13 grudnia 2017

Aborcja a etyka zawodowa, czyli lekarski rachunek sumienia

(Źródło: pixabay.com)

Od przeszło ćwierć wieku funkcjonuje Kodeks Etyki Lekarskiej (KEL), będący uwspółcześnieniem starożytnej przysięgi Hipokratesa. Wskazuje on zasady postępowania lekarzy. W czasie, kiedy w Polsce toczy się dyskusja o zakazie aborcji, gdy debatuje się o konstytucyjności „kompromisu aborcyjnego” i prawie do życia tych najmniejszych pacjentów, warto przypomnieć, jak powinien zachować się lekarz i na ile wierny jest składanemu przyrzeczeniu.

 

„Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam: obowiązki te sumiennie spełniać; służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek; nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego; strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych; stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić. PRZYRZEKAM TO UROCZYŚCIE!”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tak swą zawodową przygodę zaczyna każdy lekarz. Ile z tych słów udaje się wcielić w życie? Zapewne różnie z tym bywa. Warto jednak przyjrzeć się bliżej przyrzeczeniu zamykającemu się w słowach: „służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu”. Jego echa widoczne są głębiej w treści Kodeksu Etyki Lekarskiej. Czy jednak przez wszystkich są one właściwie odczytywane, szczególnie w kontekście aborcji?

 

Aktualnie obowiązujący w Polsce „kompromis aborcyjny” wymienia trzy wyjątki, w których ustawodawca odstępuje od ukarania osób dokonujących tego czynu. Eufemistycznie wyjątki te nazywane są „legalną aborcją”. To zdaje się być niewłaściwe podejście, bo zabijanie nienarodzonych zawsze jest złem, ale władze cywilne w niektórych przypadkach przymykają na to oko.

 

W tej właśnie rzeczywistości funkcjonują lekarze, których powołaniem jest „ochrona życia i zdrowia ludzkiego, zapobieganie chorobom, leczenie chorych oraz niesienie ulgi w cierpieniu”. Co więcej, „lekarz nie może posługiwać się wiedzą i umiejętnością lekarską w działaniach sprzecznych z tym powołaniem” (por. KEL art. 2. pkt.1). Ponadto (art. 4.) dla „wypełnienia swoich zadań lekarz powinien zachować swobodę działań zawodowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną”.

 

Powołanie do ochrony życia i zdrowia ludzkiego w połączeniu z ową wiedzą medyczną nie pozostawiają wątpliwości co do jedynie słusznej postawy lekarzy. Bo to, kiedy zaczyna się życie (i że jest to chwila poczęcia), nie jest przedmiotem naukowej dyskusji, ale niezaprzeczalnym faktem. Jak to zatem się dzieje, że składane przyrzeczenie stawania w obronie życia nie koliduje z działaniami podejmowanymi przez aborterów w fartuchach medyków?

 

Ba, bywają przypadki, że kobiety są wręcz namawiane do „usunięcia niechcianej ciąży”. Na Zachodzie jest to właściwie już standard, a ta zbrodnicza moda chętnie przejęta zostałaby przez zwolenników aborcji na życzenie w Polsce. I na to odpowiedź przynosi KEL, który (art. 14.) głosi: „Lekarz nie może wykorzystywać swego wpływu na pacjenta w innym celu niż leczniczy”. Trudno zaś stan błogosławiony nazwać chorobą, którą należy leczyć. Chyba, żeby przyjąć, iż „kuracją” jest prawidłowe prowadzenie ciąży a skutecznym „lekiem” – szczęśliwe rozwiązanie. I do realizacji jedynie takiego scenariusza winien przekonywać lekarz.

 

Dalej zresztą (art. 39.) KEL wskazuje: „Podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem”. Można stąd wysnuć prosty wniosek, że lekarze podejmujący się wykonania aborcji – nawet tej „legalnej” – łamią przyrzeczenie i winni być z tego zawodowo rozliczani. Czyż nie tak właśnie?

 

W Kodeksie można doszukać się też nawiązań do dyskusji toczącej się wokół projektu #ZatrzymajAbrocję – ma on wyeliminować zabijanie przed narodzeniem dzieci podejrzewanych o ciężką chorobę bądź upośledzenie – który już trafił do Sejmu. Za sprawą grupy posłów legalność „przesłanki eugenicznej” zostanie też zbadana przez Trybunał Konstytucyjny. Owym kodeksowym odwołaniem jest zapis stanowiący: „Lekarzowi nie wolno dyskryminować osób ze względu na dziedzictwo genetyczne” (art. 51h., pkt 1).

 

Idźmy dalej. Lekarz uczestniczący w badaniach, „których celem jest identyfikacja nosicielstwa genu choroby lub genetycznej podatności na zachorowania, może je przeprowadzać jedynie dla celów zdrowotnych lub badań naukowych z nimi związanych, po uzyskaniu zgody pacjenta oraz umożliwieniu mu konsultacji genetycznej” (art. 51h., pkt 2.). Jak zatem traktować diagnostykę prenatalną, która zmierza do eliminacji dzieci z Zespołem Downa?

 

Z kolei art. 30. Kodeksu mówi: „Lekarz powinien dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić choremu humanitarną opiekę terminalną i godne warunki umierania. Lekarz winien do końca łagodzić cierpienia chorych w stanach terminalnych i utrzymywać, w miarę możliwości, jakość kończącego się życia”. Czyż zatem chore dzieci nie powinny otrzymać szansy na narodziny, na życie, a kiedy jego utrzymanie jest niemożliwe, na opiekę i godną śmierć? KEL precyzuje, że w stanach „terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych” (art. 32., pkt. 1). Czyż na te zapisy nie odpowiadają hospicja perinatalne?

 

Jak zatem zapisy Kodeksu Etyki Lekarskiej pogodzić z praktyką, w której dzieci przeżywające aborcję pozostawiane są na śmierć? Lekarz ma stać na straży życia, nie wolno mu także „stosować eutanazji ani pomagać choremu w popełnieniu samobójstwa” (art. 31.)… A te dramaty „się dzieją”, w świetle prawa.

 

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, warto zatem uczynić rachunek sumienia i wspomnieć na przyjęte 14 grudnia 1991 roku idee (KEL z późniejszymi zmianami), których dochowania wierności się ślubowało. Bo czy aborcja może mieścić się w „etyce zawodu”?

 

Nie! Lekarz – z zasady – nie może występować przeciw życiu.

 

Marcin Austyn

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie