24 stycznia 2018

Lubieżnicy „Na Wspólnej”. TVN w awangardzie rewolucji seksualnej

Tak śmiałego wątku nie było dotąd w żadnym polskim serialu! – zachwyca się popularny portal. Jeden z „nieśmiertelnych” filmowych tasiemców, w dodatku nadawany o porze, w której telewizję oglądają masowo dzieci i nastolatkowie, w nadchodzącym odcinku zaoferuje swoim entuzjastom zabawę w… wymianę seksualnych partnerów.

 

Mowa o serialu „Na Wspólnej”, o którym tak napisał jeden z mimowolnych, lecz stałych obserwatorów w komentarzu pod artykułem reklamującym ów „śmiały” (czytaj: bezwstydny) odcinek: „Czasami oglądam ten serial z tzw. musu, gdyż żona jest wiernym widzem. Mam jednak wiele uwag co do moralności tego serialu. Ciężko wymienić jest, kto z kim jeszcze nie spał. Osobiście nie chciałbym mieć takiej rodziny i przyjaciół. Jak to się ma z naukami Kościoła, wiernością małżeńską. Wiem, że zaraz spadnie na mnie fala negatywów, odpowiedzi – nie oglądaj jak Ci nie pasuje, ale nie chodzi o moje poglądy i patrzenie na świat. Raczej mam na myśli wychowanie dzieci, które na pewno nieraz ten serial oglądają i biorą przykład ze swoich bohaterów. Później zdziwienie skąd tyle zdrad, rozwodów itd. (…)”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Portal interia.pl opisuje właśnie treść 2635. odcinka telenoweli. Emisja zaplanowana jest na luty, ale co bardziej niecierpliwi widzowie mogą zapoznać się z fabułą już teraz. Chodzi o spotkanie dwóch par, które – chcąc zapewne urozmaicić sobie nudne małżeńskie życie – postanawiają wymienić się partnerami. Rośnie napięcie, ostatecznie do „konsumpcji” nie dochodzi, ale od czego wyobraźnia i inwencja odbiorców tej „wyzwolonej” seks-agitacji? Wszystko w pociągającej oprawie, z udziałem atrakcyjnych aktorów i scenografii.

 

To tylko serial, nikt nie musi go naśladować – powie niejeden. Nie jest to jednak wyjątkowy przypadek. Przeciwnie – w telewizyjnych tasiemcach i w ogóle w  popkulturze – powoli, jak przez kroplówkę, sączy się do głów odbiorców rewolucyjną propagandę: wulgarność, agresję, rozwiązłość i małżeńskie zdrady, aborcję, akceptację dla związków jednopłciowych. Zatem informacja dla osób zdystansowanych od szklanego ekranu: teraz, gdy pośród masowych produkcji coraz trudniej natrafić na normalną, moralną rozrywkę, przyszedł już czas na „otwarte związki”. Cóż…

 

Rewolucyjni wodzowie dawno już uznali, iż zamordyzm sprawdza się rzadko i nie do końca. Trzeba powoli, żeby gotowana żaba nie wyskoczyła zbyt szybko z kociołka. Gdyby bowiem nazwać wspomniany serial wprost: „Komuna Na Wspólnej”, pewnie niewielu dałoby się nabrać.

 

RoM

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie