24 września 2020

Kto poukłada nam świat po pandemii?

(źródło: pixabay.com)

Po koronawirusie nic już nie będzie takie samo. Bombardowani tą mantrą z każdej strony zdążyliśmy się już z nią na dobre oswoić. Ale czy zastanowiliśmy się co to tak naprawdę oznacza? Czy – jak w każdym przełomowym momencie historii – znajdą się osoby, które widząc głębokie kryzysy jedynie uwypuklone przez pandemię postanowią poukładać świat na nowo? Jeżeli tak, to kto? I wedle jakich wartości?

 

Widzimy, że zdarzyło się już zbyt wiele, aby uznawać koronawirusa jedynie za zwykłą zarazę. Towarzyszy mu kryzys gospodarczy, wzrost napięcia między światowymi potęgami, kryzys demokracji, „praworządności” i instytucji międzynarodowych, wyhamowanie procesu globalizacji (przynajmniej pozorne), zerwanie sieci eksportu i wymiany gospodarczej, załamanie rynków, gigantyczne powiększenie długu i tak dalej, i tak dalej… . Grypa hiszpanka, która sto lat temu zebrała dużo krwawsze żniwo, nie przemodelowała tak ówczesnego świata. Co innego „chińska grypa” oraz towarzysząca jej – zdecydowanie bardziej niebezpieczna – pandemia strachu i niepewności.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Według niektórych obliczeń, z kryzysu będziemy wychodzić co najmniej dziesięć lat. Ameryka Południowa – dwadzieścia. Są jednak obszary, gdzie powrót okaże się niemożliwy. W chwili, w której powstaje ten artykuł, Izrael zapowiedział drugi lockdown – w obliczu tej informacji wydaje się wysoce nieroztropnym nie dopuszczać podobnego wariantu w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Już powiększa się lista krajów z zakazem lotów z Polski. Nadchodzi sezon grypowy, przed naszymi rządzącymi nowe wyzwanie. Pojawiają się zapowiedzi lokalnych lockdownów jesienią, w Boże Narodzenie być może czeka nas powtórka z rozrywki…

 

A szczepionki – wśród piewców nowej normalności, ukazywanej jako jedyne skuteczne remedium na obecny kryzys – jak nie było, tak nie ma. A nawet od momentu, w którym szczepionka się pojawi, miną lata zanim zostanie wprowadzona do szerokiej dystrybucji. A przecież – jak słyszymy – dopiero kiedy wyszczepimy większość populacji, nastąpi powrót do znanej nam rzeczywistości.

 

Koronawirus niesamowicie uderzył w gospodarkę. Co prawda, w większości krajów funkcjonują jeszcze parasole ochronne, ale pieniędzy nie można dodrukowywać w nieskończoność. Będziemy musieli nauczyć się życia z kowidem. I ta prawda jest nam codziennie, na każdym kroku „wszczepiana” do głowy. Świat nie może funkcjonować w stanie permanentnego lockdownu, dlatego ktoś musi nam go poukładać od nowa. Pytanie za milion dolarów: kto tego dokona?

 

Zmierzch imperium

Spoglądając w stronę Ameryki, nie dostrzegamy jakiegoś jednoznacznego kierunku. W dużej mierze wiele zależeć będzie od listopadowych wyborów. Administracja Trumpa już i tak ma do gaszenia zbyt wiele roznieconych – mniejsza o to z czyjej inicjatywy – pożarów. Protesty Black Lives Matter, koronawirus, zaostrzenie w relacjach z Chinami, kryzys finansowy – wielkie mocarstwo upada na naszych oczach. Stany, mimo odważnych i stanowczych decyzji na arenie międzynarodowej (np. zakończenia finansowania WHO czy sankcji gospodarczych wobec Iranu) już coraz mniej przypominają globalnego policjanta z przełomu lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Na całkowite przemodelowanie kraju liczą z kolei demokraci pod przewodnictwem Joe Bidena, ale jest to wizja dalece odbiegająca od naszego wyobrażenia o „kraju wszelkich wolności”.

 

Nie można też powiedzieć, aby z tej sytuacji jednoznacznie skorzystały Chiny. Na pewno straciły najmniej (sądząc po wskaźnikach PKB), ale dla takiego monumentalnego państwa przyrost na poziomie 1 proc. to i tak niezbyt dobry scenariusz. Zerwane szlaki handlowe i ograniczone kierunki eksportu zapewne dadzą się rozpędzonej gospodarce we znaki. Kto jeszcze pozostaje?

 

Koronawirus obnażył słabość instytucji międzynarodowych. Unia Europejska na czas lockdownu zniknęła całkowicie, a dała sobie przypomnieć dopiero w momencie ustalania budżetu. Światowa Organizacja Zdrowia okazała się chłopcem na posyłki chińskiej dyplomacji. Natomiast WTO… no właśnie – co? Sami państwo widzicie, że w momencie kryzysu poszczególne kraje zdane były tylko na siebie. Ale czy na pewno?

 

Coś więcej niż państwo

Oprócz pojedynczych krajów w miarę suwerennie podejmujących decyzje dotyczące lockdownu – lub właściwie, jego braku – to jednak instytucje międzynarodowe i ośrodki badawcze wyznaczyły sposoby postępowania w czasie kryzysu np. strategię spłaszczania krzywej zachorowań („flattening the curve”). Mimo jawnej kompromitacji, to właśnie działania Światowej Organizacji Zdrowia wyznaczyły międzynarodowe standardy walki z pandemią, ponieważ stanowiły jedyny łącznik pomiędzy Chinami a światem. Konsekwencje tego widzimy dzisiaj i dostrzegać je będziemy jeszcze długo. Skorzystały też banki, proponujące coraz nowsze kredyty, a „Polska bezgotówkowa” – pozostająca do tej pory w sferze marzeń premiera Morawieckiego – stała się z dnia na dzień rzeczywistością. Patrząc przez pryzmat Polski, niewątpliwie przegrała praworządność. Rządy za pomocą rozporządzeń Ministra Zdrowia, swoista „dyktatura sanitariatu” wprowadzona na czas kryzysu przy szerokim poparciu społecznym, pokazała, że Polacy pozwolą na wszystko – jeżeli w grę wchodzi ich bezpieczeństwo i zdrowie.

 

Zwycięża też branża wysokich technologii. Zamknięci w domach spędzaliśmy zdecydowanie więcej czasu przed komputerami i telefonami. W Azji niezwykłą popularnością cieszyły się aplikacje do śledzenia osób z koronawirusem, w niektórych okresach ich instalacja była obowiązkiem. W Polsce również, mimo wadliwości i licznych błędów aplikacji ProtegoSafe, jest ona cały czas dostępna do pobrania. Natomiast osoby przebywające na kwarantannie miały obowiązek korzystać z innych, bardziej zaawansowanych programów. A jak słyszymy od hakerów, którzy przeszli na „jasną stronę mocy” – nie ma aplikacji za darmo. Każda w jakimś stopniu gromadzi i wykorzystuje nasze informacje.

 

Niekwestionowanymi zwycięzcami całej sytuacji, być może nawet większymi od technokratów, są producenci szczepionek. Pieniądze popłynęły szerokim strumieniem nie tylko na badania, ale i na będące jeszcze w fazie testów preparaty, zakupione przez rządy niektórych państw. I dokonało się to nie bez pomocy WHO, która raz za razem przekonuje, że „nie ma skutecznego leku na koronawirusa”, deprecjonując coraz nowsze odkrycia w tej dziedzinie. Za pomocą szczepionkowego szantażu koncerny farmakologiczne i instytucje badawcze skutecznie podtrzymują obecną sytuację, stawiając się w charakterze świeckich zbawców świata posiadających wiedzę tajemną.

 

Jeżeli mielibyśmy upatrywać przestrzeni, w których budowana jest dzisiaj postpandemiczna przyszłość, to niewątpliwie są to wysokie technologie, przemysł farmaceutyczny oraz postępująca inwigilacja społeczeństwa. A nie ma kraju, który w przynajmniej dwóch z wymienionych obszarów nie osiągnął tak wielkich sukcesów jak Chiny. I to właśnie na Kraj Środka nie od dziś łakomym wzrokiem patrzą środowiska globalistyczne, dążące do unifikacji znanego nam świata. A wspomniana unifikacja wymagać będzie dogłębnego przewartościowania podstaw naszej cywilizacji.

 

Po co nam wolność?

Bo być może tradycyjnie rozumiana wolność nie pasuje do dzisiejszego świata? Być może jest to wartość, z którą – dla naszego dobra – powinniśmy się już pożegnać? Po co wolność wypowiedzi, skoro 90 proc. informacji znalezionych w Internecie to nie mający żadnej wartości „szum”? Być może nie potrafimy odpowiednio z niej korzystać, skoro technologiczni potentaci już wyznaczają co możemy zobaczyć, czego nie? A algorytmy w odpowiedni sposób podsuwają nam treści „proponowane”? Po co własność prywatna skoro można wynajmować nieruchomości, samochody, sprzęt techniczny, a nawet rowery czy hulajnogi? Po co nam odpowiedzialność, skoro banki zatroszczą się o stan naszych funduszy i oszacują czy możemy pozwolić sobie na więcej wydatków lub nowy kredyt? Po co podejmowanie wysiłku dbania o własne zdrowie poprzez budowanie odporności, zdrowe jedzenie, wysiłek fizyczny i odpowiednią suplementację, skoro jesteśmy zapewniani o cudach współczesnej farmakologii?

 

Skoro nowego koronawirusa uznaje się – na podstawie konsensusu naukowego – za naturalny patogen pochodzenia zwierzęcego, którego przeskoczenie na człowieka wywołała eksploatacja środowiska naturalnego i zawłaszczenie dotychczasowych ekosystemów, to w miarę postępowania tego procesu (co jest najbardziej prawdopodobne) możemy liczyć się z tym, że takich sytuacji będzie w przyszłości więcej. A wraz z nimi więcej obowiązkowych szczepionek, więcej nowoczesnych technologii, więcej „globalnych strategii walki z kryzysem”, więcej walki o sprawiedliwość klimatyczną… a tym samym – coraz mniej wolności.

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie