11 października 2013

Ksiądz na wojnie

(By Ministerstwo Obrony Narodowej (http://mon.gov.pl/pl/galeria/745) [see page for license], via Wikimedia Commons)

„Dla kapelana najistotniejszą częścią pracy jest codzienna i – wydawać by się mogło – zwyczajna posługa sakramentalna, szara i prosta praca u podstaw: codzienna Eucharystia, przebywanie z ludźmi, różaniec, wystawienia Najświętszego Sakramentu. Na początku sam się zastanawiałem, czy żołnierze przyjdą na adoracje? Ale przychodzili. Co więcej, nie tylko Polacy, ale też żołnierze innych nacji, a było ich tam szesnaście” –  dla „Polonia Christiana” mówi ksiądz kapitan Sebastian Piekarski, były kapelan 6. ­Batalionu Desantowo‑Szturmowego, uczestnik misji wojskowej w Iraku.

 

Żołnierz ma być gotów do walki za Ojczyznę, rodzinę i dobro. Problem pojawia się, gdy trzeba do kogoś strzelić w konkretnym celu odebrania mu życia. Pada rozkaz: Pokryć ogniem całe wzgórze! i żołnierz widzi, że w efekcie jego strzałów ktoś w ­­oddali pada ranny lub martwy. To jest najtrudniejszy moment, to jest problem żołnierza, który w swoim sumieniu uświadamia sobie, że musi pozbawić kogoś życia. Fakt, że nie wszyscy to uzewnętrzniają, nie oznacza, że tego nie przeżywają. Zadaniem ­kapelana jest przenieść te przeżycia na płaszczyznę duchową, na której żołnierz ma ­uzyskać moralną pewność, że uczestniczy w słusznej i dobrej ­sprawie.

Wesprzyj nas już teraz!

Widziałem na misjach pięć spektakularnych nawróceń. Oto ludzie, których kontakt z Panem Bogiem skończył się na etapie drugiej klasy szkoły podstawowej, czyli Pierwszej Komunii Świętej i od tego czasu nie korzystali już z sakramentów, pod wpływem przeżyć wojennych i wynikających z nich odczuć duchowych zaczynali się modlić. Pod ostrzałem, w którym o każdej porze dnia i nocy dookoła ginęli ludzie i każdy mógł być następny, zaczynali inaczej myśleć i wartościować własne wybory. Ci młodzi ludzie zaczynali się zastanawiać, jaki sens ma to życie, do czego zmierzają? Zderzenie spojrzenia współczesnego, materialistycznie i konsumpcyjnie nastawionego człowieka z realiami wojny, wywołało pytania: Co ja robię, jak mam żyć później? W ten sposób się nawracali i były to spowiedzi z całego życia. W takich warunkach szczególniej działa łaska Boża, wyzwalając stłamszone w ludziach dobro. Bo wojenne przeżycia otwierają ducha człowieka. I to jest – jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało – jeden z pozytywnych aspektów walki duchowej, toczącej się na wojnie, gdzie również działa łaska Boża. Jednak od poszczególnego człowieka zależy, jak później będzie współpracował z tą łaską za pomocą sakramentów. Czy będzie tak samo intensywnie korzystał z życia duchowego, jak mocno zostało ono rozniecone na wojnie.

Dla kapelana najistotniejszą częścią pracy jest codzienna i – wydawać by się mogło – zwyczajna posługa sakramentalna, szara i prosta praca u podstaw: codzienna Eucharystia, przebywanie z ludźmi, różaniec, wystawienia Najświętszego Sakramentu. Na początku sam się zastanawiałem, czy żołnierze przyjdą na adoracje? Ale przychodzili. Co więcej, nie tylko Polacy, ale też żołnierze innych nacji, a było ich tam szesnaście. Pojawiali się również Azjaci, o których wiedziałem, że nie są nawet ochrzczeni. To jest kolejne pole do działania dla kapelana, aby ewangelizować, by „przemycić” Pana Boga do ludzi.

Kapelan wojskowy musi być dzisiaj profesjonalistą pod każdym względem. Nie każdy ksiądz się do tego nadaje. Przede wszystkim trzeba panować nad emocjami i mieć już za sobą jakieś doświadczenie w pracy duszpasterskiej. Nie można wysyłać na wojnę młodego kapłana tuż po święceniach (a niestety bywają takie przypadki). Taki ksiądz w warunkach bojowych nie poradzi sobie po pierwsze sam ze sobą. Nade wszystko jednak kapelan musi być człowiekiem modlitwy, nie funkcjonariuszem Pana Boga w mundurze. Żołnierze muszą naprawdę widzieć w nim ojca duchowego i świadka Jezusa Chrystusa. Kapelan nie może też w jakimś dziwnym porywie chcieć stać się jednym z nich. Ma być z żołnierzami, ale musi wiedzieć, po co z nimi jest i czym się od nich różni. W moim przekonaniu, jedyny sens i prawdziwy kontekst pracy kapelana wojskowego polega na wyjeżdżaniu z żołnierzami na wojnę.

Po doświadczeniach wojennych dostrzegam wyraźniej ogromną wartość daru życia, z którego w warunkach pokoju często nie zdajemy sobie sprawy. Tego nauczyłem się na wojnie. Wiem, że tego daru życia nie można zmarnować. Ponadto, jak mawiają oficerowie, ktoś, kto „powąchał prochu”, zupełnie inaczej się potem zachowuje i rzecz jasna jest lepiej przygotowany do ewentualnej obrony swego kraju.

Artykuł ukazał sie w 13. numerze magazynu „Polonia Christiana„.

mat

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie