„Na fali protestów Black Lives Matter amerykańskie miasto Seattle przeprowadziło szkolenie dla białych pracowników Przerwanie zinternaliowanej wyższości rasowej i białości. Opłacani z pieniędzy podatników trenerzy zachęcali uczestników do pozbycia się poczucia komfortu, gwarancji bezpieczeństwa fizycznego, kontroli nad otoczeniem i relacji z innymi białymi ludźmi”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Aleksandra Rybińska.
Publicystka pisze, że według organizatorów szkoleń w Seattle biali ludzie „krzywdzą czarnych” i są pozbawieni „humanizmu”.
Wesprzyj nas już teraz!
To jednak tylko mały ułamek paranoi, jaka rozgrywała się na zajęciach. Jak opisuje Aleksandra Rybińska, „gdy kilku uczestników zaczęło powątpiewać w swoją białość, bo ma arabskie lub żydowskie korzenie, zostali poinformowani, że się dawno zasymilowali i są bielsi niż biali”.
Rybińska cytuje lokalnego dziennikarza Christophera Rufo, który z dumą oznajmił, że celem szkolenia było „pozbycie się swojej białości” oraz „kajanie się przed czarnymi”. W ostatnim etapie każdy uczestnik musiał „przyznać się do rasizmu” i „przestać zachowywać się jak biały”. W przeciwnym razie natychmiast zostawał zwolniony z pracy.
„Antyrasizm nowej lewicy przyjmuje różne postacie – jest obalanie pomników, cenzurowanie książek, filmów, utworów muzycznych”, wskazuje Rybińska. Jej zdaniem celem tych działań jest stworzenie totalnej pustki i wypełnienie jej nową treścią. Raz będzie ona czarna, raz czerwona, raz tęczowa.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TK