5 października 2020

Komunia, „środki przeczyszczające” i hejt katolików otwartych [OPINIA]

W najbliższych dniach z pewnością niemałą popularnością cieszyć się będą wezwania do ogólnoludzkiego braterstwa, do szacunku, miłości, dialogu, zrozumienia, akceptacji – wszystko za sprawą encykliki papieża Franciszka Fratelli tutti. Czy najwięksi fani obecnego pontyfikatu, katolicy otwarci, mają jednak w sobie dość miłości by z szacunkiem dyskutować o różnicach dzielących ich z innymi katolikami?          

 

Od pierwszego października na ulicach wielu polskich miast zawisły bilbordy akcji „Stop Komunii na rękę”. Akcja ma na celu zwrócenie uwagi katolików na możliwość profanacji Ciała Chrystusa, której ryzyko w sposób oczywisty wzrasta wraz z upowszechnioną w dobie „pandemii” koronawirusa praktyką udzielania Komunii Świętej na rękę. Wśród najbardziej rozdialogowanych na co dzień katolików znanych z mediów społecznościowych zawrzało, a efektem tego wrzenia stał się zwyczajny hejt na organizatorów akcji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Sygnał do ataku dał ojciec Jacek Prusak, jezuita, w ostatnich dniach po raz kolejny szerzej otwierający drzwi dla aktywnych homoseksualistów w Kościele. Na swoim profilu w portalu Facebook napisał: „Pomysłodawcy i zwolennicy tego tabloidowego hasła nie zrozumieli czym we Wcieleniu jest kenosis Chrystusa i swoją ignorancję podnieśli do rangi ortodoksji. Ciekawe czy biorą środki przeczyszczające zanim spożyją komunię świętą?”.

 

Przepiękne, nieprawdaż? Oto twarz „Kościoła otwartego” kpi z katolików, którym zależy na czci wobec Najświętszego Sakramentu. Którzy pragną, by nie stwarzano okazji do sprofanowania Ciała Chrystusa. W jednym wpisie umieszcza Wcielenie i ogołocenie (kenosis) oraz niby zabawną sugestię konieczności wypróżniania się przed przyjęciem Komunii. A wszystko to w polemice z braćmi w wierze, z katolikami i to na temat Ciała Jezusa Chrystusa. „Środki przeczyszczające” jako symbol kultury katolików otwartych – warto to zapamiętać.

 

Inny jezuita, pomińmy tu jego nazwisko, pisze o akcji krótko, pod wpisem jeszcze innego kapłana: „A gęba pełna frazesów”. Gęba. Też ładne, prawda. Oto polemika na poziomie. Ale cóż, może Facebook rządzi się swoimi prawami?

 

Wśród kapłanów wzywających do budowy „Kościoła otwartego” oraz nieustannie zachęcających do dialogu a także do zrezygnowania w Kościele z postaw charakteryzujących się klerykalizmem, usłyszeliśmy również zadziwiająco klerykalne wezwania. Jeden z nich podkreślał, że „katolickie” jest tylko takie stowarzyszenie które zatwierdził biskup i ma biskupią aprobatę. Nikt inny nie może nazywać się katolikiem! Inny zaś wprost wezwał do rozprawienia się przez biskupów z organizacją świeckich katolików, która bilbordową akcję przygotowała. Wszystko – dodajmy raz jeszcze – tyczy się uwag względem osób, które pragną ograniczyć ryzyko profanacji Najświętszego Sakramentu.

 

Skoro kapłani chcą dyskutować w taki sposób z wiernymi, nie może dziwić, że ich śladem idą i świeccy katolicy otwarci. „Prawicowi oszołomi” – piszą jedni pod wpisem kapłana. „Talibowie do odstrzału” – to inni fani kolejnego księdza niepodejmującego dyskusji z założeniami akcji, ale po prostu wzywającego do zniszczenia jej organizatorów. „Magiczni histerycy” – piszą jeszcze inni na facebookowych tablicach kapłanów, a ci nie reagują.

 

Cały czas mówimy o dyskusji na temat formy przyjmowania Chrystusa. O dyscyplinie sakramentalnej, o której w Kościele dyskutować wolno. Do debaty takiej wzywał tuż przed rozpoczęciem akcji arcybiskup Andrzej Dzięga.

 

Co warte odnotowania, akcję bilbordową opisało także wiele mediów świeckich, tak centralnych jak i lokalnych. Jako swoistą ciekawostkę i znak dialogu wewnątrz Kościoła, dialogu grupy świeckich i biskupów. Co ciekawe, media ta piszą o trosce katolików świeckich o Najświętszy Sakrament w zupełnie inny sposób – rzetelnie i dziennikarsko opisują stanowisko organizatorów akcji jak i oficjalne stanowisko Episkopatu, który Komunię Świętą na rękę nie tylko dopuszcza ale i do niej zachęca, podkreślając jednak, że nikomu nie wolno zakazać przyjmowania Komunii w formie tradycyjnej. Z jakiegoś powodu katolicy otwarci, szczególnie otwarci kapłani, zechcieli uderzyć w pomysłodawców akcji zdecydowanie mocniej, rozpoczynając wylewanie na nich wiader hejtu.

 

Ci sami kapłani dziś nawołują do powszechnego braterstwa – cytując słowa papieża Franciszka z jego najnowszej encykliki. Do zrozumienia drugiego człowieka, bez względu na jego przekonania, pochodzenie, kolor skóry, przyzwyczajenia narodowe czy religijne. Czy powszechne braterstwo dotyczy również katolików przywiązanych do tradycyjnej formy przyjmowania Komunii Świętej? Czy może oni z tej „ogólnoludzkiej rodziny”, wobec członków której papież i apologeci jego pontyfikatu wzywają by zawsze wyciągnąć dłoń do dyskusji, są wykluczeni?

 

 

Łukasz Sitan

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie