Zimbabwe ma pierwszego od 30 lat nowego prezydenta. W wyborach zwyciężył Emmerson Mnangagwa, zdobywając 50,8 proc. głosów. Nie obyło się bez protestów opozycji. W starciach z wojskiem zginęło sześć osób, a bezpośredni rywal Mnangagwy oskarżył go o sfałszowanie wyborów.
Wybory były następstwem odsunięcia od władzy Roberta Mugabe, wieloletniego premiera, a później prezydenta kraju. 94 – letni polityk sprawował urząd w tym afrykańskim państwie od 1980 r. Po odsunięciu od władzy, obowiązki głowy państwa przejął wiceprezydent Emmerson Mnangagwa. Po niedawnych wyborcach wiadomo już, że będzie je pełnił nadal, ale już jako prezydent.
Wesprzyj nas już teraz!
Wybory przebiegły w cieniu wielu kontrowersji. Bezpośredni rywal Mnangagwy do prezydenckiego fotela – Nelson Chamisa oskarżył go o sfałszowanie wyborów. Na ulice Harary – stolicy państwa wyszli zwolennicy opozycji. Doszło do krwawych starć z wojskiem. Zginęło sześć osób, a 14 zostało rannych.
Mimo, że Chamisa nie przedstawił odpowiednich dowodów potwierdzających wyborcze fałszerstwa, to Wyborcza Misja Obserwacyjna UE (EU EOM) potępiła „nierówne szanse” kandydatów w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Jednymi z powodów takiej decyzji była m.in. stronniczość mediów czy opóźnienia w ogłoszeniu ostatecznych wyników.
Nowy prezydent odtrąbił zwycięstwo w mediach społecznościowych. – To nowy początek. Złączmy ręce w pokoju, jedności i razem budujmy nowe Zimbabwe dla wszystkich – napisał na Twitterze zwycięski Mnangagwa.
75 – letni polityk nosi przydomek „krokodyl” i wywodzi się z resortu siłowego – służb specjalnych i wojska. Odsunięcie od władzy Mugabego jak i wybory prezydenckie oznaczają nowe otwarcie w polityce afrykańskiego państwa.
Źródło: tvp.info / gp.pl
PR