5 maja 2015

Nie zna historia drugiej takiej procesji

(Piotr Wojnarowski/FORUM )

Do kanonizacji świętego Stanisława doszło w 1253 r. W pierwszej procesji z Wawelu na Skałkę podążały liczne koronowane głowy, książęta, biskupi i prosty lud, ale także liczni… późniejsi święci. Te niezwykłe wydarzenie pięknie opisuje Feliks Koneczny w swych „Świętych w dziejach narodu polskiego”, pisząc, że „historia nie zna drugiej takiej procesji, w której uczestniczyłoby tylu świętych Pańskich. Rozwinął się tam cały wieniec świętości ówczesnej Polski”. 

 

(…) Z bullą papieską wracali posłowie do Krakowa. Nie sami przybywali, lecz w towarzystwie legata papieskiego, opata Opizona z Meranu (w Tyrolu w Alpach). Oczywiście wyprzedziła ich wieść, tym razem tak radosna! Łatwo pojąć, jakie uroczystości przygotowywali w Krakowie Bolesław Wstydliwy, matka jego bł. Grzymisława, żona bł. Kinga i bł. biskup Prandota, całe duchowieństwo świeckie i zakonne, z Dominikanami na czele! Zjechało się do Krakowa pięciu książąt piastowskich, wszyscy biskupi, opaci i przeorowie z całej Polski, wielmoże i prostaczkowie, wszystkie stany i zawody. Kto tylko mógł, jechał do Krakowa na dzień 8 maja 1254 r.

Wesprzyj nas już teraz!

Przyjezdnych było tylu, iż miasto nie mogło im zapewnić noclegów i obozowali po polach za murami miejskimi. Pod okiem legata papieskiego dokonano odkrycia dotychczasowego grobowca, w południowej stronie katedry wawelskiej, sprawionego niegdyś przez biskupa Lamberta. Biskupi sami obmyli święte szczątki winem, następnie podniesiono je i pokazano przelicznemu zgromadzeniu. Odczytano łacińską bullę Innocentego IV i przełożono ją dla świeckich na polski. Słuchano tego na kolanach w milczeniu, a największym wzruszeniu. Rozpoczęły się modły i setki mszy św. odprawiono na całym wzgórzu wawelskim przy ołtarzach polowych, a kilkudziesięciu członków Zakonu Kaznodziejskiego (dominikańskiego) wystąpiło z kazaniami. Ludu fale zmieniały się, ci, którzy już wysłuchali nabożeństw, ustępowali miejsca nowym gromadom, oczekującym pod Wawelem swej kolei. Katedra sama ledwie mogła pomieścić książąt z orszakami i dostojników kościelnych.

Wielki to był dzień dla Piastów. Zabójcą św. Stanisława był król, głowa dynastii, zhańbił dom piastowski zgładzeniem sługi Bożego. Nie bez słuszności zwracano uwagę, jako od tego czasu nie mieli Piastowie między sobą króla, że korona była im od owego dnia odjęta. Prawdą to było, a któż śmiałby zaprzeczyć, czy nie było w tym palca Bożego? że to nie kara i przestroga z woli Najwyższego? Lecz Piastowie sami uznali, że Bolesław Śmiały zawinił, że dopuścił się zbrodni. A teraz oto przedstawiciele dynastii zebrali się kornie koło grobu męczennika i wzywają go w modlitwie, jako patrona Polski, a więc społeczeństwa i państwa, ludu i dynastii. Modlą się, żeby przebłagać Boga za grzech swego przodka i samą obecnością swoją dają zadośćuczynienie Kościołowi.

Znakiem uległego uznania świętego patrona narodu polskiego była wielka procesja, krocząca od stóp Wawelu wzdłuż Wisły na Skałkę. Weszła potem w zwyczaj i urządzana była przez każdego króla nazajutrz po koronacji. Owego dnia 8 maja 1254 r. kroczyli za długimi szeregami duchowieństwa legat papieski i biskupi polscy: arcybiskup Pełka, biskup wrocławski Tomasz, kujawski (włocławski) Wolmir, płocki Andrzej i gospodarz miejsca bł. Prandota krakowski, tudzież dwóch biskupów misyjnych: litewski bł. Wit i ruski Gerhard, drugi z kolei biskup misyjny Rusi, który z Rzymu przywiózł sobie infułę biskupią. Obok nich poważna delegacja od króla czeskiego Otokara II, po czym szli w procesji Piastowie: Wielki książę Bolesław Wstydliwy, Przemysław I książę Poznański, brat jego Bolesław Kaliski, Kazimierz Kujawski, Ziemowit Mazowiecki i ze Śląska Władysław Opolski.

Towarzyszyły im księżne małżonki i dzieci, chłopcy „księżycowie” i księżniczki córki. Nie zna zaś historia drugiej takiej procesji, w której uczestniczyłoby tylu świętych Pańskich. Rozwinął się tam cały wieniec świętości ówczesnej Polski. Czyż wątpić, że zjechał na tę uroczystość ten, który sam od dawna ją przysposabiał, św. Jacek i towarzysz jego św. Sadok? Szli skromnie w szeregach swej braci dominikańskiej, nie wyróżniając się od nikogo (św. Sadok pozostał już w Polsce). Trzecim był bł. Wit, na Litwę naznaczony, a czwartym bł. Prandota. Dodajmy pięć świętych niewiast: matkę wielkiego księcia Grzymisławę, dziewiczą jego małżonkę Kingę i siostrę rodzoną Salomeę. Nadto dwie święte zakonnice Norbertanki z klasztoru na Zwierzyńcu: znana nam bł. Bronisława Odrowążówna i towarzyszka jej, bł. Judyta Krakowianka, która również słynęła ze świątobliwości. Dziewięciu świętych brało tedy udział w tej procesji, prawdziwej procesji świętych.

Istniał zawsze i dotychczas istnieje zwyczaj, że relikwie nowo kanonizowanych bywają dzielone, że się obdarza nimi kościoły, którym chce się wyświadczyć dobrodziejstwo. Dzieli się kości świętych na części, cząstki i cząsteczki. Wszakże na każdym ołtarzu znajduje się jakaś relikwia: po większej części są to bardzo drobne kawałeczki kości jakiegoś świętego, często zgoła nawet nieznanego w tym kraju, gdzie się na jego szczątce szczątków odprawia nabożeństwo. Obiegały one w ciągu wieków świat katolicki skutkiem podróży, zwłaszcza zakonników, gdy z klasztoru macierzystego szli w świat daleki zakładać filie, musieli brać z sobą relikwie, bo inaczej nie mogliby nigdzie ustawić ołtarza.

Obdzielono też częściami i cząstkami kości św. Stanisława najważniejsze kościoły w Polsce, katedralne, kolegialne, zakonne, wymieszając dary tak obficie iż w katedrze krakowskiej pozostała tylko głowa i ramiona. Znaczny dar otrzymał także król czeski Otokar II, któremu posłano do Pragi część ręki. Było to dowodem stosunków w tym czasie bliższych i serdecznych z dworem krakowskim.

Fragment pochodzi z dzieła Feliksa Konecznego – „Święci w dziejach Narodu Polskiego”



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie