Wiele mówi się o tym, kto następny w Europie zbankrutuje. Analitycy wskazują na Hiszpanię czy Włochy, jednak francuski prezydent Francois Hollande, przez swoją politykę, również przymierza się do skoku w przepaść.
Pod koniec 2011 roku francuski dług publiczny przekroczył 1,7 biliona euro, co stanowiło 87,7% produktu krajowego brutto. Większymi dłużnikami w Europie są tylko Włochy i Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi są jednak w o tyle lepszej sytuacji, że ich gospodarka jest o niemal 1/3 większa od francuskiej. Przez ostatnie pięć lat francuski dług rósł w tempie stu miliardów euro rocznie.
Wesprzyj nas już teraz!
Przyczyny załamania są widoczne gołym okiem. Francuzi hołubią stare socjalistyczne tradycje i za nic w świecie nie chcą oddać „zdobyczy socjalnych”. A te sporo kosztują. Obecnie, francuskim podatnikom zabierana jest w podatkachpołowa produktu krajowego brutto, co nawet na standardy europejskiego państwa dobrobytu jest wynikiem ze ścisłej czołówki. Ale wydaje jeszcze więcej, bo około 56% PKB, a same pensje urzędników państwowych pochłaniają 13,6% PKB.
Nawet wydatki publiczne w Grecji, które w dużej mierze przyczyniły się do tak fatalnej sytuacji tego kraju, są mniejsze, niż we Francji. Grecki socjal pochłania bowiem około 40 % PKB. Niemcy, w przeciwieństwie do Francuzów, zmniejszyli wydatki publiczne, dlatego ich gospodarka ma się lepiej. W „słodkiej Francji” zaś beztroska trwa w najlepsze.
Nie raz, nie dwa opisywaliśmy podatkowe szaleństwo, które zapanowało nad Sekwaną. Określić je można mianem „Janosikowego” – zabrać bogatym i dać biednym. 75 %-owy podatek dla tych, którzy osiągają dochód powyżej miliona euro rocznie to tylko jeden z pomysłów Hollande, w jaki sposób dać bodziec gospodarce. Innym bodźcem ma być zatrudnienie dodatkowych 60 tysięcy nauczycieli i budowa 150 tysięcy mieszkań komunalnych. Obawiam się, że francuska gospodarka może tych bodźców nie wytrzymać i że w przyszłym roku Francja dobije do zadłużenia na poziomie 90 % PKB, co wraz ze wzrostem kosztu obsługi długu bardzo szybko może ją postawić w jednym szeregu z Hiszpanią i Włochami.
Co prawda na razie koszt obsługi długu francuskiego pozostaje na relatywnie niskim poziomie, a odpływ kapitału, który zainwestowały francuskie banki, jest na chwilę obecną trudny do wyobrażenia, ale taka sama sytuacja miała miejsce jeszcze rok, dwa lata temu w odniesieniu do Hiszpanii czy Włoch.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.bankier.pl