Jak wynika z wypowiedzi niektórych ekspertów medycznych, za wprowadzenie Narodowej kwarantanny odpowiedzialni są… hotelarze. Właściciele ośrodków wypoczynkowych, z trudem walczący o utrzymanie na rynku odżegnywani są od czci i wiary jako „cwaniacy” czy „kpiący sobie z innych, przestrzegających kwarantanny”. Popularni w ostatnich miesiącach specjaliści ponownie straszą kolejnymi restrykcjami.
Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, dr Michał Sutkowski uważa, że zapowiedziana przez rząd po świętach narodowa kwarantanna ma być odpowiedzią na szarą strefę w branży hotelarskiej – „oczywiście nie w całej, ale także szarą strefę w działaniach części obywateli, którzy wprost kpią z pozostałych, realnie siedzących w domach”. Jak podkreślił, rząd chce uniknąć „schizofrenii zachowań, schizofrenii dwóch rzeczywistości” – powiedział.
Wesprzyj nas już teraz!
Dr Sutkowski jest zwolennikiem wprowadzenia dużo cięższych restrykcji, włącznie z częściowym zakazem poruszania się. Jego zdaniem „kontrola i kary to też element przywracania normalności”.
„Jak już robimy dwa kroki w kierunku zaostrzenia, to zróbmy i trzeci – egzekwując przestrzeganie przepisów” – mówił.
Prof. Włodzimierz Gut przewidywał wprowadzenie lockdownu, ponieważ „w ostatnich tygodniach zakwitło cwaniactwo”. Jego zdaniem hotele chciały zarabiać na lewo, to teraz „stracą wszystko”. Znany ze zmiennego zdania na temat pandemii wirusolog ostrzega przed jeszcze gorszymi restrykcjami. „Jeżeli Polacy znów nie posłuchają i zaczną się wyjazdy do wujków oraz cioć górali, to przepisy znów zostaną zaostrzone i każdy będzie miał zakaz wychodzenia dalej niż 500 m od domu” – podkreślił. Dodał, że uczciwi hotelarze „wiedzą komu podziękować”.
Natomiast narodowa kwarantanna, w ocenie prof. Magdaleny Marczyńskiej, specjalistki chorób zakaźnych wieku dziecięcego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i rządowego doradcy, pozwoli na szybszy powrót dzieci do szkół.
W jej ocenie głównym powodem podjęcia tej decyzji jest ogromna liczba zgonów notowana w Polsce od kilku tygodni. Świadczy ona o dużym obciążeniu służby zdrowia i ratownictwa medycznego. Nie wspomniała jednak, że wpływ na dodatkowe śmierci ma paraliż służby zdrowia właśnie ze względu na przestawienie szpitali na walkę z koronawirusem. Pacjenci cierpiący na choroby nie mniej groźne od COVID-19 mają problem z kontynuowaniem terapii czy dostaniem się do szpitala w nagłych przypadkach. Zdaniem ekspertki poprawić tą przykrą statystykę ma być… prośba Polaków o pozostanie w domach.
Źródło: rmf24.pl
PR