2 października 2020

Loże, konstytucja, antyklerykalizm. Prawda o „Liberalnym Trzyleciu”

3 października 1823 roku wojska francuskie zdobyły Kadyks, kończąc tym samym trzyletnie rządy liberalnych rewolucjonistów w Hiszpanii.

 

Zaraza

Wesprzyj nas już teraz!

Hiszpańscy liberałowie długo maszerowali do władzy. Na scenie politycznej pomogły im zaistnieć: moda na oświeceniowe nowinkarstwo, rewolucja w sąsiedniej Francji, a wreszcie inwazja wojsk napoleońskich w 1808 roku.

Przez kolejnych sześć lat Hiszpania cierpiała pod obcym jarzmem, a okupanci starali się zniszczyć jej religijno-narodową tożsamość tak krwawymi represjami, jak i sączeniem „postępowej” zgnilizny. Wierni Kościołowi i ojczyźnie – tradycjonalistyczne duchowieństwo, szlachta i lud – masowo i niezłomnie stanęli do walki z najeźdźcą. Natomiast mędrkujący liberałowie przeżywali poważny dylemat – toż ideowo było im bliżej do okupantów, niż do rodzimej „reakcji”!

 

Spora liczba afrancesados („sfrancuziałych”) poszła na otwartą kolaborację. Inni liberałowie przemogli jakoś niechęć do „reakcjonistów” i pospieszyli pod narodowe sztandary, próbując ugrać coś dla siebie. Pewne wpływy zapewnił im sojuszniczy korpus brytyjski, walczący przeciw Francuzom na Półwyspie Iberyjskim, ściślej zaś jego oficerowie udzielający się w lożach wolnomularskich. W 1812 roku obradujące w wyzwolonym Kadyksie Kortezy, zdominowane przez liberałów i korzystające z ochrony brytyjskich bagnetów, mimo sprzeciwu absolutystycznych posłów uchwaliły Konstytucję nawiązującą do francuskich wzorców. Ustawa zasadnicza ogromnie ograniczała władzę królewską (bez zgody Kortezów monarcha nie mógł nawet zawrzeć małżeństwa!), marginalizowała też rolę Kościoła.

 

Liberałowie nie odważyli się jeszcze otwarcie wystąpić przeciw religii katolickiej, dlatego oficjalnie uznawali jej szczególną rolę w państwie. Zapowiadali przywrócenie zakonów skasowanych przez francuskich okupantów, choć w mocno ograniczonej i kontrolowanej przez państwo liczbie. Zatwierdzili dokonaną wcześniej przez Francuzów likwidację Świętej Inkwizycji. Nie kryli się z zamiarem konfiskaty części dóbr kościelnych. Prasa liberalna rozpoczęła brutalną antyklerykalną nagonkę, oczerniając duchownych, ze szczególną zaciekłością atakując wspólnoty zakonne.

Wbrew oczekiwaniom „oświeconych”, naród nie zapałał entuzjazmem do ich pomysłów. Antykościelna retoryka wywołała powszechne oburzenie. Planowana polityka podatkowa rozpaliła gniew szczególnie mas ludowych. Źle odebrano atak na uprawnienia króla, będącego symbolem suwerenności i oporu wobec najeźdźcy.

 

Po klęsce Napoleona w roku 1814 do Hiszpanii powrócił prawowity władca, Ferdynand VII, entuzjastycznie witany przez rzesze poddanych. Natychmiast uchylił on bezprawną Konstytucję, przywrócił monarchię absolutną, reaktywował działalność Świętej Inkwizycji, wznowił działalność zakonów. Ku rozpaczy liberałów, nikt nie chciał walczyć za ich wizje.

 

Złowrogi Trójkąt

Liberałowie nie zrezygnowali. W następnych latach miały miejsce próby królobójstwa i zamachów stanu. Mnożyły się spiski, często z udziałem zaprawionych w kreciej robocie adeptów lóż masońskich.

Szczególny rozgłos zyskało Sprzysiężenie Trójkąta, zorganizowane wedle modelu twórcy iluminatów Adama Weishaupta. Trójkąt, poza masońską symboliką, określał też strukturę konspiracji – każdy szeregowy spiskowiec znał tylko dwóch członków sprzysiężenia, co w razie wpadki miało ograniczyć straty. Jednakże na niewiele to się zdało – w roku 1816 aresztowania rozbiły organizację; pojmano pół setki wywrotowców, a dwaj przywódcy zadyndali na szubienicy.

 

Tymczasem ogromnym problemem dla kraju stały się bunty w koloniach w Ameryce Południowej. Ów złożony proces miał wiele powodów, wśród których wybijały się na czoło: osłabienie Hiszpanii na skutek agresji francuskiej, rozprzestrzenienie się idei rewolucyjnych, wzrost ambicji politycznych Kreolów, z których część chciała uniezależnić się od zwierzchności Madrytu, także dywersja ze strony obcych mocarstw, chętnych do pozbycia się z Nowego Świata hiszpańskiej rywalki. Jeszcze w epoce napoleońskiej latynoscy rewolucjoniści, wśród nich inicjowani w madryckiej loży wolnomularskiej „Lautaro” Francisco de Miranda, Simón Bolivar i José de San Martin, rozpalili płomień rebelii. Rychło rozległe obszary Argentyny, Meksyku, Wenezueli, Kolumbii, Ekwadoru, Chile i Peru stały się polem bitwy między wiernymi Koronie i secesjonistami.

 

U schyłku drugiej dekady XIX stulecia król Ferdynand VII postanowił wysłać do Ameryki dwudziestotysięczną Armię Ekspedycyjną, która uśmierzyłaby rebelię w jego zamorskich włościach. Perspektywa udziału w wojnie spotkała się z niezadowoleniem części wojska, nawykłego do gnuśnej i bezpiecznej służby. Masońska konspiracja w armii postanowiła to wykorzystać, podburzając oddziały wyznaczone do wzięcia udziału w wyprawie.

 

Bunt Riego

W styczniu 1820 roku podpułkownik Rafael del Riego, wolnomularz, radykalny liberał i wielbiciel rewolucji francuskiej, wezwał żołnierzy Armii Ekspedycyjnej do buntu przeciw królowi, domagając się przywrócenia liberalnej Konstytucji.

Liczył na masowe poparcie, ostatecznie jednak pod jego sztandary zgłosiło się ledwie 3000 do 5000 żołnierzy. Reszta nie zamierzała sprzeciwiać się legalnej władzy. Podpułkownik Riego zmuszony był porzucić ambitne plany marszu na Madryt.

 

Król Ferdynand popełnił ogromny błąd, nie podejmując zdecydowanych działań przeciw buntownikom. Nastał pat. Rebelianci i siły wierne królowi trwały na swych pozycjach. Na początku marca, kiedy zbuntowane wojsko zaczęło ulegać rozkładowi, Riego przemyśliwał już o czmychnięciu do Portugalii. Tymczasem wpierw w Galicji, a potem w samej stolicy doszło do manifestacji liberałów, rozzuchwalonych biernością władz. Przestraszony król, zamiast podjąć stosowne środki, skapitulował bez walki, ogłaszając przyjęcie Konstytucji. Rządy objęli liberałowie, gromko ogłaszając obalenie absolutyzmu.

 

Łatwe zwycięstwo puczystów, których klęska dopiero co wisiała na włosku, wzbudziło powszechne zdumienie. Szeptano o obezwładnieniu dowództwa armii przez masońską konspirację, o skrzyniach złota, jakim ponoć hojnie wspierali buntowników rewolucjoniści z Argentyny. Jednak przede wszystkim wypada podkreślić, że hiszpańska rewolucja 1820 roku (identycznie jak francuska z lat 1789-92 oraz rosyjska z 1917 roku) zwyciężyła wcale nie dzięki masowemu poparciu ludności. Źródłem sukcesu była słabość i bierność legalnych władz. Obrońcy Starego Porządku nie mieli odwagi podjąć zdecydowanej walki z niezbyt liczną, ale zmotywowaną i bezwzględną zgrają rewolucjonistów. Po raz kolejny potwierdziła się prawdziwość maksymy Edmunda Burke’a, iż „dla triumfu zła wystarczy tylko, aby dobrzy ludzie nic nie robili”.

 

Młoty Konstytucji

Liberałowie rządzili nieudolnie. Jak to bywa w przypadku rewolucjonistów, ich pomysły na zdobycie środków finansowych opierały się głównie na instytucjonalnej grabieży. Skonfiskowano majątek zakonów, a chłopstwo uciskano podatkami.

Wśród rządzących nie było jedności, ale wkrótce radykałowie spod znaku kielni i cyrkla, działający w myśl hasła: „Konstytucja albo śmierć!”  rozpętali bezpardonową walkę z Kościołem. Delegalizowano zakony, zamykano klasztory. Opracowano Projekt konstytucji religijnej jako część cywilnej konstytucji wolnego i niezależnego narodu (na wzór niesławnej francuskiej Konstytucji Cywilnej Duchowieństwa z 1790 roku), zapowiadając zerwanie Kościoła hiszpańskiego ze Stolicą Apostolską i poddanie go kontroli państwa, także zniesienie celibatu.

 

Ruszyła potężna ofensywa propagandowa. Liberalna prasa, broszury, ulotki miotały obelgi na duchowieństwo. W teatrach najemni komedianci wyszydzali przed gawiedzią osoby religijne, bądź ostrzegali przed katolikami jako „szkodliwymi dla państwa”. Kolportowano antyreligijne, często obsceniczne wiersze i piosenki. Organizowano „obywatelskie procesje”, w trakcie których naigrawano się z religii.

 

Część biskupów została wydalona ze swoich diecezji za odmowę złożenia przysięgi na Konstytucję, bądź za samą słowną krytykę władz. 17 kwietnia 1821 roku została przyjęta ustawa o karaniu śmiercią za „spiskowanie przeciw Konstytucji”. Jedną z pierwszych ofiar był ks. Matias Vinuesa – weteran wojny z Francuzami, archidiakon katedry w Tarazonie, honorowy kapelan króla. Oskarżono go o spisek i skazano na 10 lat więzienia, co radykałowie uznali za niedopuszczalną pobłażliwość. 4 maja 1821 roku półtorej setki liberałów wdarło się do stołecznego więzienia. W obecności straży więziennej, która jedynie symulowała opór (oddano kilka strzałów w powietrze), kapłana wywleczono z celi, a następnie rozłupano mu głowę młotem kowalskim. Odtąd młoty staną się symbolem obnoszonym na marszach „postępowców”, zapowiadających, iż „młoty zniszczą wrogów Konstytucji”.

 

Wojna domowa

Odpowiedzią na opresyjne rządy liberałów był narastający opór.

Już w pierwszym roku ich panowania dochodziło do zamieszek, także w stolicy. W następnym zaczęły wybuchać lokalne powstania. Pierwsza do otwartej walki zbrojnej zerwała się Nawarra, potem Katalonia, Aragonia, Vizcaya. Wystąpienia odnotowano też w Kastylii, Galicji, Walencji, Estremadurze, Andaluzji. Stawali do boju skrzywdzeni przez liberalny reżim – duchowieństwo, chłopstwo, rzemieślnicy i szlachta. Zrazu niewielkie grupki guerilli (partyzantki), przemykające skrycie pod osłoną gór i lasów, z czasem zaczęły łączyć się w większe zgrupowania, mające ambicje wyzwolenia wpierw lokalnej ojczyzny, potem zaś całego kraju. Ostatecznie w szeregach powstańczych stanęło 30 000 bojowników. Nazwali się Armią Katolicką i Królewską, bądź też Armią Wiary. Niektórymi oddziałami dowodzili zakonnicy i księża, jak w czasie zrywu przeciw Napoleonowi. I jak wtedy wróg zareagował okrucieństwem.

 

Rząd zaostrzył represje. Króla Ferdynanda usunięto z tronu, oskarżając o chorobę umysłową, a następnie uwięziono. Od połowy 1822 roku coraz częstsze były przypadki rozstrzeliwania pojmanych insurgentów. Po upadku Castellfollit de Riubregós, niewielkiej wioseczki heroicznie bronionej szereg dni przez garść powstańców, liberałowie spalili całą miejscowość, a pochwyconą trzydziestkę cywilów, głównie starców i dzieci, bez pardonu rozstrzelali. Na jednej z nielicznych stojących jeszcze ścian umieszczono złowrogi napis: „Tu istniał Castellfollit. Ludu, weź przykład. Nie chroń wrogów Ojczyzny”. 

 

W Barcelonie wojsko dokonało pogromu klasztorów kapucynów, dominikanów, franciszkanów i augustianów, pozostawiając po sobie 54 trupy; pozostałych przy życiu zakonników deportowano. Franciszkanin Raimundo Strauch, biskup Vich, został uwięziony, a następnie zamordowany bez sądu. Masowe aresztowania mnichów miały miejsce w Walencji i Orihueli. Dewastowano i łupiono klasztory, ze szczególnym upodobaniem grabiąc cyboria, tnąc święte obrazy, a nawet wywlekając ze starych grobów zwłoki zakonników, z którymi „robiono tysiące nieprzyzwoitości”.

 

Ogółem tylko wśród duchowieństwa odnotowano 95 ofiar śmiertelnych terroru liberałów.  Były przypadki strasznych tortur i zwyrodnialstwa, jak w przypadku księdza z Santa Inés, któremu wyłupiono oczy, odcięto tonsurę, a następnie wykręcano palce u dłoni, aż do ich całkowitego oderwania. Oprawcy, którzy odrąbali głowę franciszkaninowi Luisowi Pujolowi, z lubością zanurzali kromki chleba we wciąż dymiącej krwi ofiary.

 

Terror rewolucjonistów wywołał żądzę zemsty. W październiku 1822 r. powstańcy nawarryjscy pojmali oddział pułkownika Sebastiána Fernándeza (z powodu łysiny zwanego „Dwa Włosy”), winnego śmierci 17 rozstrzelanych rojalistów. Insurgenci dokonali bezwzględnej eksterminacji jeńców, zabijając nie tylko „Dwa Włosy” , ale i jego 104 podkomendnych.

 

Po dokonanej przez liberałów masakrze w klasztorze kapucynów w Cervera, do miasta wtargnął oddział partyzancki dowodzony przez trapistę Antonia Marañóna. Mnich prowadził swych ludzi do walki z krzyżem w ręku, z szablą i dwoma pistoletami u pasa. Uderzył na wroga bezlitośnie i „zasłał trupami ulice”.

 

Synowie św. Ludwika

W kwietniu 1823 roku powstańcy otrzymali pomoc. Na rozkaz króla Ludwika XVIII granicę przekroczyły wojska francuskie – Sto Tysięcy Synów św. Ludwika.

Francja miała potworny dług u swej sąsiadki. Przecież przed laty to bagnety Bonapartego zaniosły Hiszpanom rewolucję. Teraz pojawiła się szansa naprawienia dawnych krzywd.

 

Połączone wojska francuskie i powstańcze rozpoczęły wyzwolicielski marsz. Liberałowie zmobilizowali 130.000 żołnierzy, podobną siłę, co przeciwnik. Ale Hiszpanie nie chcieli umierać za „fartuszkową” Konstytucję. Garnizony składały broń, jeden po drugim.

 

Liberalny rząd uciekł z Madrytu, chroniąc się w Kadyksie, ufny w moc tamtejszych fortyfikacji. Przez kilka tygodni trwały tu działania oblężnicze. 3 października Kadyks skapitulował. Klęska liberałów została przypieczętowana.

 

Niektórzy francuscy generałowie obawiali się tej wojny. Wszak Hiszpania stawiała zaciekły opór Napoleonowi przez sześć lat, związała bojem jego olbrzymią armię, stała się grobem dla dwustu tysięcy jego żołnierzy. Tymczasem kampania Synów św. Ludwika trwała zaledwie sześć miesięcy, wypełnionych przeważnie tylko spokojnymi przemarszami, a ich straty zamknęły się liczbą czterystu poległych.  François-René de Chateaubriand, podówczas minister spraw zagranicznych Francji, napisze w pamiętnikach: „Zająć Hiszpanię, odnieść sukces tam, gdzie zawiódł Bonaparte, triumfować na tej samej ziemi, na której on poniósł klęskę, w sześć miesięcy zrobić to, czego on nie był w stanie zrobić przez siedem lat, to był prawdziwy cud!”.

 

Niech żyją kajdany!

Tajemnicą sukcesu było przyjazne nastawienie miejscowej ludności, która owacyjnie witała Francuzów, upatrując w nich tym razem nie najeźdźców, a wyzwolicieli. Ogromne tłumy skandowały gromko: „Niech żyje monarchia absolutna!”, „Niech żyje religia i Inkwizycja”, a także szyderczą odpowiedź na „wolnościową” propagandę liberałów: „Niech żyją kajdany!”.

 

Ferdynand VII odzyskał władzę. Hiszpańskie Liberalne Trzylecie dobiegło końca. Jego twórcy odeszli w niesławie, acz w przyszłości znajdą naśladowców.

 

Andrzej Solak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie