12 lutego 2013

Kartka z dziennika konserwatywnego posła PO

(Fot. Kpalion/Wikimedia Commons CC)

Nie od dzisiaj wiadomo, że spisywanie dzienników to obowiązkowe zajęcie większości ludzi polityki. Będąc w Warszawie jakimś cudem – sam nie wiem, jakim – odnalazłem dziennik jednego z posłów. Tytuł? „Dziennik konserwatywnego posła PO”. Wertując kolejne kartki odnalazłem taki oto fragment…

 

„Jestem konserwatystą, tego się nie wstydzę, w sercu mam wartości, w Sejmie ich nie widzę” – tak nucę sobie od samego ranka, goląc się z uśmiechem przed lustrem. Po goleniu modlitwa i kilkanaście minut lektury Pisma Świętego. Czytam wnikliwie i szybko – wkrótce bowiem jadę do Sejmu, a to znak, że Świętą Księgę trzeba będzie odłożyć na półkę i zostawić w domu. Wszak na co dzień jestem katolikiem, ale w Sejmie obowiązują zasady zgoła inne.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dzisiaj my, posłowie, będziemy głosować nad ustawą legalizującą związki partnerskie, które, co bardziej szaleni prawicowcy, nazywają „homozwiązkami”. Nie żebym ja nie był prawicowy, ale Sejm to Sejm. Tutaj dekalog nabiera innego znaczenia.

 

Poza budynkiem przy ulicy Wiejskiej, a i owszem, jestem pobożny. I w gruncie rzeczy uważam, że związki partnerskie są postulatem, który służy przede wszystkim parom homoseksualnym. Wiadomo nie od dzisiaj, jaki jest mechanizm: najpierw związki partnerskie, jutro małżeństwo, a później adopcja dzieci – to cała piramida żądań homolobby. Na związki partnerskie nie zgadzam się więc kategorycznie. Nie służą one naturze, a w gruncie rzeczy – niechaj padną te słowa – służą zboczeńcom.

 

Hola, hola! Zapędziłem się nieco w swoich rozważaniach! To pewnie przez tę lekturę Pisma Świętego. Właśnie przekroczyłem próg Sejmu i czas – jak to się mówi – powściągnąć emocje. O! Podbiega do mnie nawet jakaś, całkiem zresztą przystojna, dziennikarka ze stacji z dwiema cyferkami w nazwie.

 

Jak pan dzisiaj zagłosuje panie pośle? – pyta.

Zgodnie z sumieniem – odpowiadam dumny jak paw.

Zgodnie z sumieniem, to znaczy jak? Należy pan do prawego skrzydła PO. Opowie się pan za dyskryminacją gejów i lesbijek? – pyta dziennikarka nieco śpiewnym głosem, a ja się zastanawiam, o co tej zołzie idzie? Ja? Za dyskryminacją? W życiu!

Absolutnie nie. Geje i lesbijki są sympatyczni, znam nawet jednego homoseksualistę – małe kłamstwo nie zaszkodzi, a deklaracja znajomości z gejem nawet pomaga przed kamerami. – Ale myślę, że te związki partnerskie nie są chyba potrzebne…

Jest pan bardzo religijny. Czy będzie pan głosował zgodnie ze wskazaniami biskupów i Pisma Świętego? – teraz to już, szanowna pani, przesadziła! To w końcu Sejm! A ja jestem posłem, a nie księdzem.

Jako katolik, oczywiście uważam, że związki partnerskie nie są niczym dobrym, ale jako poseł muszę myśleć w kategoriach dobra ogółu – zażyłem cwaną dziennikarkę lapidarnym sformułowaniem i dziarskim tonem.

 

Dała mi spokój, a wszyscy ci, którzy nie rozumieją mojego credo już wiedzą, co mi w moim sumieniu gra. A właściwie w sumieniach, bo mam ich dwa. Jedno prywatne, katolickie i – przyznam otwarcie – konserwatywne. Druga zaś, poselskie, chcące dobra dla  wszystkich, czyli hetero-, homoseksualnych i innych.

 

Co zrobię na sali głosując w sprawie związków partnerskich? Zagłosowałbym „za”, ale sam projekt ustawy jakiś taki niedorzeczny. Koledzy kuszą, żeby odrzucić, bo będzie szum w mediach. W porządku. Prywatne sumienie się z tego cieszy, ale to poselskie jakoś nie może. Ale już mam plan: napiszemy nasz – taki troszkę bardziej konserwatywny – projekt i zadbamy, by homoseksualiści mieli w swoich związkach łatwiej. W końcu jako poseł muszę dbać, by państwo opiekowało się każdym.

 

I tak moje prywatne i poselskie sumienie zaznaje spokoju. Jeszcze tylko wieczorna wizyta u tego dziennikarza, który w telewizyjnej „dwójce” prowadzi swoje show. Muszę tam opowiedzieć wszystko, co przez cały ten dzień sobie wymyśliłem.

 

Czyli jeszcze raz: mam sumienie prywatne i sumienie poselskie. To prywatne popiera związki partnerskie… nie, zaraz, zaraz, chyba coś pokręciłem…

 

Pewien konserwatywny poseł PO

 

 

 Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie