17 grudnia 2019

Manipulacja faktami, bazowanie na niewiedzy i gra na uczuciach. Tak działają ekoterroryści

(Karelj [Public domain])

Tak zwani działacze prozwierzęcy potrzebują rozgłosu, by zyskać środki na swoją działalność. I właśnie ten cel, a nie dobro zwierząt, przyświeca grupom często nazywanych ekoterrorystami.

 

O metodach działania tzw. grup prozwierzęcych opowiada w „Naszym Dzienniku” Zbigniew Szczepański, ichtiolog. Prezes zarządu Towarzystwa Promocji Ryb rozprawia się z mitami, jakie narosły wokół hodowli i sprzedaży karpia, oraz pokazuje, jak łatwo opinia publiczna daje się zmanipulować „obrońcom zwierząt”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Grupy te bazują na manipulowaniu faktami i niewiedzy ludzi. To ułatwia grę na uczuciach, wywołując współczucie dla rzekomo cierpiących ryb. – Na robieniu tego całego zamieszania zależy przede wszystkim tym, którzy z tego żyją. Można powiedzieć, że dla wielu tzw. działaczy prozwierzęcych jest to wybór drogi życiowej, bo dzięki tym głośnym akcjom znajdują środki na życie. Jest to konkurencja dla wielu dziedzin działalności rolniczej, bo przecież tu nie tylko o ryby chodzi. Niedawno przeczytałem, że w Auckland w Nowej Zelandii grupa aktywistów wegańskich z hasłami „To nie jest jedzenie, to przemoc” i „Przestań jeść zwierzęta” utrudniała klientom sklepu mięsnego robienie zakupów. Ten przykład pokazuje, co niedługo możemy mieć w Polsce, czego też nie można wykluczyć – zaznaczył.

 

Aktywność nawet małej grupy tzw. ekoterrorystów może liczyć na medialny rozgłos, a sprzedawcy ulegają presji, nie chcąc kłopotów. Jeśli taka działalność nie napotka oporu, może to doprowadzić w przyszłości nawet do wyrugowania karpia z polskiej tradycji wigilijnej. To wprawdzie daleki, ale realny scenariusz.

 

Szczepański opisał, jak organizacje prozwierzęce manipulują faktami. Wykorzystano np. badania, które mówiły, że 86 procent Polaków jest przeciwko nieprawidłowemu transportowi żywych ryb, bez dostatecznej ilości wody. Sprawa została nagłośniona. Sęk w tym, że takie nieprawidłowości w Polsce właściwie nie występują. Jednak aktywiści poszli dalej i wysnuli tezę, twierdząc, że 86 procent Polaków jest… przeciwko sprzedaży żywych ryb.

 

Niby drobna różnica, ale pokazuje, na czym polega manipulacja. 86 procent Polaków mówi, żeby nie męczyć zwierząt, i słusznie. Osobiście nie znam też rybaka, który podpisałby się pod tym, że ryby trzeba męczyć. Natomiast chodzi o to, żeby stworzyć odpowiednią, wrogą atmosferę wobec tradycji spożywania w Wigilię polskiego karpia. W przeszłości pojawiały się już hasła nie do udowodnienia, które mówiły np., że skóra karpia jest tak wrażliwa jak ludzkie oko. Teza tak kuriozalna, że ktoś, kto by to zbadał, zasługiwałby pewnie na Nagrodę Nobla – mówi ichtiolog.

 

Źródło: naszdziennik.pl

MA

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram