29 kwietnia 2019

Izraelski gaz zastąpi rosyjski? PGNiG chce zawrzeć duży kontrakt

(źródło: pixabay.com)

Polska spółka gazowa PGNiG jest zainteresowana podpisaniem dużej umowy z Izraelem na zakup gazu, by ograniczyć sprowadzanie tego surowca z Rosji. Prezes spółki Piotr Woźniak, wcześniej po wizycie premiera Mateusza Morawieckiego w Libanie, rozważał zakup surowca od Libanu, który współdzieli pola gazowe na Morzu Śródziemnym z Izraelem. Oba państwa mają wrogie stosunki z powodu wpływów politycznych Hezbollahu i sporu granicznego. 

 

–  Chcemy być spółką na skrzyżowaniu Północy z Południem i Wschodu z Zachodem. Potrzebujemy czegoś na południu, czegoś pewnego. Dlatego przyglądamy się wszystkim lokalizacjom na południe od Polski. Tak, interesuje nas Izrael – powiedział prezes Piotr Woźniak.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Obecnie głównym dostawcą tego surowca do naszego kraju jest Rosja. Kontrakt z gazowym gigantem Gazpromem, który jednostronnie podniósł ceny surowca wygasa w 2022 r. To wtedy gaz miałby popłynąć do Polski z różnych źródeł, w tym z USA, Kataru, Norwegii czy Izraela. Duże umowy na zakup gazu Warszawa już podpisała z Amerykanami, Katarczykami i Norwegami. PGNiG, który jest monopolistą na rynku krajowym i ponad połowę surowca sprowadza z Rosji, nie planuje przedłużenia umowy z Gazpromem po 2022 r. Częściowo import rosyjski zastąpi import izraelski.

 

Izrael chce włączyć się w światową rywalizacje o rynki zbytu dla gazu

Znaczne odkrycia zasobów gazu na Morzu Śródziemnym otworzyły przed Izraelem ogromne perspektywy rozwoju. Tel Awiw ma ambicję dołączenia do grona światowych eksporterów. Izrael przez pierwsze 50 lat swojego istnienia był prawie całkowicie pozbawiony zasobów naturalnych, z wyjątkiem niektórych związków chemicznych, jak potaż (węglan potasu) z obszaru Morza Martwego. Wreszcie, w 1999 r. amerykańska firma Noble Energy i izraelska Delek Group  rozpoczęły planowanie badań w zakresie poszukiwania złóż gazu u wybrzeży Izraela. Dziesięć lat później odkryto komercyjnie opłacalne pole gazowe Tamar. Dwa lata później odkryto także ogromne pole Lewiatana, które jest obecnie w trakcie rozwoju. Inne duże pola zostały w międzyczasie zidentyfikowane na wodach przybrzeżnych Cypru, Libanu i Egiptu.

 

Nie mając doświadczenia w rozwoju zasobów naturalnych, zarówno struktura prawna, jak i regulacyjna Izraela nie była przygotowana na odkrycie dużych zasobów na morzu. Doprowadziło to do opóźnień w eksploatacji. Władze powołały klika komisji, które przygotowały raporty, by móc rozwijać pola gazowe. Gaz płynie obecnie z pola Tamar i wkrótce ma zacząć płynąć z Lewiatanu.

 

Odkrycie i eksploracja gazu ziemnego na wodach u wybrzeży Izraela to wielka szansa dla tego kraju. Izrael jest obecnie samowystarczalny pod względem gazu ziemnego i w rezultacie odpowiednio mniej uzależniony od zewnętrznych źródeł energii. Siedemdziesiąt procent energii elektrycznej w Izraelu jest produkowana przy użyciu gazu, a liczba ta wkrótce ma wynosić 100 procent. Izraelski przemysł, handel i rolnictwo są obecnie napędzane głównie gazem.

 

W przeciwieństwie do węgla, którego import Izraelczycy zamierzają całkowicie wyeliminować, wciąż potrzebna będzie ropa naftowa i jej pochodne dla floty pojazdów, chociaż pojazdy komercyjne i publiczne są konwertowane na gaz, a w przyszłości większy procent prywatnych samochodów ma być elektrycznych lub hybrydowych.

 

Izraelczycy liczą na miliardowe wpływy z podatków i tantiem oraz oszczędności, które w przeciwnym razie, zostałyby wydane na zakup droższego paliwa. W 2014 i 2016 r. Izrael podpisał z Jordanią umowy na dostawy gazu o wartości 10,5 mld USD, a w ub. roku zawarł kontrakt z Egiptem o wartości 15 mld USD. Dzięki umowom, Tel Awiw ma komfortową nadwyżkę handlową.

 

Jordania i Egipt to nieliczne z krajów arabskich, które utrzymują stosunki dyplomatyczne z Izraelem i umowy gazowe mają je wzmocnić. Tel Awiw prowadzi rozmowy z Turcją, Grecją i Cyprem, który ma duże pole gazowe zwane Afrodytą na wodach terytorialnych, w zakresie sprzedaży gazu na zachód do Europy.

 

Sytuacja geopolityczna

Wraz ze spadkiem cen ropy i gazu w ostatnich latach, głównie z powodu rozwoju technologicznego („szczelinowanie”) prowadzącego do ogromnego wzrostu produkcji w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, a także w innych miejscach, przychody eksportowe większości państw OPEC oraz Rosji znacznie się zmniejszyły. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie próbują zliberalizować swoje gospodarki i zdywersyfikować źródła dochodu. Rosja natomiast zmierza w przeciwnym kierunku; to znaczy w kierunku większej centralnej kontroli nad gospodarką.

 

Podczas gdy Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Egipt utworzyły front przeciwko Iranowi i jego sojusznikowi z Zatoki Perskiej – Katarowi, ocieplając relacje polityczne i wojskowe z Izraelem – Rosja angażuje się we własną długoterminową strategię przekształcenia Morza Czarnego w rosyjskie jezioro i penetrację Bliskiego Wschodu przez Syrię, budowanie baz morskich i lotniczych na wybrzeżu Syrii, i wspieranie oblężonego reżimu Baszara el-Asada. Wszystko to wraz z przedłużającymi się konfliktami proxy na Ukrainie i Gruzji jest bardzo kosztowne, jednak Kreml walczy o zachowanie swojej pozycji na arenie światowej, zagrożonej rosnącą produkcją gazu i ropy.

 

Izraelscy stratedzy biorą pod uwagę nawet możliwość konfliktu z Rosją właśnie z powodu rywalizacji o rynki zbytu w Europie. Jak dotąd Tel Awiw skutecznie lawirował, utrzymując dobre relacje z Moskwą.

 

Tel Awiw obawia się jednak ataków na swoje platformy wiertnicze, zakłady produkcyjne i rurociągi poza i na lądzie. Chociaż podjęto wszelkie możliwe środki zapobiegawcze, nigdy nie jest możliwe pełne zapewnienie bezpieczeństwa, niezależnie od tego, czy jest to pożar w przybrzeżnym obiekcie, nagły wzrost przepływu gazu prowadzący do pęknięcia rurociągu, zderzenie statku z platformą wiertniczą lub inna ewentualność.

 

Jeśli Izrael zostanie zmuszony do wojny z Iranem lub organizacjami takimi jak: Hezbollah, Hamas, Islamski Dżihad, Al-Kaida lub ISIS, zagrożone są zarówno urządzenia morskie, jak i lądowe, w tym wszystkie platformy przybrzeżne. Rząd w związku z tym planuje poświęcić znaczne środki na dofinansowanie marynarki, tradycyjnie ubogiego kuzyna izraelskich sił powietrznych.

 

Turecko-izraelskie relacje a rurociąg EastMed

Odkrycie zasobów gazu ziemnego na północnym wybrzeżu Izraela ponad dziesięć lat temu i podjęte próby jego eksportu do Europy przemodelowały turecko-izraelskie relacje.

 

Turcja  była jednym z pierwszych muzułmańskich krajów, które uznały Izrael. Oba kraje rozwijały handel dwustronny i współpracę wojskową. Relacje zmieniły się za rządów Recepa Tayyip Erdoğana. Często, zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady dochodziło do ostrej wymiany zdań między izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu a tureckim liderem. Nieraz wydawało się, że ta retoryka może zagrozić sojuszowi obu państw. Wielu obserwatorów uspokajało jednak, że alians nigdy nie był zagrożony z powodu utrzymywania się dużej wymiany handlowej między obu krajami.

 

Odkrycie ogromnych złóż gazu ziemnego na północnym wybrzeżu Izraela i podjęte próby jego eksportu do Europy, uwypukliły prawdziwe linie pęknięcia w turecko-izraelskim sojuszu. Niedawne zaś wydarzenia wskazują na zasadniczą zmianę relacji. Erdoğan przekonał mieszkańców swojego kraju, że Turcja znowu może pojawić się jako nowe imperium osmańskie, a Stambuł jako jego bijące serce. W swoich licznych przemowach, turecki lider kreował się na nowego sułtana „neo-osmańskiego państwa”, łączącego neoliberalną politykę gospodarczą ze „społecznym konserwatyzmem”.

 

Turcja nie ma własnych zasobów energetycznych, ale jest idealnie usytuowana pomiędzy Europą a obszarami produkującymi energię w Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie. Erdoğan od dawna zabiegał o ustanowienie Turcji jako dominującego węzła przesyłu energii (huba). Izraelskie odkrycie ogromnych pól gazu ziemnego w połowie 2000 r. naruszyło wizję tureckiego przywódcy. W związku z dążeniem Europy do uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, Bruksela miała podjąć starania o gaz izraelski. Erdoğan, pomimo publicznego potępienia polityki Tel Awiwu względem Palestyńczyków, pracował niestrudzenie, aby zawrzeć umowę z Żydami. Jednocześnie Turcja dążyła do zawarcia porozumienia z rządem regionalnym Kurdystanu (KRG) w północnym Iraku, aby stworzyć nowy rurociąg naftowy, który transportowałby ropę naftową przez terytorium tureckie do wybrzeża Morza Śródziemnego. Pomimo wzmożonej akcji militarnej przeciwko kurdyjskim grupom rebeliantów, turecki rząd porozumiał się z KRG ku niezadowoleniu irackiego rządu.

 

Plany Erdoğana pokrzyżowali Amerykanie, gdy doszło do podpisania memorandum w grudniu ub. roku w sprawie projektu EastMed między Izraelem, Cyprem i Grecją. Nowy projekt przewiduje budowę gazociągu o długości 2 tys. kilometrów przez Cypr i Grecję do Włoch, by zaopatrywać gównie państwa Trójmorza. Rurociąg kosztujący 7 miliardów dolarów ma być zdolny do przesyłania 20 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Turcja zdecydowanie odrzuciła projekt, grożąc mobilizacją sił zbrojnych, gdyby Cypr spróbował eksploatować jakiekolwiek zasoby gazu bez zgody Ankary. Izrael chętny niegdyś do wykorzystania Turcji jako huba, obecnie zmienił strategię, koncentrując się na zacieśnianiu relacji z prawicowymi przywódcami europejskimi.

 

Gazociąg miałby powstać w ciągu sześciu do siedmiu lat i być kolejnym krokiem uniezależniania się Europy od gazu ziemnego z Rosji. Miałby on także ograniczyć ambicje Iranu na sprzedaż surowca do Europy za pośrednictwem Syrii. W grudniu ub. roku po spotkaniu przywódców Izraela, Grecji i Cypru w Jerozolimie, premier Izraela zaznaczył, że wszystkie trzy strony są mocno zainteresowane wybudowaniem gazociągu, a w projekt chcą także włączyć się Włosi.

 

Amerykański ambasador w Izraelu David Friedman uznał projekt za „integralną część stabilności i dobrobytu na Bliskim Wschodzie i w Europie”. Wezwał wszystkie kraje w regionie do dołożenia starań, by projekt mógł się ziścić. Szef Departamentu Stanu Mike Pompeo podkreślił, że wschodnia cześć Morza Śródziemnego jest „ważną strategiczną granicą”, a umocnienie relacji Waszyngtonu z „demokratycznymi sojusznikami, takimi jak Grecja, Cypr i Izrael” jest priorytetem.

 

Amerykańsko-izraelskie projekty gazowe, wodne i cybernetyczne

W czerwcu ub. roku Izrael i USA powołali hub: Amerykańsko-Izraelskie Centrum Doskonałości w dziedzinie Energii, Inżynierii i Technologii Wodnej, uruchamiając fundusze na wspólne projekty gazowe, wodne i cybernetyczne. Oba kraje chcą eksportować skroplony gaz. Amerykański sekretarz ds. energii Rick Perry i minister energii Izraela, Yuval Steinitz oficjalnie uruchomili centrum podczas niewielkiej ceremonii podpisania umowy w Amerykańskiej Izbie Handlowej. Oba kraje miały podzielić się strefami wpływów.

 

Raport Atlantic Council z 2014 r. (w Radzie Dyrektorów tego gremium zasiadał m.in. Zbigniew Brzeziński) dotyczący Inicjatywy Trójmorza, pilotażowanej m.in. przez gen. J. Jonesa, P. Olechnowicza i nieżyjącego już J. Kulczyka, przewidywał znaczny wzrost produkcji gazu na świecie jeszcze przed 2020 r. i zaostrzenie konkurencji.

 

„Forbes” w analizie z 15 maja 2015 r. pt. „Six threats for the U.S. Liquefied Natural Gas Business”, wskazywał na zaostrzającą się rywalizację na rynku gazu LNG na świecie i zwracał uwagę, że połowa amerykańskich projektów LNG zagrożona jest zamknięciem w ciągu najbliższych 5 lat, jeśli Ameryka nie znajdzie rynków zbytu i nie wyeliminuje konkurencji katarskiej oraz rosyjskiej z Europy.

 

W Azji wschodniej rządzą już Australijczycy, którzy przewiduje się, że wyprzedzą pod względem ilości sprzedawanego gazu skroplonego Katar, obecnie wciąż największego producenta gazu LNG na świecie.

 

Przed wizytą Trumpa na Bliskim Wschodzie Katarczycy ogłosili, że znoszą 15-letni zakaz eksploatacji największego pola gazowego na świecie dzielonego z Irańczykami – Pola Północnego, by poprzez dalszy spadek cen zapewnić sobie szeroki rynek zbytu na gaz skroplony. Tuż po wizycie Trumpa koalicja państw sunnickich ogłosiła blokadę Kataru, co w kontekście inicjatywy Trójmorza może świadczyć o przemyślanej akcji Amerykanów dotyczących eliminacji katarskiej konkurencji.

 

W kwietniu ub. roku również prezydent Władimir Putin zapowiedział, że Rosja chce zostać numer jeden eksporterem gazu LNG na świecie. „Forbes” zauważył, że zdolność Rosji do dostarczania znacznie tańszego gazu do Europy oznacza wypchnięcie Amerykanów z tego rynku. Amerykanie musieliby przekonać inne kraje do kupowania swojego gazu po wyższej cenie.

 

Szacuje się, że ponad połowa całkowitej produkcji LNG w USA ma trafić do 2020 r. do Europy, na razie jeszcze przy minimalnym zysku. Ale wszyscy najważniejsi europejscy dostawcy gazu: Rosja, Norwegia, Holandia i Algieria zrobią wszystko, by utrzymać swój udział na najważniejszym dla nich rynku eksportowym.

 

Na horyzoncie jest także inne widmo, „koszmar” nie do wyobrażenia zarówno dla Amerykanów, jak i Saudów. Nie chcą oni dopuścić do powstania energetycznej konstelacji rosyjsko-irańsko-turecko-katarskiej. Zabiegi w tej materii podejmują zarówno Rosjanie, jak i Turcy, tyle, że każda ze stron chce tę koncepcję realizować na własnych warunkach, stąd częste wolty w relacjach między obu państwami.

 

Warto zauważyć, że w 2016 r. globalna produkcja gazu LNG wyniosła ponad 300 milionów ton rocznie, podczas gdy sprzedano jedynie około 268 milionów ton – podaje Thomson Reuters. Za trzy lata walka o rynek zbytu ma się zaostrzyć. Według raportu Hynes and Boon z powodu niskich cen gazu pomiędzy styczniem 2015 r. a sierpniem 2016 r., 90 firm energetycznych z USA i Kanady ogłosiło bankructwo.

 

W marcu ub. roku sekretarz stanu USA Mike Pompeo uczestniczył w Izraelu w spotkaniu dot. realizacji budowy gazociągu EastMed. Obecność Pompeo przy podpisaniu umowy miała wyraźnie dać do zrozumienia  Turcji i Rosji, że Waszyngton zamierza chronić swoje i izraelskie interesy w regionie. – Jest to bardzo ważne, ponieważ oznacza wsparcie polityczne dla trzech krajów, postrzeganych przez Stany Zjednoczone jako przyjaciół USA w regionie, ale także ma przyczyniać się do stabilności i bezpieczeństwa w regionie – przekonywał dyrektor generalny firmy Natural Hydrocarbons, Charles Ellinas. W jego opinii, to sygnał zarówno dla Turcji i Rosji, że USA politycznie wspierają inicjatywę jako alternatywę dla dostaw rosyjskiego gazu do Europy.

 

Ellinas uważa, że gazociąg EastMed jest projektem politycznym, z niewielkimi szansami na realizację z powodów komercyjnych. – To jest zbyt kosztowny projekt, a gaz, który zamierza transportować, jest również drogi. Zanim dotrze do Europy, nie będzie w stanie znaleźć nabywców, ponieważ nie będzie w stanie konkurować z innymi dostawami gazu – zauważył.

 

Bodowa rurociągu EastMed została po raz pierwszy zaproponowana w 2012 r. po tym, jak w Izraelu i na Cyprze znaleziono duże złoża gazu. Naturalnym kierunkiem dostaw miała być Europa Południowo-Wschodnia. Jednak w tym czasie Europa Południowo-Wschodnia przygotowywała się do zakupu gazu od azerskiego Shah Deniz 2.

 

Gdy Shah Deniz 2 wyznaczył trasę transadriatyckiego rurociągu (TAP) jako preferowaną, inne rurociągi łączące Włochy i Grecję straciły na znaczeniu. Rurociąg EastMed stał się alternatywą dla rynku. Po kilku latach nastąpiły dalsze zmiany. Po pierwsze, wzrosły możliwości dostaw dla Europy Południowo-Wschodniej. Shah Deniz 2 wkrótce dostarczy 10 miliardów metrów sześciennych (bcm) rocznie na granicę grecko-turecką. Rurociągiem TurkStream może przepływać więcej gazu do regionu, a szereg proponowanych połączeń międzysystemowych może wypchnąć ten gaz na Bałkany.

 

Dotychczas odkryte zasoby zostały już zakontraktowane m.in. do Jordanii i Egiptu. Aby wypełnić rurociąg o mocy 15 lub 20 mld m3, który jest najnowszą omawianą przepustowością EastMedu, gaz musiałby zostać zagregowany na wielu polach, których właścicielami są różne kraje, w tym np., Liban, mający spór graniczy z Izraelem przebiegający przez pola gazowe.

 

By rurociąg EastMed miał szansę na realizację, musi stać się preferowaną opcją dla producentów gazu – lepszą niż regionalna sprzedaż lub eksport LNG przez Egipt lub Cypr czy eksport do Turcji rurociągiem. Poza wyzwaniami geopolitycznymi, państwa zainteresowane jego realizacją muszą wytypować firmę, która może połączyć wszystkich kupujących i sprzedających. EastMed jednak nie będzie raczej w stanie zagwarantować sprzedaży gazu po stałej cenie. Będzie miał też problemy z konkurowaniem, oferując drogi gaz w porównaniu z innymi dostawcami surowca do Europy.

 

Kilka tygodni temu Liban ostrzegł swoich śródziemnomorskich sąsiadów, by planowany gazociąg EastMed z Izraela do Unii Europejskiej nie naruszał jego granic morskich. Bejrut ma nierozwiązany spór o granicę morską z Izraelem – który uważa za kraj nieprzyjacielski – na obszarze o powierzchni około 860 km2 (330 mil kwadratowych) rozciągającym się wzdłuż krawędzi trzech południowych pół  energetycznych Libanu.

 

Minister spraw zagranicznych Libanu, Gebran Bassil napisał do Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa, szefa polityki zagranicznej UE Federici Mogherini i ministrów spraw zagranicznych Cypru, Grecji oraz Włoch, ostrzegając, by planowany rurociąg nie naruszał praw Libanu w ramach jego wyłącznej strefy ekonomicznej (WSE).

 

Bassil zaznaczył, ze Liban nie pozwoli na naruszenie swojej suwerenności, „zwłaszcza jeśli chodzi o ewentualną próbę ingerencji Izraela w suwerenne prawa Libanu i jurysdykcję nad jego WSE”.

 

Izraelski premier Benjamin Netanjahu liczy, że Amerykanie zmuszą Libańczyków do zmiany zdania. Liban w ubiegłym roku udzielił licencji konsorcjum włoskiemu Eni, francuskiemu Totalowi i rosyjskiemu Novatek na przeprowadzenie pierwszej w tym kraju eksploracji złóż na dwóch polach, Jeden z bloków – nr 9 obejmuje wody sporne z Izraelem. Libańscy przywódcy wielokrotnie ostrzegali Izrael, aby nie ingerowali w ich zasoby ropy naftowej i gazu na morzu.

 

Gazociąg EastMed z założenia miałby być gotowy w 2025 r., jeśli wszystko dobrze by się poukładało. Nie tylko muszą być uregulowane kwestie sporne między krajami, ale projekt musi być przede wszystkim opłacalny komercyjnie. W Izraelu pojawiają się jednak pewne zastrzeżenia, ponieważ realizacja gazociągu wiązać się będzie z koniecznością pokonania poważnych wyzwań takich jak: duże głębokości wzdłuż trasy rurociągu i wysokie koszty, znacznie wyższe niż początkowo planowano.

 

Źródło: israelnationalnews.com., reuters.com., forbes.com., jewishpolocycenter.org., PCh24.pl.,

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram