25 września 2014

Kto rozbija prawicę w Warszawie?

(fot. Olaf1541, lic. Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported, via wikimedia commons)

Już wiemy, że w wyborach na prezydenta Warszawy wystartuje reprezentujący Koalicję „Warszawa dla Rodziny” Mariusz Dzierżawski. Założyciel fundacji „Pro – Prawo do Życia” walczącej o wprowadzenie w Polsce całkowitego zakazu zabijania dzieci poczętych oraz z instytucjonalną deprawacją dzieci i młodzieży poprzez tzw. wychowanie seksualne w szkołach. W kampanii wyborczej Mariusza Dzierżawskiego będzie wspierać prof. Zbigniew Chazan, były dyrektor miejskiego szpitala im. Świętej Rodziny, usunięty ze stanowiska za odmowę zabicia poczętego dziecka.

 

Wiadomość ta wywołała lekką konsternację w Prawie i Sprawiedliwości, które do zmagań o fotel prezydenta stolicy wystawiło Jacka Sasina. Wprawdzie reprezentująca PiS wiceszefowa rady miasta Warszawy, Olga Johann podkreślała, że kandydat wspierany przez kilka ugrupowań, w tym Ruch Narodowy nie wpłynie znacząco na wynik Sasina w stolicy, ale niepokój jest wyraźnie wyczuwalny. Jacek Sasin w charakterystyczny dla PiS sposób określił start Dzierżawskiego w stołecznych wyborach mianem bezsensownego rozbijania głosów prawicy. – To o czym mówi prof. Chazan, o czym mówi pan Dzierżawski, o czym mówił chociażby ostatnio w polskim parlamencie, to są również sprawy, które są bliskie mi i w większości tych spraw myślę tak samo jak oni, tym bardziej wydaje się, że to rozbijanie głosów nie ma sensu – powiedział kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Warszawy.

Wesprzyj nas już teraz!

Trudno nie przyznać kandydatowi PiS racji, rzeczywiście rozbijanie głosów nie ma sensu. Co jest jednak rozbijaniem głosów? Czy to Mariusz Dzierżawski rozbija głosy decydując się na start w wyborach, czy Jarosław Kaczyński wystawiając do wyborów stołecznych Jacka Sasina. Już na pierwszy rzut oka widać, że w porównaniu z Mariuszem Dzierżawskim, skądinąd zacny Jacek Sasin właściwie jest osobą bez konkretnego dorobku, a jego jedynym identyfikowalnym osiągnięciem jest to, że związany jest z Prawem i Sprawiedliwością. Po Kazimierzu Marcinkiewiczu i Czesławie Bieleckim byłby to kolejny bezbarwny kandydat Prawa i Sprawiedliwości w walce o fotel prezydenta Warszawy, który prawdopodobnie skończy tak samo jak jego poprzednicy.

A nawet gdyby Jacek Sasin jakimś cudem wygrał, to tak naprawdę nie wiadomo czego się po nim można spodziewać. Wprawdzie nie można mu odmówić dużego doświadczenia, jakiego nabył jako polityk i samorządowiec, ale poza próbą usunięcia Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawa, gdy pełnił funkcję wojewody mazowieckiego, niczym się nie wyróżnił. Czy mamy głosować na niego tylko dlatego, że występuje pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości, które poniosło siódmą wyborczą porażkę w walce z tak nikczemnym ugrupowaniem, jakim jest Platforma Obywatelska? To o wiele za mało. Brak dostatecznej wyrazistości przykrytej szyldem Prawa i Sprawiedliwości wskazuje, że będzie to kandydat całkowicie uzależniony od rozmiłowanego w grach politycznych Jarosława Kaczyńskiego. A chyba nie o to chodzi.

Tymczasem jego konkurent to człowiek czynu o niezłomnych zasadach. Jest założycielem zwalczającej proceder zabijania dzieci poczętych Fundacji Pro – Prawo do Życia, która m.in. zorganizowała wystawę „Wybierz Życie”, eksponowaną w ponad 300 miejscowościach w Polsce. Zorganizował też liczne antyaborcyjne pikiety oraz akcje społeczne mające na celu całkowitą delegalizację tego barbarzyńskiego procederu (m.in. „Stop aborcji”). Kilka dni temu przedstawiał w Sejmie obywatelski projekt ustawy proponującej pociąganie do odpowiedzialności karnej osób deprawujących dzieci i młodzież pod pozorem edukacji seksualnej w szkołach. – Na seksedukacji korzystają pedofile, media publikujące treści erotyczne, producenci pornografii i środków antykoncepcyjnych, biznes aborcyjny, właściciele domów publicznych, gangsterzy i mafie – mówił odważnie z mównicy sejmowej Mariusz Dzierżawski. Jest to więc człowiek czynu o wielkiej prawości charakteru, któremu także nie brakuje doświadczenia politycznego i samorządowego. W tym wypadku nie mamy wątpliwości na kogo głosujemy.

Im silniej zjednoczy się prawica, im silniej zjednoczą się wszelkie ruchy, dla których wartości chrześcijańskie są ważne i istotne, tym łatwiej wygrają wybory, tym łatwiej przeprowadzą reformy. Każda forma dzielenia jest obecnie szkodliwa – mówił nie bez słuszności w telewizji TRWAM politolog, prof. Piotr Niwiński. Tylko dlaczego mielibyśmy się jednoczyć wokół Jacka Sasina, a nie Mariusza Dzierżawskiego? Tylko dlatego, że reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość? To o wiele za mało.

W świetle tego, co mówił Jacek Sasin, Prawo i Sprawiedliwość bez żadnych przeszkód może poprzeć Mariusza Dzierżawskiego. Bo przecież w tym wszystkim nie chodzi o etykietkę partyjną ale o Polskę, naszą i naszych dzieci przyszłość. A gołym okiem widać, że Mariusz Dzierżawski jest lepszym kandydatem na fotel prezydenta Warszawy niż Jacek Sasin, na co wskazują owoce jego działalności, których nie sposób dostrzec u konkurenta z PiS-u. To, że Mariusz Dzierżawski reprezentuje koalicję w skład której wchodzi Ruch Narodowy, w tym wypadku nie powinno mieć najmniejszego znaczenia, bo to jest ta sama strona barykady, czyż nie? Rozbijanie głosów nie ma sensu ale to wcale nie znaczy, że mamy głosować na kogoś tylko dlatego, że został namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego. Salus Rei Publicae suprema lex esto – a nie PiS-u.

 

Krzysztof Warecki

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie