1 lipca 2014

Straszliwy sen dyrektora Merczyńskiego

(fot. PULS BIZNESU )

Na łamach „Gazety Wyborczej” dyrektor festiwalu Malta, Michał Merczyński tłumaczy dlaczego odwołał bluźniercze przedstawienia. Jedno jest pewne, protest przeciwko „Golgota picnic” był nieodzowny i konieczny.


Merczyński jawi się w wywiadzie jako człowiek zastraszony. Ta poza ma udowodnić, że wszystkiemu winni są rozemocjonowani katolicy prześladujący biednego dyrektora. Merczyński wyraża ból wynikający z konieczności zdjęcia spektaklu. Aż żałość bierze…

Wesprzyj nas już teraz!

 

Już na wstępie rozmowy dowiadujemy się, że „protesty go przerosły”. Dyrektor dowiedział się o nich już na sześć tygodni przed Festiwalem. – Sześć tygodni temu na prawicowej stronie Krucjaty Młodych zaczęto zbierać podpisy przeciwko spektaklowi. Pomyślałem: wcześnie się zaczęło. Obawiałem się tego, choćby dlatego, że podobny protest odbył się we Francji – mówi Merczyński. Jaki z tego wniosek? Warto zaczynać protesty wcześnie, warto nagłaśniać sprawę, by dać się ludziom zaangażować. Trzeba czasu, by w akcję włączyli się hierarchowie – ich głos, mocny i zdecydowany jest bezcenny. Jak widać organizatorzy publicznego bluźnierstwa wiedzą doskonale jakie znaczenie dla wiernych ma głos wsparcia, płynący ze strony ich duszpasterzy.

 

A miało być tak pięknie…”Elytarne” towarzystwo miało spotkać się na spektaklu, którego „ciemna tłuszcza nie pojmie”. Cmokaniu i zachwytom miało nie być końca. Gdyby tylko nie, ta Krucjata Młodych. Młodzi katolicy podpadli na całej linii, zamiast siedzieć i odmawiać „zdrowaśki” i nie wychylać się na światło dzienne, zaczęli organizować protest. Swemu oburzeniu dała wyraz Dorota Jarecka – krytyk „gazetowy” – Krucjata Młodych zgodnie ze swoją nazwą wyruszyła na wojnę religijną. Oczywiście cel dalekosiężny to obronić Jerozolimę, ale po drodze nie zaszkodzi także złupić Konstantynopola. I dokładnie to się dzieje w tej chwili. Krucjata dojechała do Festiwalu Malta i uderza w najbardziej delikatny punkt cywilizacji – w sztukę – uważa Jarecka. Krytyk załamuje ręce: „który to już raz trzeba tłumaczyć, że sztuka posługuje się cytatem i parafrazą i że nie każde pojawienie się na scenie nagiego mężczyzny oraz kobiecych piersi jest skierowane przeciw godności polskiego katolika”. Ech, ta ciemnota … dobrze, że są tacy co rozumieją i wiedzą. Ich stężenie w różnej maści teafałenach, wyborczych, tokefemach, politykach jest doprawdy zadziwiająca!

 

Zarówno Merczyński jaki i Jarecka są przekonani o „bezkarności” artystów, których nie wiążą żadne zakazy. „Każde piętnowanie sztuki, zwłaszcza w imię religii, grozi dziś cenzurą. To protestujący a nie artyści wywołują nastrój skandalu. A każde ustępstwo wobec żądań cenzorów będzie się odbywać ze szkodą dla wolności wypowiedzi. Nie wolno pozwolić na krytykę prewencyjną. To po pierwsze. Po drugie petycja Krucjaty Młodych z żądaniem usunięcia „Golgota Picnic” z programu Festiwalu Malta jako sztuki wobec Boga i religii obraźliwej jest o tyle pozbawione sensu, że jest to właśnie sztuka, która piętnuje zło i upadek współczesnego świata w imię wartości, takich np. jak miłość bliźniego” – pisze Jarecka na stronie Malta Festival.

 

Z wywiadu, którego udzielił Merczyński dowiedzieć możemy się, skąd pomysł na zaproszenie „Golgota picnic”. – Zapraszam go, bo mamy panel festiwalowy o Ameryce Łacińskiej, społeczeństwie sponiewieranym przez historię podobnie jak nasze. Tyle że oni wierzyli w ZSRR, a my w USA. A jeszcze jest mundial, protesty w Brazylii, fawele i być może Chrystus – jak pisze Artur Domosławski – który ma dzisiaj twarz człowieka z faweli – twierdzi Merczyński. W rozmowie z GW pokazuje co rusz, jak bardzo jest zastraszony.  – A fala agresji narasta. Zaczynają się telefony, maile, groźby pozbawienia życia, wszystko wulgarne – mówi. Konkretów jednak nie podaje, co może sugerować, że rzekome groźby istnieją przede wszystkim w umyśle dyrektora.

Poraża rzekoma wrażliwość dyrektora. Z jednej strony zaprasza epatujący szokiem i bluźnierstwem spektaklem, z drugiej drży przed ludźmi z różańcami w ręku.

 

Ważny jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Wywiad z Merczyńskim pokazuje, jak groźne i szkodliwe są głosy księży niuansujących stosunek katolicyzmu do bluźnierstwa i pornografii. Dyrektor festiwalu Malta cytuje o. Dostatniego: „Ten spektakl to także krytyka egoizmu ludzi i społeczeństw wypowiedziana z innej niż moja perspektywy. Ale czy błędna? Wolę takie myślenie niż konfrontację na ulicy” – przypomina dziennikarz rozmawiający z Merczyńskim. Dyrektor przytacza również opinię ks. Lutra: „Zadzwoniłem jeszcze do ks. Andrzeja Lutra, co rozbawiło Garcię, że broni nas katolicki ksiądz, który ma takie nazwisko. Luter mówi: „Nudne, ale mnie nie obraża”. Grunt, że nie obraża ks. Lutra! Zapominanie, że wśród katolików są nie tylko wybitni intelektualiści pokroju ks. Lutra ale i biblijni „prostaczkowie”, to dość symptomatyczne zjawisko wśród tzw. katolików otwartych.

 

Nie trudno się też nie uśmiechnąć, czytając rozmowę z Merczyńskim opisującym rzekomą atmosferę strachu i napięcia. Prześladujące go zmory kibolstwa i fanatycznych katolików stają się motywem powtarzanym do znudzenia. Hamletyzowanie Merczyńskiego brzmi wręcz groteskowo, jego dylematy są krańcowo papierowe i sztuczne. Jednak przekaz jaki ma popłynąć w stronę czytelników jest jasny: „zastraszyli mnie więc uległem”.  – Płacę cenę, ale to nie ja zdjąłem spektakl. To rzeczywistość, polityka, procesja wdarła się na mój festiwal i zagroziła życiu moich przyjaciół – dramatyzuje dyrektor Merczyński.

 

 

Łukasz Karpiel

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie