Amerykański „sanepid” potwierdził, że śmiertelność COVID wynosi 0,2 procent wśród osób zakażonych, czyli tyle, ile podawały badania z wielu krajów, kiedy to jeszcze było „niemodne”, czyli oficjalnie niepotwierdzone – powiedział Wojciech Cejrowski, powołując się na dane CDC (Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób).
Pisarz i podróżnik przytoczył informacje zaczerpnięte z raportu instytucji, jak podkreślił, nieprzychylnej wobec administracji Donalda Trumpa, stąd trudno zarzucić CDC sprzyjanie stanowisku prezydenta w sprawie epidemii koronawirusa.
Wesprzyj nas już teraz!
– Mają państwo teraz oficjalne oświadczenie urzędu, który to policzył w Stanach Zjednoczonych oraz krajach sojuszniczych. Brali dane z Australii, z innych krajów, z którymi się kolegują. I to jest teraz liczba oficjalna, ale nieatrakcyjna dla mediów. Więc media wszystkie włożyły mordę w kubeł na ten temat i w ogóle nie podają tej informacji, a co ona oznacza? Umieralność na grypę – pomiędzy 1 a 5 osób na tysiąc, które zachorowały. A na COVID – dwie albo trzy – wyliczył gość audycji w Radio Wnet.
– Całe to zamieszanie można natychmiast odwołać. Nie twierdzę, że było niepotrzebne, bo nie wiedzieliśmy jeszcze trzy miesiące temu, że to jest dwie osoby na tysiąc; że to jest poniżej dużej grypy. Natomiast teraz już to wiemy. A teraz wszystkie ograniczenia można z dnia na dzień zdjąć, bo mamy naukowe wyniki, które nas informują, że COVID jest mocniejszy od najsłabszej grypy i słabszy od najmocniejszej – podkreślił Cejrowski.
Pisarz i podróżnik posłużył się analogią: skoro mamy prawo wyboru, czy chcemy palić papierosy, z czym wiąże się ryzyko zachorowania, to powinniśmy także móc samodzielnie zdecydować o pójściu do kina, restauracji czy na siłownię.
– Przekręt światowy, okazało się, i wszyscy ciągną ten przekręt, a gospodarki padają i Ameryka płonie – w swoim stylu podsumował sezonowy mieszkaniec Arizony.
Źródło: You Tube / Wojciech Cejrowski
RoM