Zaskakujące jest to, że najchętniej na zgniłe owoce protestanckiej rewolucji powołują się zsekularyzowani, wrodzy chrześcijańskiej wierze liberałowie. Zdaniem Charlesa Chaputa, arcybiskupa metropolity Filadelfii nie chciałby mieć z nimi nic wspólnego żaden z protestanckich herezjarchów.
„Mój przyjaciel protestant wysłał mi link do swojej ulubionej luterańskiej strony, skupiającej się na ujmowaniu w satyryczny sposób protestanckich problemów i zagadnień. Został tam umieszczony pewien film: oto do Lutra, który przybija swoje 95 tez do kościelnych drzwi dołączają kolejno Zwingli, Kalwin i Henryk VIII. Panowie początkowo wymieniają się uprzejmościami, jednak po chwili zaczynają kłócić się o to, kto jest prawdziwym ojcem reformacji. Luter jednak wszystkiego się wypiera, twierdząc, że nigdy sam nie opuścił Kościoła katolickiego, ale został z niego wyrzucony” – pisze amerykański biskup Charles J. Chaput na łamach „Catholic Herald”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem hierarchy jest to niezwykle „zabawne i sprytne” przedstawienie prawdy, które wpisuje się w narrację przyjętą przez Brada Gregory’ego, autora książki o rewolucji Marcina Lutra, stwierdzającego, że celem herezjarchy nigdy nie było stworzenie własnego „Kościoła”. – Wręcz przeciwnie. Luter z wnętrza Kościoła katolickiego chciał zreformować wiarę współdzieloną przez wszystkich ówczesnych Europejczyków – przekonuje duchowny dodając, iż „patrząc wstecz można przyznać mu rację w jego ocenie dotyczącej zepsucia wśród XVI-wiecznego kleru”.
Biskup Filadelfii przekonuje jednak, że nie był to pierwszy raz w historii Kościoła, gdy ten przeżywał „okres zguby, upadku i odnowienia”. Ale dopiero ówcześni Marcinowi Lutrowi Niemcy zdecydowali się na tak radykalny krok jakim było masowe wypowiedzenie posłuszeństwa Mistycznemu Ciału Chrystusa. Sprzyjać temu miały „zmiany w handlu i technologii, takie jak prasa drukarska oraz rozprzestrzenienie się renesansowego humanizmu i nacjonalistycznych nastrojów”. Szczególnie te ostatnie pomogły zwolennikom tez byłego augustianina lekką ręką odrzucić zwierzchnictwo papiestwa. Do dziś zresztą nad Renem silne jest przekonanie (nawet wśród katolików) o tym, iż „Niemcy nie są wasalem Rzymu”.
Ale to w osobie Lutra jego pobratymcy – zdaniem abpa Charlesa Chaputa – mieli największego przeciwnika. – Jego intelekt i rozbujane ego w połączeniu z jego tytaniczną pracowitością oraz brutalności w prowadzonych polemikach sprawiły, że on sam przestał przewidywać, a tym bardziej kontrolować proces, który sam rozpoczął – napisał biskup.
Tym co zaskakuje hierarchę jest również fakt, iż proces rewolucji Lutra wyszedł ze społeczeństwa, którego „każdy atom przesiąknięty był chrześcijańską wiarą”, a mimo to „dziś przeżywa swoje odrodzenie szczególnie w środowiskach zsekularyzowanych”. W opinii duchownego idealnie opisuje te paradoks Brad Gregory. – Luter wyśmiałby ideę wolności, którą dziś znamy – twierdzi pisarz. Zdaniem biskupa Filadelfii zrobiłby to dlatego, iż nie miał on nic wspólnego z wolnością chrześcijańską. – Ani on, ani żaden z innych protestanckich rewolucjonistów nie myślał o czymkolwiek, co przypominałoby dzisiejszy liberalizm, albo w jakikolwiek sposób doprowadziło do tego, co reprezentuje sobą XXI wiek. Dzisiejsze czasy by ich głęboko rozczarowały – skonstatował abp Chaput dodając, że „człowiek walczący o prawdę, musi uzbroić się w cierpliwość”. Inaczej zostanie jedynie buntownikiem. Tak jak Marcin Luter.
Źródło: catholicherald.com
om