15 lipca 2016

W czwartek, niecały tydzień po zakończeniu szczytu NATO w Warszawie, Sekretarz Stanu USA John Kerry udał się z ważną wizytą do Moskwy. Szef amerykańskiej dyplomacji miał się spotkać m.in. z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem.

 

Jeszcze przed wizytą amerykańskie media donosiły, że rozmowy dotyczyć będą wojny domowej w Syrii, przyszłości prezydenta Baszszara al-Asada i trwającego kryzysu na Ukrainie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ale „The Washington Post” poinformował także, że oczekuje się, iż Kerry zaproponuje Moskwie zwiększenie koordynacji współpracy wobec grup ekstremistycznych, w tym koordynację wspólnych nalotów. Oba kraje miałyby stworzyć wspólne centrum dowodzenia w Ammanie i podjąć współpracę wywiadowczą, mimo że Moskwa konsekwentnie nie stosuje się do porozumienia o zawieszeniu broni w Syrii i od lutego bombarduje pozycje tzw. umiarkowanych rebeliantów, wspieranych przez USA oraz ich sojuszników.

 

„Ogólnie rzecz biorąc, ta propozycja oznaczałaby dramatyczną zmianę polityki Stanów Zjednoczonych w Syrii, poprzez skierowanie większej siły militarnej przeciwko Jabhat al-Nusra, która w odróżnieniu od Państwa Islamskiego koncentruje się na walce z reżimem syryjskiego prezydenta Baszszara al-Asada” – komentuje Josh Rogin na łamach „The Washington Post”.

 

Dodaje on – o czym milczą media polskie – że plan ten stanowi również duże zmiany w polityce USA-Rosja. Prezydent Rosji Władimir Putin otrzyma coś, o co od dawna zabiegał: bliższe relacje wojskowe ze Stanami Zjednoczonymi i poluzowanie izolacji na arenie międzynarodowej.

 

W ubiegłym miesiącu wyciekła notatka Departamentu Stanu dot. polityki USA w Syrii, która sugeruje, że wśród amerykańskich polityków i decydentów panuje obecnie „powszechne przekonanie”, iż amerykańska interwencja w Syrii jest konieczna i odniesie sukces.

 

Po pięciu latach brutalnej wojny pomysł przeprowadzenia wielkiej interwencji zbrojnej w Syrii przemawia do liberalnych jastrzębi i neokonserwatystów – pisze Jonathan Stevenson z „The New York Times”. Komentator apeluje, by Waszyngton znowu nie uwikłał się w wojnę, która – jak w przypadku interwencji w Iraku w 2003 i później w Libii w 2011 – pogorszy sytuację bezpieczeństwa w regionie Bliskiego Wschodu.

 

Departament Stanu jak na razie odmawia wszelkich komentarzy.

 

Źródło: cfr.org

AS

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram