Prawna batalia, która może doprowadzić do tego, że brytyjskie placówki aborcyjne będą musiały powiedzieć kobietom część prawdy o tak zwanych zabiegach, rozpoczyna się w Wielkiej Brytanii. Ana-Maria Tudor, która zleciła zabicie swego dziecka w 23. tygodniu ciąży w klinice BPAS w Richmond, oskarża władze placówki. Według jej opinii, nie została uprzedzona, iż nienarodzony w tej fazie rozwoju może odczuwać ból – donosi brytyjski dziennik „Daily Mail”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem prawników 32-letniej Tudor, która dziś żałuje swojej decyzji, jest wysoce prawdopodobne, że nienarodzone dzieci mogą odczuwać ból po już w 18. tygodniu życia. Pełnomocnicy kobiety chcą tego dowieść podczas prawnej batalii i zmusić kliniki do informowania klientek, że płód odczuwa ból podczas tzw. przerywania ciąży.
W oficjalnych wytycznych obowiązujących w klinikach BPAS (British Pregnancy Advisory Service) – organizacji zajmującej się finansowaniem aborcji z pieniędzy ubezpieczenia społecznego, nie ma ani słowa o możliwości odczuwania bólu przez płód. Wynika to z założenia, że nie jest on w stanie odczuwać cierpienia fizycznego przed 24. tygodniem ciąży.
Tudor z Newcastle przyznała, że nie dowiedziała się wcześniej, że dziecko w 23. tygodniu życia może odczuwać ból. Powiedziano jej o tym dopiero po aborcji. – To sprawiło, że czułam się okropnie i teraz bardzo żałuję swojej decyzji – dodała.
Lekarze i naukowcy anestezjolodzy z Birmingham podkreślają, że im późniejsza decyzja o przerwaniu ciąży, tym większe prawdopodobieństwo, że zabijane dziecko będzie odczuwało ból. Na podstawie przeprowadzonych badań odnotowali wzrost hormonu stresu u płodów między 17. a 35. tygodniem, zaobserwowany podczas pobierania krwi. Badaniami objęto zarówno matki jak i ich potomstwo, jednak stwierdzono, że reakcja nienarodzonego była niezależna od reakcji kobiety.
Źródło: KAI/„Daily Mail”
RoM