20 marca 2018

Jaki był cel ustawy o IPN? Premier Morawiecki wyjaśnia to na łamach Foreign Policy

(Mateusz Morawiecki. Fot. Krystian Maj/Forum)

19 marca na łamach amerykańskiego magazynu „Foreign Policy” ukazał się artykuł Mateusza Morawieckiego zatytułowany „Poland’s misunderstood Holocaust law”, w którym premier uzasadniał przyjęcie ustawy o IPN.

 

„Mój rząd chce zakazać oskarżeń o polskim współudziale w czasie wojny, by uhonorować historię” – podkreślił. Szef polskiego rządu przypomniał, że II wojna światowa zmieniła nie tylko losy narodów, ale także milionów rodzin w Europie. „Z punktu widzenia Polski był to koniec wielokulturowego, wieloetnicznego świata, który kwitł przez ponad siedem stuleci. Granice przedwojennej Polski na wschodzie obejmowały miasta takie jak Nowogródek, Równe i Stanisławów” – napisał.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Premier przypomniał, że „Nowogródek był miejscem narodzin Adama Mickiewicza, jednego z najwybitniejszych polskich poetów, osobiście zaangażowanego w proces tworzenia legionu żydowskiego w ramach jego starań o niepodległość Polski w XIX wieku”. Równe z kolei „było kolebką matki izraelskiego pisarza Amosa Oza, którego powieść „A Tale of love and darkness” zainspirowała aktorkę Natalie Portman do nakręcenia genialnego filmu o trudnych początkach Izraela widzianych przez pryzmat rodziny polskich Żydów”.

 

„Co do Stanisławowa, to miejsce bliskie mojemu sercu. Rodzina mojej matki pochodzi z tego miasta, które nazywa się teraz Iwano-Frankowsk i leży w granicach Ukrainy” – dodał.

 

Morawiecki podkreślił, że świat, który znała jego matka skończył się, gdy nazistowskie Niemcy i sowiecka Rosja najechały Polskę w 1939 r. „W Stanisławowie moja bliska rodzina uratowała Żydów; to samo działo się w mieście Nawarzyce ze strony ojca. Dorastałem otoczony tymi opowieściami. Nauczyli mnie, że w najciemniejszej godzinie więzi polsko-żydowskie okazały się silniejsze od niewyobrażalnej brutalności nazistowskiej okupacji niemieckiej” – czytamy.

 

Premier przedstawiając tło dla zrozumienia niedawno przyjętej przez rząd ustawy zakazującej fałszowania polskiej historii napisał: „Ustawa ta ma bardzo prosty cel: chronić prawdę o II wojnie światowej i o tych, którzy byli za nią naprawdę odpowiedzialni. Zakazuje publicznych oskarżeń przeciwko Polsce, wbrew wszystkim faktom o odpowiedzialności lub współudziale w nazistowskich zbrodniach niemieckich. Przypisanie Polsce współudziału w Holokauście zaciera odpowiedzialność nazistowskich Niemiec”.

 

Morawiecki przypomina, że podczas II wojny światowej Polska doświadczyła ze strony niemieckiej, jak i sowieckiej „zorganizowanego ludobójstwa,” w wyniku którego zginęło ponad 6 milionów obywateli polskich, z których połowa była Żydami polskimi. „Polska nigdy nie stworzyła rządu współpracującego z III Rzeszą i nigdy nie utworzyła dywizji SS” – zaznaczył szef polskiego rządu.

 

Zamiast tego, kiedy rozpoczął się Holocaust, polski rząd na uchodźstwie usiłował uświadomić światu tragedię polskich Żydów i przekonać aliantów do podjęcia odpowiednich działań. Polskie Państwo Podziemne utworzyło nie tylko zorganizowaną platformę pomocy Żydom – Polską Radą Pomocy Żydom, znaną pod pseudonimem „Żegota” – ale także karało śmiercią tych, którzy pomagali Niemcom w mordowaniu Żydów.

 

„Tymczasem Armia Krajowa, największa armia podziemna w okupowanej Europie – liczącą 400 tys. ludzi, w tym członków mojej rodziny – oparła się okupacji. Groby tych odważnych polskich żołnierzy można znaleźć na Syberii, w Iraku, w Afryce Północnej, w Monte Cassino, Francji, Holandii, Niemczech i w Polsce” – napisał Morawiecki.

 

„I nawet gdy nazistowscy Niemcy karali śmiercią za ukrywanie lub pomoc dla Żydów, wiele polskich rodzin zaangażowało się w to szlachetne, a nawet bohaterskie przedsięwzięcie” – dodał, przywołując wypowiedź Hansa Franka, de facto rządzącego okupowaną przez nazistów Polską, który przyznał kiedyś, że jeśli by musiał drukować plakaty o każdych siedmiu zabitych Polakach, w Polsce nie byłoby wystarczającej ilości drewna, by zrobić papier niezbędny do  wytworzenia tych plakatów.

 

Premier odniósł się także do pojedynczych przypadków Polaków, którzy współpracowali z nazistowskimi Niemcami, a także tych, którzy mordowali Żydów i innych niewinnych ludzi. „Fakt ten nigdy nie został odrzucony w Polsce i jest uznawany w naszym systemie edukacji. Musimy jednak pamiętać, że każde z tych haniebnych zbrodni powinno być oceniane indywidualnie, a poszczególne akty nikczemności nie powinny obciążać odpowiedzialnością całego narodu, który został podbity i zniewolony przez nazistowskie Niemcy” – zauważył.

 

Morawiecki wskazał także, że około 300 tys. polskich Żydów przeżyło wojnę. I prawie we wszystkich przypadkach, zależali oni od jakiejś pomocy Polaków. Ci polscy Żydzi, którzy spotkali się z nazistowskimi Niemcami, nie mieli szans na przetrwanie.

 

Premier przypomniał także, że w XVI wieku sławny krakowski rabin, Mojżesz Isserles nazwał Polskę paradis Judaeorum (rajem dla Żydów). Jednak cztery wieki później, ten raj stał się miejscem, w którym hitlerowskie Niemcy zbudowały Auschwitz i Treblinkę.

 

Szef polskiego rządu zaznaczył, że używanie określenia „polskie obozy śmierci” jest „hańbą nie tylko dla Polski, ale także dla ofiar państwa Adolfa Hitlera. Nasza ustawa nigdy nie miała na celu pozbawienia ludzi, którzy przeżyli Holocaust, prawa do mówienia o swoich osobistych tragediach lub ograniczenia wszelkiego rodzaju wolności badań lub wolności artystycznej” – zaznaczył.

 

Źródło: foreignpolicy.com.,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram