsuwa nam pod nos rząd Donalda Tuska, ma mniej więcej taki sam sens jak debata o funkcji jaką będzie pełnił nasz premier w przyszłości w unijnych instytucjach. Można o tym rozmawiać, tylko po pierwsze, nie wiadomo, czy w ogóle jakąś funkcję będzie pełnił, a po drugie to nie jest to żaden ciekawy temat.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Główny argument za wprowadzeniem waluty euro, jaki podsuwają nam rządowi macherzy od propagandy przy aplauzie sprzyjających im mediów, jest taki, że powinniśmy być w centrum wydarzeń na unijnej arenie politycznej. Co oznacza w ustach Tuska, Sikorskiego i Rostowskiego „być w centrum wydarzeń”? Znaczy to tyle co zjeść kawałek żaby, którą wyhodowali liderzy eurostrefy (m. in. Niemcy i Francja) i nie zająknąć się przy tym ani słowem.

 

Wystarczy przyjrzeć się temu co działo się w ostatnich miesiącach wokół „paktu fiskalnego”. Najpierw szef rządu chodził dumny jak paw, rozsyłając uśmiechy na prawo i lewo, przechwalając się jacy to okazaliśmy być europejscy, bo zdecydowaliśmy się przyjąć „pakt fiskalny”. Został on co prawda skrojony pod interes państw strefy euro, ale dzięki „proeuropejskiej” postawie rządu będziemy mogli przybić na nim swoją pieczątkę i aktywnie brać udział w posiedzeniach liderów krajów eurozone.

 

Tuskowi udało się nawet wówczas – oczywiście zza placów kanclerz Merkel – fuknąć na premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który wyśmiał kolejne próby reanimacji waluty euro, sugerując przy tym, że „pakt fiskalny” przydałby mu się co najwyżej w toalecie. Niewiele jednak zostało z dumy premiera Tuska, gdy okazało się, że polska dyplomacja może, owszem, posiedzieć przy stole z przedstawicielami państw strefy euro, ale o żadnym prawie do głosu nie ma nawet mowy.

 

W przypadku rządowych – rzekomo bardzo poważnych – planów wstąpienia lada moment do strefy euro możemy usłyszeć podobne, jak po ratyfikacji „paktu fiskalnego”, deklaracje. Oto będziemy mieć głos we wszystkich sprawach, i, co zdaniem ministra Sikorskiego oczywiste, zasiądziemy przy stole. Gdyby wsłuchać się w deklaracje polskich władz, to wygląda na to, że najistotniejsze dla polskiego interesu jest właśnie „siedzenie przy stole” z tymi, którzy w powszechnej opinii uchodzą za najważniejszych. I zjedzenie wraz z nimi kawałka owej żaby, którą zaczęli ambitnie hodować Francuzi, spiesząc się do ustalenia wspólnej waluty przede wszystkim po to, by zbudować przeciwwagę dla silnej niemieckiej marki.

 

Wiele wskazuje na to, że rząd nie ma zamiaru wziąć pod uwagę twardych realiów. A strefa euro pogrąża się z miesiąca na miesiąc w kryzysie. Rośnie w niej bezrobocie, a dostarczająca jej życiodajny tlen niemiecka machina słabnie z powodu spadku eksportu, który naoliwiał jej tryby. Ponadto Polska, patrząc realnie, nie jest przygotowana do wejścia do strefy euro. Nie spełnia bowiem odpowiednich warunków. Minister Rostowski posiłkując się księgowymi szwindlami zaniża nasze zadłużenie, które najprawdopodobniej przekroczyło już 60 proc. PKB. Choć oczywiście oficjalnie jest znacznie niższe.

 

Czy naprawdę warto dyskutować o wejściu Polski do strefy euro? Rozmawiać można zawsze, tylko obawiam się, że nie jest to dzisiaj dla Polski realny problem. To znaczy może nim być, jeśli rząd Tuska zdecyduje się ostatecznie przyłączyć do eurostrefy. Wiele bowiem wskazuje na to, że premiera i jego podwładnych niespecjalnie martwi, że dom, do którego mają ambicję wejść, właśnie się wali. Stoi tam przecież stół, przy którym siedzą sami ważni ludzie. Ci jednak szykują sobie powoli plan ucieczki, a ekipa Tuska liczy tymczasem na uprzejmą gościnę. O naiwności!

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie