30 maja 2019

Totalitaryzm XXI stulecia – codziennie budujemy go sami

Media społecznościowe, urządzenia geolokalizacyjne – któż z nas ich nie używa. Jedni mniej, inni więcej. Ułatwiają życie, to prawda. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z możliwych skutków ich używania? Te zaś mogą być tragiczne – szczególnie jeśli schyli się po nie państwo. Oto jak może wyglądać nasz świat – także Twój w całkiem bliskiej przyszłości.

 

Rok 2040, 4 rano, przerażający chłód za oknem, ciemno, zimno. Na zewnątrz hula przerażający wiatr. W pewnym momencie rozlega się głośne pukanie do drzwi. Z mieszaniną strachu, przerażenia i zaspania wstajesz do drzwi. „Otwierać! Służba Bezpieczeństwa!” Do środka wchodzą smutni panowie w garniturach. Jesteście aresztowani obywatelu-mówią! Dlaczego? Nic nie zrobiłem – mówisz przerażony. Jeden z oficerów bezpieki wyjmuje tablet i pokazuje listę zarzutów:

Wesprzyj nas już teraz!

 

 

NIEPRAWOMYŚLNE POGLĄDY

 

PRZEBYWANIE W PODEJRZANYM TOWARZYSTWIE NA SOCIAL MEDIA

 

LEKTURA PODEJRZANYCH POLITYCZNIE STRON

 

CZĘSTE NABYWANIE NIEZDROWYCH PRODUKTÓW ŻYWNOŚCIOWYCH

 

NIETYPOWO DŁUGIE TRWANIE W MONOGAMICZNYM ZWIĄZKU

 

CZĘSTE NABYWANIE PRODUKTÓW MIĘSNYCH

 

HOMOFOBIA WE WPISACH W SOCIAL MEDIA SPRZED 20 LAT

 

TRANSFOBICZNE WYPOWIEDZI W GOSPODARSTWIE DOMOWYM

 

KILKUKROTNE SPOŻYCIE PAPIEROSÓW PRZED 15 LATY NA SPOTKANIU TOWARZYSKIM

 

Wszystko o tobie wiemy, obywatelu – powiedział. – Proszę z nami – kończy ponury jegomość.

 

Ta historia może już wkrótce stać się rzeczywistością. Wszak dane na Twój temat są już znane. Niekoniecznie oczywiście popełniamy akurat te wymienione „grzechy”. Ale władza znajdzie hak na każdego, na kogo znaleźć go zechce. Nóż leży na ulicy – wystarczy tylko się po niego schylić.

Dane te sami podajemy władzy na tacy korzystając na co dzień ze smartfonów, internetu, a zwłaszcza mediów społecznościowych. Ilości danych, jakie wytwarzamy są wręcz ogromne. Były szef Google Eric Schmidt stwierdził, że wytwarzamy ich więcej niż od zarania cywilizacji do 2003 roku. Łącznie! Z kolei według badań przeprowadzonych przez zespół pod kierownictwem Martina Gilberta z Uniwersytetu Południowej Kalifornii ludzie przesłali tyle danych, ile wygenerowałoby 7 miliardów osób czytających gazety przez cały rok.

 

Gdyby dzielenie się wiedzą o sobie było dyscypliną sportu, to nowoczesny człowiek byłby arcymistrzem. Na Facebooku trąbimy wszak niemal o wszystkim (w każdym razie wielu z nas). Piszemy nie tylko o tym, gdzie pracujemy, jakie skończyliśmy szkoły, ile mamy lat, lecz również o tym, jaki mamy nastrój czy co zamierzamy kupić. Robimy „słitaśne” zdjęcia zwierząt domowych, a także bez namysłu publikujemy zdjęcia rodziny, począwszy od dzieci. Ilu maluchów ma już swój profil na social media nawet o tym nie wiedząc? Oto bezprecedensowa rewolucja na gigantyczną skalę.

 

Kres intymności

Od wieków ludzie starali się stworzyć sobie własną przestrzeń do życia. Szukali jej, by odgrodzić się od wpływu innych i zachować względem nich niezależność. Dlatego też powstały mury, fosy i zamki – te budowane i te w drzwiach. Do identycznego celowi służy też odzież jaką na siebie zakładamy.

 

Dzisiejsza rewolucja kulturowa dokonała jednak zniszczenia pojęcia intymności. W efekcie dzielimy się takimi informacjami o własnym życiu, których jeszcze 10, 20 lat temu nie podalibyśmy nawet bliskim (nie wirtualnym) znajomym. Sprzyja temu iluzja anonimowości. Właśnie, iluzja. Wszak dane na nasz temat są w internecie ujawniane i przetwarzane na najróżniejsze możliwe sposoby. Cały cyrk z wdrażaniem RODO niewiele tu zmienia. Prawda jest bowiem taka, że Facebook często wie na nasz temat więcej niż nasza najbliższa rodzina!

 

Facebook wie więcej o Tobie niż Ty sam?

„Gdy jednak uważnie przeanalizuje się, jakie informacje zbiera o użytkowniku Facebook, by potem odpowiednio sprzedawać je reklamodawcom, to włos się na skórze jeży. Nawet mnie, wydawcy internetowemu” – pisze Przemysław Pająk na poświęconym nowym technologiom portalu [spidersweb.pl]. Wymienianych przez niego punktów dotyczących tego, co zbiera Facebook jest 98. Słownie: dziewięćdziesiąt osiem.

 

Część z nich wydaje się mało istotna, ale poraża swą szczegółowością. Inne dotykają spraw kluczowych. Wymieńmy niektóre z nich:

 

„Użytkownicy ze związkami na odległość,

Użytkownicy, którzy wkrótce mają urodziny

Użytkownicy, którzy grają w gry planszowe

Okres w roku, w którym dokonuje się najwięcej zakupów,

Użytkownicy, którzy podróżują miejskim transportem do pracy

Rodzice oczekujący na potomstwo

Matki, w podziale na różne typy

Użytkownicy, którzy angażują się w politykę

Konserwatyści i liberałowie”

 

Jednocześnie Facebook zapewnia, że dane te nie będą wykorzystane przeciwko konkretnym osom, że nie zbiera danych dotyczących imienia czy nazwiska. Co więcej, nie przekazuje ich jednorazowo reklamodawcom, lecz każdemu z nich udostępnia jedynie część z nich. Zapewnia też, że nie udostępnia ich wraz z imionami i nazwiskami. Jednak wbrew pozorom niewiele to zmienia.

 

Jak bowiem zauważa Przemysław Pająk „na podstawie tych wszystkich informacji można stworzyć kompletny profil człowieka. Będzie on tak szczegółowy, jak żaden inny zbiór informacji o konkretnej osobie, bo oparty nie na deklaracjach, lecz faktycznych informacjach i czynnościach wykonywanych przez użytkowników Facebooka.I to jest wybitnie przerażające”.

 

Dochodzi więc do sytuacji rodem z Orwella. Podajemy Facebookowi te informacje na tacy. I spójrzmy prawdzie w oczy – nie ma w tym nic strasznego, dopóty, dopóki wykorzystywane są one głównie do reklam. Są nawet plusy tej sytuacji – reklamy są lepiej dopasowane. Co jednak, jeśli Totalitarne Państwo zechce położyć na nich swoje łapy i wykorzystać je do kontroli? Wiedząc o poglądach, życiu prywatnym, chorobach, nałogach, słabościach swych obywateli będzie miało wszelkie podstawy do wykorzystywania ich do modyfikowania ludzkiego zachowania, nagradzania „słusznie” myślących, karania nieprawomyślnych et cetera.

 

Krótko mówiąc nóż leży na ulicy. Kto się po niego schyli?

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie