17 sierpnia 2019

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Wrażenia z Chin

(Szanghaj, fragment miasta. Chiny, fot. E. Komarzynska / FORUM)

Jedno ciągle obecne – na ulicach, lotniskach, stacjach kolejowych i metra: mrowie ludzi i nieustanny ścisk. Dwie wielkie aglomeracje – pekińska i szanghajska – liczą razem więcej niż cała ludność Polski (odpowiednio 25 i 20 milionów ludzi), a otoczone są „mniejszymi miastami”, z których każde liczy od pięciu do dziesięciu milionów. Do tego robiąca wrażenie infrastruktura komunikacyjna – od estakad przecinających chińskie miasta, po trasy szybkich pociągów („pociski” rozwijające prędkość ponad 300 kilometrów na godzinę) zawieszone na tysiącach kilometrów betonowych wiaduktów. Dworce kolejowe jak nasze lotniska, a lotniska (w realu) jak nasz wirtualny Centralny Port Komunikacyjny.

 

Na ulicach najlepsze marki samochodów, przede wszystkim niemieckie. Posiadanie BMW. Mercedesa czy Volkswagena jest oznaką przynależności do rozrastającej się chińskiej „upper – middle class”. Nie tylko przemysł motoryzacyjny naszych zachodnich sąsiadów zarabia krocie w Państwie Środka. Dość wspomnieć udział niemieckiego kapitału i know – how w rozwoju sieci chińskiej szybkiej kolei.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nikt w Berlinie, Paryżu czy Londynie nie przejmuje się faktem, że interesy dobija się z komunistycznym krajem. Podróżując przez Chiny co rusz nachodziła mnie refleksja, że jest to straszliwie udany projekt stworzenia cywilizacji opartej o materializmie, dla którego setki milionów ludzi zaharowują się nie widząc swoich dzieci pozostawionych pod opieką dziadków setki lub tysiące kilometrów od miejsc pracy swoich rodziców. Ale przecież są banki, imponujące centra finansowe, jak w Szanghaju, gdzie po obu stronach rzeki przeglądają się wspomnienia starych banksterów usadowionych na Bundzie (nadbrzeże dawnego portu, gdzie w latach dwudziestych i trzydziestych powstawały wielkie siedziby europejskich i amerykańskich banków) ze współczesnymi banksterami z dzielnicy Butong i jej kolosalną „Shanghai Tower” (128 pięter). I co z tego? Od początku historii komunizmu byli zaangażowani w jego podtrzymywanie i rozwój „ludzie wielkiego kapitału” (por. casus Hammera w leninowskiej Rosji).

 

Świat komunizmu i świat wielkich korporacji potrzebują tego samego – armii niewolników, którzy mają być coraz wydajniejsi i mają wierzyć w „sukces” i nic poza tym. W Chinach spotkanie tych dwóch wielkich właścicieli współczesnych niewolników odbywa się gładko, w atmosferze współpracy i wzajemnego zrozumienia. Wielkie korporacje, które ogłaszają bojkot kolejnych amerykańskich stanów, które na drodze legislacyjnej starają się wzmocnić ochronę życia najbardziej bezbronnych, bo jeszcze nie narodzonych ludzi (por. groźby Netflixa pod adresem Georgii), nie zająkną się słowem w obronie realnie zagrożonych obecnie wolności obywatelskich mieszkańców Hongkongu.

 

Na koniec jeszcze o wątku nawiązującym do historii naszego zachodniego sąsiada. Takie wrażenie nasuwa się po wizycie w szeregu buddyjskich świątyń (żelazny punkt każdej wycieczki), gdzie można oglądać posągi Buddy przyozdobione swastykami. Każdy przewodnik uprzedzając kłopotliwe pytania, zaraz wyjaśnia, że swastyka jest hinduskim (przejętym przez buddystów) symbolem słońca, siły żywotnej, etc. I tak jest. Zasadnicze jednak pytanie brzmi – co się stało z narodem niemieckim, że wytworzył i następnie oddał władzę w ręce ruchu, który opisywał własną tożsamość duchową za pomocą symboli wywiedzionych z obcej nam cywilizacji i wybrał – jak mówił Pius XI – „krzyż wrogi krzyżowi Chrystusa”?

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie