20 marca 2018

Zagrożenie skażeniem? Litwa zatuszowała radioaktywną wpadkę w Ignalinie

(źródło: pixabay.com)

W litewskich i białoruskich mediach pojawiła się sensacyjna wiadomość o zagrożeniu, jakie wykryto w czasie przenoszenia odpadów promieniotwórczych z magazynów w zamkniętej litewskiej elektrowni atomowej w Ignalinie. Okazało się, że umieszczenie odpadów o ponadnormatywnej radioaktywności w pojemnikach mogłoby zakończyć się reakcją jądrową – donosi rosyjskojęzyczny portal „Rubaltic.ru”. W opinii sąsiadów Litwy skandalem była przede wszystkim próba zatuszowania incydentu, który sprowadzał na ludność cywilną zagrożenie przekraczające granice państwa .

 

Litewska elektrownia jądrowa pod miastem Wisaginia jest położona około 70 km w linii prostej od drugiego pod względem wielkości łotewskiego miasta Dyneburga (Daugavpils), około 30 km od białoruskiego miasta Widze i około 200 km od stolicy Białorusi Mińska. Swoją nazwę przyjęła od położonego niemal 50 km od niej miasta Ignalino, a ulokowano ją w pobliżu styku granic Litwy, Łotwy i Białorusi.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Budowę Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej rozpoczęto w 1977 roku, a zakończono w 1983 roku. Reaktory zastosowane w IEJ były podobne do tych, które pracowały w Czarnobylu i warunkiem wejścia Litwy do Unii Europejskiej było zobowiązanie się państwa do wyłączenia Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. W historii elektrowni ignalińskiej miała miejsce w listopadzie 2007 roku awaria drugiego reaktora, ale na szczęście nie doszło wówczas do skażenia środowiska naturalnego materiałami promieniotwórczymi. Ostatni pracujący reaktor w IEJ zamknięto 31 grudnia 2009 roku, ale po 22 latach pracy zakładu pozostały materiały zużyte po produkcji energii elektrycznej, zdeponowane w magazynach, które miały chronić otoczenie przed skażeniem promieniotwórczym.

 

Kłopotliwy spadek

Jak podaje „Rubaltic.ru”, pod koniec ubiegłego roku przy wydobywaniu odpadów promieniotwórczych ze starych magazynów IEJ i przenoszeniu ich do nowych obiektów magazynowych okazało się, że mają one nadal duży poziom radioaktywności. Gdyby doszło do zdeponowania ich w pojemnikach istniało duże prawdopodobieństwo rozpoczęcia się reakcji jądrowej. Dodatkowe testy potwierdziły zwiększony stopień radioaktywności i stwierdzono, że przygotowane dla nich nowe kontenery nie będą odpowiednio zabezpieczały środowiska przed działaniem odpadów poprodukcyjnych.

 

Pisząc o zajściu w litewskiej elektrowni łotewski portal „Nasz Gorod” potwierdził, że niebezpieczna sytuacja miała miejsce w końcu 2017 roku, a jeśli taki incydent miał miejsce w IEJ, to podwyższony poziom radiacji powinien być odnotowany również na terenie Białorusi. Powołując się na media litewskie „Nasz Gorod” przytacza stanowiska szefowej służby prasowej Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej, Iny Daukszene, potwierdzającej zaistnienie „pewnych problemów” w czasie testów, oraz sekretarza prasowego ministra energii Litwy Aureli Wernickaite, która przyznała zaistnienie „pewnych wad procesu”. Litewskie Ministerstwo Energetyki zaprzeczyło, jakoby w grudniu ubiegłego roku doszło do zwiększenia poziomu promieniowania z powodu prób przenoszenia odpadów radioaktywnych. Resort energetyki Litwy zaprzecza też jakoby w końcu 2017 roku miała miejsca sytuacja awaryjna.

 

Tajemnica milczenia

Wątpliwości co do prawdziwości oficjalnego przekazu pogłębia fakt utajnienia całego zajścia na terenie Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Próba utajnienia informacji o powstaniu niebezpieczeństwa na terenie IEJ, zagrażającego sąsiednim państwom, daje argumenty państwom, które jeszcze niedawno krytykowała sama Litwa. Rosyjskojęzyczny „Rubaltic.ru” podaje, że kontenery, do których powinny być zdeponowane odpady poprodukcyjne, były przygotowane przez niemiecką firmę, ale z udziałem litewskich specjalistów. Strona litewska została skrytykowana także za niepoinformowanie zarówno własnych obywateli, żyjących w sąsiedztwie zamkniętej elektrowni jądrowej, jak i władz sąsiednich państw – Białorusi i Łotwy. „Rubaltic.ru” przypomniał również zwrócenie się przez Litwę w listopadzie 2017 roku z notą do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency – IAEA) w związku z podwyższeniem radioaktywności w okolicy elektrowni atomowej w Czelabińsku w Rosji, położonej około 2,5 tys. km od Litwy.

 

Samą próbę zatajenia incydentu w litewskiej elektrowni porównuje się w mediach do sytuacji, która miała miejsce 26 kwietnia 1986 roku, podczas awarii w Czarnobylu pod Kijowem, gdy ukrywano informację o skali zagrożenia, aby nie siać paniki przed obchodami święta 1 Maja.

 

Cios za cios

Wpadka Litwy z grudnia ubiegłego roku stała się okazją do podania krytyce jej postawy wobec wznoszonej aktualnie Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w obwodzie grodzieńskim, w mieście Ostrowiec, niedaleko polskiej i litewskiej granicy. Budowana od listopada 2013 roku BEJ w Ostrowcu położona jest 50 km od Wilna i ok. 280 km od Białegostoku. Inwestycja rządu Białorusi od początku jest krytykowana przez Litwinów.

 

BEJ w Ostrowcu od samego początku projektu (decyzja zapadała w połowie 2006 roku) jest nazywana przez stronę litewską „drugim Czarnobylem” albo „jądrową bombą przy granicy z Litwą”. Władze w Mińsku zarzucały nawet Litwie mieszanie się w wewnętrzne sprawy Białorusi i współpracę z opozycją białoruską w tworzeniu fali sprzeciwu przeciw budowie elektrowni w Ostrowcu.

 

Wpadka z odpadami poprodukcyjnymi na terenie litewskiej Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej będzie więc teraz kartą w rękach Białorusinów. Należy się też spodziewać skorzystania z okazji przez Rosję, która będzie chciała zepsuć obraz Litwy, ostro krytykującej metody uprawiania polityki wobec sąsiadów przez Rosję.

 

W rosyjskojęzycznych mediach już powielane są komentarze o utracie przez Litwę moralnego prawa do krytykowania budowy Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu. Na portalu białoruskiej telewizji „TVR.BY” w niedzielę wieczorem poinformowano, że władze Białorusi wezwały Litwę do przeprowadzenia śledztwa w sprawie zaistnienia sytuacji kryzysowej w końcu ubiegłego roku na terenie zamkniętej Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Notę w sprawie incydentu w litewskiej elektrowni wręczono ambasadorowi Litwy na Białorusi, a problem zgłoszono również do odpowiednich organów europejskich. Na dawne ciosy Wilna przeciw budowie elektrowni w Ostrowcu dzisiaj odpowiada rząd w Mińsku, próbując neutralizować negatywną atmosferę wokół własnej elektrowni jądrowej.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram