8 kwietnia 2020

Ks. prof. Bortkiewicz: Wielki Czwartek – obecność miłości

(Ostatnia Wieczerza Szymon Uszakow/ Wikimedia)

W każdy dzień Triduum Paschalnego będziemy publikować rozważania księdza profesora Bortkiewicza poświęcone temu okresowi. Dziś Wprowadzenie oraz Wielki Czwartek.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

WPROWADZENIE DO TRIDUUM PASCHALNEGO

 

„W okresie epidemii najbliżsi odsuwają się, lekarze nie dotykają zakażonych, albo możliwie jak najmniej, albo tylko za pomocą pałeczki; […] Księża z odległości udzielają rozgrzeszenia, a komunię rozdają za pomocą srebrnej szufelki umocowanej do pałeczki, której długość przekracza czasem metr. Tak więc stosunki ludzkie są całkowicie przewrócone do góry nogami: w chwili, kiedy potrzeba bliskości innych ludzi staje się najbardziej imperatywna – i kiedy zwykle ci inni zajmowali się tobą – opuszczają cię. Czas dżumy to czas przymusowej samotności”. To fragment książki Jean Delumeau „Strach w kulturze Zachodu”. Opis sytuacji historycznej, a przecież sięgającej naszego dziś. Trudnego dziś.

 

Czas epidemii to czas przymusowej samotności… Nikt z nas nie przeżywał tych najważniejszych dni dla nas katolików w takiej samotności, w zerwaniu więzów, w zamknięciu we własnych domach. Jest w nas coś z Izraelitów czekających w swoich domach pomazanych krwią baranka, na Paschę, na przejście Pana. To przejście dla tych, co na zewnątrz, znaczy śmierć, dla tych, co oznaczeni są krwią baranka – znaczyć będzie życie i wyzwolenie.

 

Te refleksje, może medytacje są po to, abyśmy naznaczyli się krwią Baranka, w tym roku symbolicznie, bardzo symbolicznie i żebyśmy zobaczyli, że zaczyna się nowy czas, szansa nowego czasu. To czas nadziei.

 

Czy to brzmi jak absurd? Czas nadziei, w sytuacji, w której nie możemy prognozować nic… Proszę pozwolić na dłuższy cytat:

 

„Czasem odnieść wrażenie, że chrześcijańska nadzieja się zsekularyzowała. Dzisiaj, jak twierdza Jan Paweł II w encyklice Redemptoris misio, „pokusą jest sprowadzanie chrześcijaństwa do mądrości czysto ludzkiej, jakby do wiedzy o tym, jak dobrze żyć. W wiecie silnie zsekularyzowanym nastąpiło «stopniowe zeświecczenie zbawienia», dlatego walczy się, owszem, o człowieka, ale o człowieka pomniejszonego, sprowadzonego jedynie do wymiaru horyzontalnego. My natomiast wiemy, że Jezus przyszedł, przynieść zbawienie całkowite, które obejmuje całego człowieka i wszystkich ludzi, otwierając ich na wspaniałe horyzonty usynowienia Bożego” (nr 12), ich przebóstwienia. Ludzie pokładają nadzieję już tylko w lepszym świecie, bardziej solidarnym, bardziej ekologicznym, bardziej otwartym, bardziej sprawiedliwym. To nie wystarczy, by żywić teologalną nadzieję. Przedmiotem naszego pragnienia jest sam Bóg! Nasze serce jest zbyt wielkie dla tego ograniczonego świata!”. To słowa kard. Roberta Saraha.

 

Przyjmijmy te słowa jako szansę, jako klucz do odczytania naszego dziś i naszego jutro.

 

WIELKI CZWARTEK – OBECNOŚĆ MIŁOŚCI

 

Skupmy naszą myśl na wydarzeniach Mszy świętej Wieczerzy Pańskiej. Jest ona pamiątką ustanowienia Eucharystii. Pamiątka w Biblii to nie jest blade wspomnienie. Pamiątka – wyrażana w słowie anamneza to wspomnienie uobecniające, gdzie przeszłość staje się teraźniejszością. Dzięki tej anamnezie chleb staje Ciałem, a wino Krwią Chrystusa. Może w tym roku odczuwamy to jak nigdy dotąd. Przecież nie brakuje nam wspomnienia Eucharystii, brakuje nam Chleba, Jego smaku, Jego dotyku, Jego mocy.

 

Całe wydarzenie Wieczerzy Pańskiej koncentruje się na misterium miłości Boga. Ta miłość jest darem. Eucharystia jest darem Boga dla nas. „W Eucharystii bowiem Chrystus siebie rozdaje. Rozdaje siebie — swoje Ciało i Krew, do końca świata, ponieważ taka jest logika Jego miłości: Do końca nas umiłował (por. J 13,1)”. (Jan Paweł II)

Zauważmy znów tę prawdę w kontekście fizycznego braku – który dotyczy wielu z nas – udziału w tym misterium w sposób fizyczny, konkretny, namacalny. Ten brak jest zakłóceniem jakiegoś rytmu, jakiegoś sposobu życia, do którego przywykliśmy jak do oczywistości. A przecież nic tu nie jest oczywiste.

 

Zaskakujący jest gest umycia nóg przez Jezusa. To nie była czynność przewidziana dla pana domu, dla mężczyzny. To był gest na wskroś służebny, gest uniżenia, by nie rzec poniżenia. Ale przecież jest to gest zarazem testamentalny. Uczyniony w niezwykłej chwili życia. „Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował”. To nie jest gest przypadkowy, uczyniony mimochodem. To gest poprzedzający ustanowienie Eucharystii, a zarazem ją tłumaczący.  

Jest w tym geście cała logika Boga i Jego miłości, tak prosta, tak pokorna, że niedostrzegalna, albo – co najwyżej budząca zdziwienie. Widzimy przecież opór Piotra. „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?”  Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział”.  Rzekł do Niego Piotr: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”. Wciąż jeszcze Piotr nie przyjął Boga w Jezusie takim, jakim On jest. Wciąż chyba bardziej czeka na znak mocy, i dlatego oburza go znak pokory.

 

A przecież jest w tym geście logika Boga, Tego, który tak umiłował świat, że Syna swego dał, Tego, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby  na równi być z Bogiem,

 lecz  ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi.

 

Gest miłości, który wstrząsa uczniami jest jednak tylko zapowiedzią tego gestu, który będzie odtąd powtarzał się przez całe dzieje, będzie zmieniał życie ludzkości. To gest oddania się Boga w kawałki materii powierzone w ludzkie ręce. Świadomość tego była w pierwotnym Kościele. Oto jej najstarsze świadectwo, które dzisiaj jest czytane w liturgii:

 

Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb  i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę”.  Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.  Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie

 

Nie pomińmy tego ostatniego zdania św. Pawła Apostoła. Chrystus, jak powie św. Jan Paweł II „uprzedza ukrzyżowanie ustanowieniem Eucharystii”. Tego związku nie można zignorować. Gest oddania się Boga w służbie i nachyleniu do ludzkich nóg jest przedłużony w geście łamanego Chleba, który stał się Ciałem, a ostatecznie jest dopełniony w geście oddania życia na krzyżu. To jest dosłowność owego stwierdzenia na początku dzisiejszej Ewangelii – „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował”.

 

Jest to dzisiejsze misterium ważną lekcją tego, czym jest chrześcijański humanizm. Jest byciem darem z Chrystusem i na wzór Chrystusa dla sióstr i braci. Bez tego „z Chrystusem” ten gest staje się wolontariatem, może i cennym, ale zależnym od ludzkiego voluntas, od ludzkiej woli. Bez tego bycia darem, konkretnego jak obmycie brudnych nóg, jest tylko ideologią pseudochrześcijańską.

 

Musimy dzisiaj, w ten szczególny wieczór, odnaleźć w sobie siłę na jutro. Musimy najpierw dostrzec bezcenną wartość Eucharystii, daru, który stał się w tych dniach tak mocno reglamentowany, a który przecież z woli Chrystusa jest darem powszechnym. Musimy dostrzec, że bezcenna wartość Eucharystii jest siłą naszej egzystencji, naszego bycia w świecie. Bo sensem tego bycia jest bycie darem, bezinteresownym, wolnym, darmowym i nieodwołalnym.

 

Ale musimy też dostrzec, a może raczej przestrzec się przed tym, co jest jakby naturalną chęcią aktywności. Przyjmijmy mądre słowa św. Jana Pawła II: „Zanim przystąpimy do programowania konkretnych przedsięwzięć, należy krzewić duchowość komunii”. A czymże jest ta duchowość komunii? Jan Paweł II wyjaśnia, że „duchowość komunii to przede wszystkim spojrzenie utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszkuje w nas i której blask należy dostrzegać także w obliczach braci żyjących wokół nas”. To także, w konsekwencji „zdolność odczuwania więzi z bratem w wierze dzięki głębokiej jedności mistycznego Ciała, a zatem postrzegania go jako kogoś bliskiego, co pozwala dzielić jego radości i cierpienia”. To również „zdolność dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim tego, co jest w nim pozytywne, a co należy przyjąć i cenić jako dar Boży”. Wreszcie, to „siła do odrzucania pokus egoizmu, które nieustannie nam zagrażają, rodząc rywalizację”.

 

Może właśnie ten czas samotności – w izolacji od fizycznej wspólnoty Kościoła, to czas czynienia naszych domów „szkołą komunii” (Jan Paweł II). W tym okresie powrotów do najbardziej podstawowych więzi odkrywajmy duchowość komunii, po to byśmy dostrzegli wartość Eucharystii, gdy skończy się czas postu i tęsknoty za Nią.

 

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie