4 czerwca 2012

„Papież Soboru” i łacina

(Jan XXIII w dzień ogłoszenia konstytucji „Veterum sapientia”. Fot. Granger Collection/Forum)

Pół wieku temu światło dzienne ujrzał apel do biskupów i przełożonych zakonów, by wykonując swą pasterską troskę czuwali, aby nikt pozostający w ich jurysdykcji, a opowiadający się za nowinkami, nie pisał niczego przeciw używaniu łaciny w nauczaniu świętych studiów na poziomie wyższym czy w liturgii? Czy były to słowa jakiegoś biskupa – tradycjonalisty? Nie, papieża Jana XXIII.

 

Dla współczesnych modernistów – zwących się dla niepoznaki „dziećmi Soboru” – punktem zero w dziejach Kościoła jest Sobór Watykański Drugi. Rok 1962, data rozpoczęcia obrad Vaticanum II jawi się więc jako „wiosna Kościoła”, „porzucenie oblężonej twierdzy”, aggiornamento wreszcie – „wielkoduszna zgoda na dialog ze światem”. Od 1962 roku zaczyna wiać w Kościele „duch Soboru”, choć dzieci Kościoła całkiem zasadnie zadają przy tym pytanie czy jest on tożsamy z Duchem Świętym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Najwyraźniej tak dokonywaną mitologizację ostatniego soboru powszechnego widać na przykładzie modernistycznego ataku na klasyczną rzymską liturgię, której kasację rzekomo miał postanowić tenże sobór. Na próżno jednak szukać w dokumentach soborowych – na czele z konstytucją o Świętej Liturgii – wezwania do odrzucenia skarbu rzymskiej liturgii, porzucenia gregoriańskiego chorału czy odprawiania Mszy Świętej versus populum. No, ale wiadomo nie jest ważna litera, tylko duch – rzecz jasna „duch Soboru”, wyjaśniają działający pod jego natchnieniem „dzieci Soboru”.

 

Kłopoty jednak mnożą się. Przecież nawet papież Jan XXIII – „papież Soboru”, „uśmiechnięty, dobry papież Jan”, wydawał dokumenty, w których nie sposób dostrzec „ducha Soboru” czy też „ducha zbliżającego się Soboru”. Warto w tym kontekście przypomnieć opublikowaną przez bł. Jana XXIII pół wieku temu (dokładnie w lutym 1962 roku) konstytucję apostolską „Veterum sapientia”, w całości poświęconą obronie łaciny jako tradycyjnego języka Kościoła.

Dla modernistycznych „dzieci Soboru” łacina była zawsze równoznaczna z „przedsoborowością”, zamykała na świat współczesny, a więc była czymś złym, czymś, czego należało się szybko pozbyć. Tymczasem Jan XXIII we wspomnianym dokumencie powtarzał tradycyjne nauczanie swoich poprzedników (powołując się wprost na motu proprio Piusa XI „Litterarum latinarum” z 1924 roku), które traktowały język łaciński jako „wspaniałą szatę dla pochodzącego z Nieba nauczania Kościoła i dla Jego świętych praw”.

 

Jan XXIII u progu Vaticanum II przypominał o najważniejszych walorach łaciny – jej uniwersalizmie i niezmienności. Papież podkreślał ponadto, że fakt, iż łacina nie jest językiem narodowym dla żadnego ze współczesnych narodów doskonale współgra z powszechną misją Kościoła. Ze swojej natury łacina najbardziej nadaje się do promowania wszelkiej formy kultury między ludami. Nie faworyzuje żadnego pojedynczego narodu, ale prezentuje się każdemu z równa bezstronnością i jest akceptowalna przez wszystkich – głosiła konstytucja „Veterum sapientia”. Papież przypominał w innym miejscu dokumentu o ponadczasowych i nie ograniczonych tylko do kwestii precyzyjnego ujmowania kwestii teologicznych czy prawnych walorach edukacyjnych języka starożytnych Rzymian. Jest on bowiem, podkreślał bł. Jan XXIII, najbardziej skutecznym treningiem dla giętkich młodych umysłów. Ćwiczy on, sprawia, że dojrzewają i doskonalą się podstawowe właściwości umysłu i ducha. Wyostrza inteligencję i daje żywość osądu. Pomaga młodemu umysłowi ująć rzeczy w sposób właściwy i rozwija prawdziwe poczucie wartości.

 

„Dobry papież Jan” wyjaśniał w opublikowanym przez siebie dokumencie, że przy jego redagowaniu kierowała nim chęć zapewnienia, iż by starożytne i nieskażone niewłaściwą interpretacją używanie łaciny było podtrzymywane, a tam, gdzie to konieczne, aby było przywrócone. Tym bardziej, że jak zauważał błogosławiony papież, używanie łaciny [w Kościele] jest ostatnio kontestowane w szeregu miejscach. Na zakończenie więc swojej konstytucji apostolskiej Jan XXIII wzywał zupełnie „przedsoborowo”, by nie rzec „językiem Syllabusa” biskupów i przełożonych zakonów, by wykonując swą pasterską troskę czuwali, aby nikt pozostający w ich jurysdykcji, a opowiadający się za nowinkami, nie pisał niczego przeciw używaniu łaciny w nauczaniu świętych studiów [teologicznych] na poziomie wyższym czy w liturgii lub też poprzez uprzedzenie lekceważył sobie wolę Stolicy Świętej w tym względzie albo ją fałszywie interpretował.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie