„Może dobrze się stało, że niejaki Michał wmawiający wszystkim, iż jest Margotem płci niejednoznacznej, niebinarnym, znaczy raz kobitą, a raz chłopem, zaczął być zapraszany przez niektóre media do powiedzenia paru słów”, zauważa na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Tomasz Łysiak.
Publicysta jest zdania, że dzięki kolejnym medialnym popisom Michała Sz. niektórym Polakom, którzy łudzili się, iż jest on „szlachetną postacią walczącą o dobro na świecie, tolerancję i wolność”, spadły klapki z oczu.
Wesprzyj nas już teraz!
„Dowiedziano się, że poza tym, iż właściwie Michał Sz. czasem to chłop, a czasem baba, nie wiadomo co bardziej, to jeszcze wraz z partnerką (partnerem) jest poliamorystą – znaczy kimś, kto nie uznaje jednego związku, tylko za regułę obiera ogólne puszczalstwo z kim popadnie, wedle uznania. (…) Do tego jeszcze doszły bluzgi na Polskę umieszczone na jakimś portalu społecznościowym”, wylicza Tomasz Łysiak.
W jego opinii, mimo że na pierwszy rzut oka cała ta sytuacja zakrawa na groteskę, to „niestety jest poważna”.
„To nie przypadek i nie jednorazowy wybryk. Ten cały szlam to część ogarniającej świat fali wywracającej ostatnie bastiony normalnego jeszcze (w miarę przynajmniej) świata. To odprysk tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych czy we Francji. Profanacja rzeźby Chrystusa przed warszawskim kościołem jest najlepszym przykładem – nie miałaby miejsca, gdyby nie manifestacje Antify, gdyby nie szaleństwo Black Lives Matter, gdyby nie odrzynana głowa Kolumba z jego amerykańskiego monumentu”, podkreśla publicysta.
„Dzicz szalejąca na Zachodzie daje dobry przykład naszej rodzimej dziczy, która inspiruje się i zaczyna kopiować tamte zachowania, przenosząc je na polski grunt”, podkreśla Tomasz Łysiak, po czym wyraża nadzieję, iż być może wybryki Michała Sz. dadzą do myślenia przynajmniej części trzeźwo myślących Polaków, dzięki czemu Polsce „uda nam się ostać w tym morzu lewackiego szaleństwa”.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TK
