„Francja to kraj szlachetny i otwarty, ale nie może przyjmować całej nędzy tego świata” – tymi słowami prezydent Francji Emmanuel Macron miał odpowiedzieć na prośbę młodej Marokanki. Kobieta prosiła o udzielenie jej azylu w Republice.
Sytuacja miała miejsce po zakończeniu uroczystego otwarcia jadłodajni dla ubogich organizacji charytatywnej Les Restos du Coeur (Restauracje Serca) w X dzielnicy Paryża, kiedy to do wychodzącego z lokalu Macrona podeszli mieszkańcy, m.in. imigranci. Wśród nich była młoda Marokanka.
Wesprzyj nas już teraz!
– Francja nie może przyjmować wszystkich, którzy przyjeżdżają tu na wizach studenckich czy komercyjnych, a potem zostają. Nie będę pani okłamywał. Musi pani wrócić do swojego kraju. Mówię to pani zupełnie otwarcie – powiedział prezydent Francji. Dodał, że francuskie władze „nie mogą dawać dokumentów wszystkim tym, którzy ich nie posiadają”.
– Bo co ja wtedy zrobię z tymi, co już są we Francji i nie mogą znaleźć pracy? – pytał Macron. Dodał, że jest przekonany, iż kobiecie „nie grozi żadne niebezpieczeństwo w Maroku”. – Musimy chronić tych, którzy są słabi i którym grozi w ich krajach niebezpieczeństwo. Maroko to kraj bezpieczny. Nic pani tam nie grozi. Musi pani wrócić do siebie – mówił.
Na słowa Marokanki, że jej rodzice żyją we Francji i są chorzy, Macron odpowiedział: „Może pani ich odwiedzać regularnie, jeśli pani chce. Jeśli tu są, to będziemy ich oczywiście leczyć. Takie jest prawo we Francji. To już jest bardzo szlachetne z naszej strony”.
Źródło: wpolityce.pl
TK