8 sierpnia 2016

Lisicki po wizycie papieża Franciszka: co z Bożą sprawiedliwością i sądem?

(fot. REUTERS / FORUM, fot. By Matěj Baťha (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons)

Papież Franciszek podczas wizyty w Polsce dwukrotnie podkreślił rolę babć w przekazywaniu i nauczaniu wiary katolickiej. Czy jednak głęboka i oparta o tradycyjne nauczanie Kościoła pobożność wychowanych często jeszcze przed Soborem Watykańskim II Polek jest tożsama z dominującą dzisiaj narracją o miłosierdziu, bez przypominania o Stwórcy, który jest sędzią sprawiedliwym? Swoimi przemyśleniami na ten temat podzielił się w tygodniku „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.

 

Babcia Pawła Lisickiego – jak wynika z relacji redaktora naczelnego „Do Rzeczy” – była osobą głęboko wierzącą, która godzinami modliła się za dusze w czyśćcu cierpiące. „Babcia na pewno wierzyła w sąd Boży, wierzyła, że istnieje bezpośredni związek między Bożą sprawiedliwością a naszymi czynami na ziemi” – stwierdza publicysta. „Wiara babci (…) krążyła wokół spraw ostatecznych” – dodaje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„I tu, przyznaję, odczuwam niewygodę. Nie umiem, mimo najlepszej woli, dopasować tego, co usłyszałem z ust papieża Franciszka, do tej wiary, którą przekazała mi babcia” – pisze w swoim tekście Paweł Lisicki. Dlaczego?

 

„Jak to się stało, że z kazań papieskich całkowicie zniknęło słowo sprawiedliwość? (…) Podobna anihilacja dotknęła innego słowa – sędzia. Otóż nie mam wątpliwości, że ucząc się z babcią religii, dowiedziałem się, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. Proste pytanie brzmi zatem tak: Dlaczego mówiąc tyle o miłosierdziu Bożym, papież ani razu nie wspominał o Bożej sprawiedliwości?” – pyta na łamach „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.

 

„Jeśli Bóg byłby po prostu i wyłącznie miłosierdziem, to czym byłby obiektywny porządek moralny? Jaka byłaby różnica ostatecznie między dobrem i złem? Jeśli sprawiedliwość polega po prostu na miłosierdziu, to w jaki sposób Bóg może być jeszcze sędzią? Czym innym jest być sędzią łagodnym, a czym innym zrezygnować w ogóle z sądzenia. Czy można być sędzią i nie móc wymierzać kary? Jak można twierdzić, że Bóg karze za zło, i jednocześnie uznawać, że do żadnego karania zdolny nie jest i być nie może?” – zastanawia się publicysta.

 

„Wszystko to robi się jeszcze bardziej niejasne, kiedy przytoczy się kilka innych nauk Ojca Świętego. Mówił w Krakowie: Bóg nas miłuje takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawią, by zmienił swoje zdanie. (…) Czyli żaden grzech człowieka nie ma wpływu na to, że Bóg go kocha. W podobnym duchu Franciszek napisał w Amoris Laetitia: Nikt nie może być potępiony na zawsze ponieważ nie jest to logika Ewangelii. Znów chciałbym zrozumieć, czy te słowa są tylko niejasnymi metaforami, czy faktycznie papież uważa, że wieczne potępienie nie istnieje? (…) Jeśli bowiem poważnie wzywa się mnie, żebym był wdzięczny babci za wiarę, jaką mi przekazała, to nie mam wątpliwości, że w jej głowie myśl o niemożności potępienia wiecznego byłaby czymś horrendalnym. Co zrobić z jej nadzieją na uniknięcie grzechu śmiertelnego? Z jej wysiłkiem, by pomóc duszom w czyśćcu?” – rozważa przekaz płynący ze strony goszczącego niedawno w Polsce Ojca Świętego Paweł Lisicki, przypominając jednocześnie ewangeliczne relacje o sądzie i wiecznej karze za grzechy.

 

Publicysta stwierdza, że przekonanie, jakoby przywiązanie człowieka do grzechów nie wpływało na opinię Pana Boga o nim, kłóci się z nauką Kościoła, a zuchwałe grzeszenie w nadziei uzyskania miłosierdzia jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.

 

„Być może za tymi naukami kryje się jakaś nieujawniona, głęboka strategia. Może to świadome i celowe podkreślanie miłosierdzia przez papieża ma pozwolić przełamać barierę, jaka oddział współczesnych ludzi od wiary” – rozważa Lisicki, któremu jednak taka pedagogika nie odpowiada. „Czy chrześcijaństwo ma polegać na tym, by ludziom mówić to, co chcą usłyszeć? A jeśli tak, to jaki jest sens wysiłku moralnego? Walki ze złem i z grzechem, skoro moja grzeszność niczego w stosunku Boga do mnie nie zmienia?” – pyta autor tekst pt. „Moja babcia i papież”.

 

Paweł Lisicki ma również poważne wątpliwości co do słów papieża dotyczących islamu. Publicysta przeanalizował stwierdzenie Ojca Świętego, że mówiąc o przemocy muzułmańskiej należy mówić również o przemocy katolickiej. „Skoro Ojciec Święty twierdzi, że mówiąc o przemocy islamskiej, musiałbym mówić o przemocy katolickiej, to bardzo proszę, żeby ją pokazał. Nie przemoc dokonywaną przez katolików, ale przemoc w imię katolicyzmu, przemoc motywowaną nauką katolicką!” – apeluje w swoim tekście Paweł Lisicki.

 

Źródło: „Do Rzeczy”

MWł

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram