13 września 2017

Księża na bolszewickim celowniku

(Fot. Piotr Jasiczek/Forum )

W czasie pierwszej okupacji sowieckiej, która na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej trwała od 17 września 1939 do końca czerwca 1941 roku, funkcjonariusze NKWD zamordowali dziesiątki księży, kleryków i osób konsekrowanych. Licznych przedstawicieli duchowieństwa katolickiego wywieźli na Sybir, skąd niewielu powróciło żywych. Z powodu zamknięcia rosyjskich archiwów przed historykami, do dziś badacze dziejów nie są w stanie podać dokładnej liczby zabitych w tym okrutnym czasie księży-męczenników.

 

Wskutek tajnego paktu Ribbentrop – Mołotow 17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła na nasze wschodnie ziemie. Zagony bolszewickie szybko posuwały się w kierunku granic Rzeczypospolitej z Litwą, Rumunią i Węgrami, tak ażeby uniemożliwić zdziesiątkowanym oddziałom Wojska Polskiego ewakuację za granicę. Armia niemiecka 21 września zaczęła wycofywać swoje siły z części wschodnich terenów II RP. Zajęła je wskutek szybko postępującej ofensywy, jednak teraz, zobowiązana tajnym układem z ZSRS, musiała oddać je Sowietom.

Wesprzyj nas już teraz!

28 września 1939 roku okupanci zawarli „układ o granicy i przyjaźni”, na mocy którego do czerwca 1941 roku (atak Niemiec na ZSRR) dzielili się pomiędzy sobą polskimi ziemiami. Dzięki sfałszowanym wyborom okupanci przyłączyli wschodnie tereny Rzeczpospolitej do Związku Sowieckiego. Do republik: białoruskiej i ukraińskiej włączyli zamieszkałe przez 12,5 mln osób ponad 190 tysięcy kilometrów kwadratowych. Była to połowa powierzchni przedwojennej Polski – województwa: białostockie, nowogródzkie, wieleńskie, poleskie, tarnopolskie, stanisławowskie i wołyńskie.

 

Już podczas zajmowania wschodnich ziem Rzeczypospolitej sowiecka bezpieka rozpoczęła akcję mordowania polskiej inteligencji, urzędników, ziemian a także osób duchownych. Nastał czas strzałów w tył głowy i wywózek na Sybir. Jeszcze we wrześniu 1939 uaktywniły się komunistyczne bojówki, w skład których wchodzili głównie Białorusini, Ukraińcy i Żydzi. Z ich rąk zginęło wielu duchownych, w tym księża: Bronisław Fedorowicz, proboszcz parafii Skrundzie, Bolesław Korń, proboszcz Mikielwszczyzny, Jan Kryński, proboszcz Zelwy oraz Antoni Twarowski proboszcz Juraciszek. Księża, podobnie jak inne osoby duchowne, nie mogli czuć się bezpiecznie, dlatego wierni parafianie często wystawiali warty przy plebaniach, aby dzień i nocą strzec swoich pasterzy.

 

Rozpoczęły się liczne aresztowania kapłanów przez NKWD. Jesienią 1939 roku uwięziło ono m.in. ks. Tadeusza Sieczka, proboszcza Dziembrowa, ks. Jana Goja, gospodarza parafii w Rohotnej oraz salezjanina, ks. Jana Kapustę – proboszcza parafii Dworzec. Jeszcze więcej aresztowań przypadło na rok 1940. Do sowieckich kazamatów trafili wówczas m.in.: ks. Władysław Grzegorski, ks. Bolesław Martynelis i wielu innych kapłanów, braci zakonnych oraz kleryków. Wszystkich aresztowanych, w liczbie około dwudziestu, NKWD wywiozło bydlęcymi wagonami do łagrów na Sybir, skąd wrócili żywi tylko nieliczni. Niektórzy kapłani – kapelani wojskowi, trafili do Kozielska, gdzie wraz z innymi oficerami Wojska Polskiego zostali zamordowani strzałem w tył głowy.

Wielu księży najeźdźcy zabili również w czerwcu 1941 roku, kiedy to przed wejściem armii niemieckiej na tereny zajmowane przez Związek Sowiecki, z rozkazu szefa NKWD Ławrientija Berii, masowo rozstrzeliwali tzw. więźniów politycznych. Tak zginął m.in. ks. Julian Cimaszkiewicz z parafii w Wiszniewie. Władze sowieckie skazały go na śmierć, gdyż dowiedziały się, iż ukończył on tajne seminarium duchowne w Petersburgu i od roku 1925 przez kilka lat pracował w moskiewskiej parafii św. Piotra i św. Pawła. Za posługę kapłańską w stolicy Związku Sowieckiego duchowny został aresztowany i siedział w moskiewskim więzieniu. Uwolniono go dopiero po interwencji francuskiej ambasady. Tego władze sowieckie nie wybaczyły mu i w czerwcu 1941 kazały go rozstrzelać. W tym też czasie od kul z naganów enkawudzistów zginęli m. in.: ks. Edward Junga z parafii w Knyszynie i ks. Wincenty Ołdziejewski z Białegostoku.

 

Za wierność Bogu i ojczyźnie, podczas pierwszej okupacji sowieckiej, wielu kapłanów zapłaciło życiem. Tę najwyższą ofiarę złożył m.in. ks. Jan Chrabąszcz, proboszcz parafii Kopciówka na Białostocczyźnie. Za młodu ukończył on seminarium duchowne w Wilnie. Studiował też na tamtejszym Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego. W roku 1936 metropolita wileński, ksiądz arcybiskup Romuald Jałbrzykowski, dał mu zadanie kierowania tworzącą się parafią w Kopciówce, położonej wówczas w dekanacie grodzieńskim. Ksiądz Chrabąszcz ochoczo przystąpił do pracy duszpasterskiej oraz rozpoczął budowę obiektów kościelnych. Wybudował kaplicę i w dużej części udało mu się wznieść kościół, to dzieło jednak przerwał wybuch wojny. Kapłan jako kapitan rezerwy został powołany do służby w obronie ojczyzny. Został kapelanem wojskowym 2. Pułku Ułanów Grochowskich. Podczas kampanii wrześniowej, którą zakończył udziałem w słynnej bitwie pod Kockiem, otrzymał Krzyż Walecznych. Szczęśliwie powrócił do swojej parafii, jednak już w kwietniu 1940 roku został aresztowany przez NKWD. Wraz z innymi więźniami, w transporcie jednej z czterech wielkich wywózek sowieckich, w grudniu 1940 roku trafił na Sybir, do Archangielska. Tam doznał głodu, był zmuszany do pracy ponad siły i wskutek nieludzkich warunków pobytu zapadł na wiele chorób. Wprawdzie na mocy porozumienia Sikorski – Majski, został zwolniony i trafił do Buzułuku, gdzie tworzono polskie dywizje armii gen. Andersa, jednak niedługo potem zmarł na tyfus. Jego ciało spoczęło daleko od domu, na cmentarzu wojskowym w Uzbekistanie.

 

Równie tragiczny los zgotowali Sowieci ks. Stanisławowi Eliaszowi. Pochodził on z wojskowej rodziny. Jego ojciec Franciszek był oficerem, lekarzem pułkowym. Mama wywodziła się z rodziny ziemiańskiej. Większość młodych lat przyszły kapłan spędził we Lwowie. Tam też studiował na politechnice, gdzie otrzymał dyplom inżyniera rolnictwa. Ukończył też szkołę podchorążych we Włodzimierzu Wołyńskim. Zaraz potem, idąc za powołaniem które długo nosił w sercu, wstąpił do seminarium duchownego w Wilnie. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1934. Już po dwóch latach został mianowany proboszczem parafii Idołta. Liczyła ona aż 3 tysiące wiernych, ksiądz proboszcz Stanisław rozpoczął więc wznoszenie nowej, obszernej świątyni. Niestety, budowę przerwała agresja sowiecka na Polskę 17 września 1939 roku. Z rozkazu Stalina Idołta stała się częścią Białoruskiej Republiki Sowieckiej. Rozpoczęły się brutalne prześladowania ludności polskiej. Zatrzymanych przez NKWD trzymano w lochach więzienia w Berezweczu. Jak szacują historycy, do czerwca 1941 roku zamordowano tam nawet 800 polskich patriotów. W nocy z 22 na 23 czerwca 1941 roku trafił w to miejsce ksiądz Stanisław Eliasz. 24 czerwca, w obliczu nadchodzącej armii niemieckiej, Sowieci popędzili około 2 tysiące więźniów z Berezwecza w kierunku Witebska. Był w tej grupie także ksiądz Stanisław. Wyczerpani już wcześniej nieludzkimi więziennymi warunkami, a następnie morderczym tempem ewakuacji, ludzie masowo umierali po drodze. Ksiądz Stanisław, choć sam wycieńczony, pomagał i podnosił na duchu innych towarzyszy niedoli. 27 czerwca konwój został ostrzelany przez niemieckie lotnictwo. Konwojenci z NKWD zrozumieli, że nie uda się im doprowadzić więźniów do celu. Padł więc rozkaz: „rozstrzelać!”. Niemal wszyscy więźniowie padli od kul z karabinów maszynowych. Ksiądz Stanisław Eliasz spoczął razem z nimi.

 

To zaledwie kilka spośród setek tragicznych losów duchownych, którzy stali się ofiarami bezbożnej, sowieckiej bestii. Gdziekolwiek się ona nie pojawiła, zawsze w myśl zasady: „Uderz w pasterza, rozproszą się owce”, brała na swój cel katolickie duchowieństwo.

 

 

Adam Białous

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie