6 listopada 2012

Kto wygra w USA?

(REUTERS / FORUM)

Centralnym punktem doktryny Obamy jest przyznanie sobie prawa do definiowania, czym jest religia, jak ona powinna funkcjonować i co powinna uznawać! Jeśli wygra, jego kolejna kadencja oznaczać będzie bardzo ciężkie czasy dla Kościoła w USA, czasy prześladowania religijnego – mówi w rozmowie z Arkadiuszem Stelmachem z PCh24.pl Michael Drake z Amerykańskiego Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności. 

 

AS: Kto wygra wybory w Pana ojczyźnie? Wg badań obaj kandydaci mają równe poparcie…

Wesprzyj nas już teraz!

MD: Istotnie, badania mówią, że obaj mają podobne poparcie. Tak Demokraci jak i Republikanie twierdzą, że to ich kandydat wygra niewielką różnicą głosów. Nie jest to więc jasne. Zobaczymy ile osób rzeczywiście pojawi się przy urnach. Myślę, że mimo wszystko wygra Romney, bowiem to po jego stronie jest większa mobilizacja społeczna, głównie aktywistów z religijnej prawicy. Przypomina mi to wybory 2004 roku, kiedy to Bush junior dysponował podobną siłą ruchów społecznych.

 

AS: Jak Pan ocenia postawę opinii publicznej w tych wyborach, czy jest ona analogiczna jak w poprzednich wyścigach prezydenckich?

MD: Nie pamiętam, aby kiedykolwiek wyborom towarzyszyła taka polaryzacja opinii publicznej. O tym silnym podziale świadczy choćby to, że po raz pierwszy złamana została zasada, wg której kandydaci w prawyborach prezentują się jako osoby bardzo mocno opowiadające się po stronie idei konserwatywnych czy lewicowych, które przed ostatecznym głosowaniem zmieniają już stanowiska na bardziej wyważone, zbliżając się do centrum. Tym razem obaj kandydaci twarde pozycje utrzymali do końca. Widzę też, że ludzie trzymają się swoich opinii na tyle kurczowo, że w ogóle nie są skorzy do jakiejkolwiek debaty.

 

AS: Jako katolik świecki zaangażowany w obronę chrześcijańskich zasad w życiu publicznym,  co przede wszystkim zarzuca pan administracji Obamy?

MD: Po pierwsze chodzi o proaborcyjną politykę Baracka Obamy. Właściwie popiera on wszystkie rodzaje aborcji jak np. straszliwą aborcję przez częściowy poród. Dowiódł tego w głosowaniu jeszcze jako senator. W Senacie Illinois opowiedział się także przeciwko prawu Infant Born Alive Act chroniącemu dzieci, które mimo przeprowadzenia aborcji były wciąż żywe. Innymi słowy: chciał, aby ich nie ratować. Kolejna sprawa to promowanie rewolucji homoseksualnej. O ile kiedyś jako polityk popierał małżeństwo, to teraz jako prezydent bardzo mocno zaangażował się w promocję postulatów środowisk homoseksualnych. Do tego stopnia, że wspiera on inicjatywy, które chcą ustanowić w USA tzw. małżeństwo homoseksualne. Obama otwarcie zlecił ministerstwu sprawiedliwości obalenie ustawy DOMA chroniącej małżeństwo pojmowane jako związek mężczyzny i kobiety. Prezydent twierdzi nawet, że małżeństwo pojmowane wyłącznie jako związek mężczyzny i kobiety jest sprzeczne z amerykańską konstytucją.

 

Trzeba wspomnieć, że Obama obalił zasadę zakazu wstępu do armii dla praktykujących pederastów. Warto zauważyć również, że uczynił to niezwykle energicznie i apodyktycznie zamykając się na wszelką krytykę tego rozwiązania.

 

Pozostaje też kwestia niezwykle drogiego i moralnie niemożliwego do zaakceptowania prawa o opiece medycznej. Początkowo prawo to sformułowane było trochę w zawoalowany sposób, jednak już po przegłosowaniu okazało się, że zmuszać ono będzie katolików do finansowania takich skandalicznych, niemoralnych i morderczych praktyk jak zabijanie dzieci nienarodzonych, antykoncepcja czy sterylizacja! Prawo to sprowokowało już reakcję Kościoła.

 

AS: Czy w razie zwycięstwa, Obama będzie Pana zdaniem kontynuował ten radykalny kurs?

MD: Trudno mi przewidzieć, co dokładnie zrobi. Wiemy natomiast jaki jest jego cel. Centralnym punktem jego doktryny jest to, że przyznał on sobie prawo do definiowania, czym jest religia, jak ona powinna funkcjonować i co powinna uznawać! Dlatego też myślę, że jeśli Obama wygra, jego kolejna kadencja oznaczać będzie bardzo, bardzo ciężkie czasy dla kościoła katolickiego w USA, czasy prześladowania religijnego, które zresztą już się zaczęło!

 

AS: Na pewno słyszał Pan wstrząsające słowa nowego ordynariusza Chicago, który powiedział, że być może on umrze w łóżku, jednak jego następca umrze w więzieniu, zaś kolejny ordynariusz umrze zabity na ulicy. Wydaje się, że mówi właśnie o owych prześladowaniach. Czy aby nie przesadza?

MD: Tak, to kard. George z Chicago. Rzeczywiście, również tak to widzę. Czy przesadza? Wręcz przeciwnie. Jego wizja jest nawet zbyt optymistyczna…

 

AS: Nas Polaków interesuje też kwestia amerykańskiej polityki zagranicznej.

Nie wiem jaka może być polityka Obamy wobec Rosji, ale np. w kwestii islamu wydaje się, że będzie to kontynuacja obecnej doktryny, w wyniku której mamy smutną sytuację w Libii, Tunezji czy Egipcie gdzie rządy przejęły radykalne wrogie nam ruchy islamskie. Polityka wobec Rosji określana jako reset stosunków, określa się ją czasami mianem „wciśnięcia przycisku PANIC”.

 

Co do Chin, to polityka prowadzona jest wg zasady „róbmy to, czego Chiny chcą”. To polityka wyjątkowo słabego kursu, zresztą nie tylko wobec Chin, ale w stosunku do Kuby czy Wenezueli etc. Przykładem jest też polityka energetyczna. Obama wspiera wydobycie ropy w Kanadzie i Brazylii i jej sprzedaż do Chin. Sam jednak dąży do tego, aby nie wydobywać ropy w USA ani też nie budować ropociągów np. z Kanady do USA. Określiłbym to mianem polityki bardzo antyamerykańskiej.  

 

AS: A co jeśli wygra Mit Romney? Czy oznacza to zmianę stanowiska w kwestiach moralnych, w polityce zagranicznej?

Niestety, znamy Romneya z jego dawnych poczynań politycznych i lewicowej pozycji w kwestiach społecznych – myślę tu o jego postawie z czasów, gdy był gubernatorem stanu Massachusetts. Z pewnością ostatnio przeszedł na prawą stronę. Jednak istnieje spory rozziew między tym, czego dokonał wcześniej, a tym co głosi obecnie. Pozostaje nam tylko czekać i się przekonać, bowiem jak do tej pory prawicowe w jego wykonaniu były tylko słowa. Wydaje się, że jego pozycja tak w kwestiach społecznych, jak i polityki zagranicznej, jest dziś konserwatywna. Jednak jak wiemy, Amerykanie nie interesują się bardzo polityką zagraniczną, toteż mamy do czynienia z ogólnymi zapowiedziami trzymania bardziej stanowczego kursu a konkrety jak do tej pory nie padły. Np. w kwestii Arabskiej Wiosny Romney wytykał błędy Obamie, ale poza akcjami wizerunkowymi, jak wizyta w Izraelu – dokąd Obama nie pojechał – nie przedstawił żadnych konkretów.

 



Rozmawiał Arkadiusz Stelmach   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie