28 czerwca 2020

Lewica spod znaku LGBT kontra „pobożny socjalizm”

(Fotograf: KACPER PEMPELArchiwum: Reuters)

Zarówno Andrzej Duda, jak i Rafał Trzaskowski, którzy zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich, zaraz po ogłoszeniu sondażowych wyników pierwszej tury, jęli przekonywać, że czeka nas wybór pomiędzy kontynuacją polityki rządu a zmianą warty. Nie o to jednak toczy się gra.

 

Starcie Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego, to konfrontacja bardzo podobnych polityków. Znamienne, że w ich przemówieniach właściwie zabrakło tematu kryzysu gospodarczego, z którym przez najbliższe lata będzie się mierzyć Polska. Obydwaj bazują bowiem na starych podziałach, prowadząc przede wszystkim retorykę godnościową. Duda kieruje przekaz do wykluczonych ekonomicznie i pokrzywdzonych na prowincji, Trzaskowski zaś do wielkomiejskiego elektoratu, dla którego znacznie bardziej istotne są kwestie postmaterialne, szczególnie związane z emancypacją kolejnych mniejszości, głównie homoseksualnych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

O ile zatem prezydent Duda hołduje szkodliwym socjalistycznym programom obecnego rządu a także rządom z pogwałceniem podstawowych wolności obywatelskich i instytucji państwa, o tyle Trzaskowski – co pokazały rządy jego partii w latach 2007-2015 – jest zdolny przekraczać te same granice, ale i dodatkowo chętny, by przeprowadzić w Polsce obyczajową rewolucję. Przy czym, na to warto zwrócić uwagę, Andrzej Duda nie ma zamiaru owej rewolucji przeszkadzać, a raczej chętnie dialoguje z jej ideologami – co przez niektórych może być odebrane jako uznanie, że zarówno tzw. prawo aborcyjne jak i konwencja stambulska to nienaruszalne status quo.

 

Wybór, jaki czeka głosujących w drugiej turze jest zatem karkołomny. Czeka nas też zapewne agresywna kampania, ale walczyć ze sobą będą przede wszystkim sztaby, wszak kandydaci raczej zastosują liczne uniki przed niepotrzebną brutalnością byle nie zniechęcić do siebie niezdecydowanych wyborców. A to właśnie ci ostatni zdecydują o wyniku drugiej rundy elekcji, w tym także elektorat, który nie głosował w pierwszej turze, lecz planuje udać się do urn za dwa tygodnie. Do przejęcia są także głosy zarówno Szymona Hołowni jak i Krzysztofa Bosaka.

 

Pechowy sukces Hołowni

 

Hołownia zdobył to, co planował na samym początku kampanii: dwucyfrowy wynik wyborów. Gdy słabła kandydatura Małgorzaty Kidawy-Błońskiej liczył oczywiście na więcej, ale wejście do gry Trzaskowskiego pokrzyżowało mu plany i w efekcie kompletnie się pogubił. Trudno jednak powiedzieć, jaką wartość ma prognozowane Hołowni trzynaście procent. Jeżeli faktycznie planuje założyć ruch a w konsekwencji partię, to raczej nie wróżę takiemu tworowi przyszłości. Kolejne wybory parlamentarne czekają nas dopiero za trzy lata, co jak dla grupy której nie spaja nic, poza fascynacją samym liderem, to niemal epoka. W tym czasie grupa ta z pewnością ulegnie atrofii.

 

Obecnie Hołownia stanowi wielką wartość dla Koalicja Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego. Czekają go zatem dwa „gwiezdne tygodnie”, gdy będzie mógł negocjować ewentualną nową rolę na polskiej scenie politycznej. Samotny marsz raczej zakończy się spektakularną porażką.

 

Satysfakcja Bosaka

 

Nieco inaczej jest w przypadku Krzysztofa Bosaka, dla którego kampania była czasem intensywnej promocji nie tylko dla niego samego, ale także dla Konfederacji. Wspominałem już, że obecna kampania toczy się niejako u schyłku minionej epoki, jeszcze sprzed pandemii koronawirusa. Bosak i Konfederacja natomiast to twory skrojone dokładnie pod pogłębiający się kryzys gospodarczy. Propozycja obniżenia podatku VAT czy dobrowolnych składek ZUS dla przedsiębiorców, a nade wszystko gwarancja nienakładania nowych podatków – te postulaty przysporzyły Bosakowi popularności. Sama Konfederacja może zaś stać się ważnym graczem w Polsce udręczonej inflacją i kolejnymi daninami łożonymi przez nas wszystkich na kolejne redystrybucyjne pomysły rządu.

 

Wynik drugiej tury wyborów nie rozwiąże problemów, z jakimi w najbliższych latach zmierzy się Polska. Za dwa tygodnie poznamy rezultat wojny rozgrywanej w czasach, których obecne siły polityczne kompletnie już nie rozumieją. To, co przez kolejne pięć lat zrobi zwycięzca raczej nie skończy się dla Polski dobrze. Wyborcy będą zatem musieli ocenić, czyja polityka bardziej nam zaszkodzi. I to jest naprawdę tragiczny wybór.

 

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie