11 lipca 2020

„Krwawa niedziela” to apogeum! Ukraińskie zbrodnie na Polakach rozpoczęły się już w roku 1939

(PCh24CT)

Już w 1939 roku Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów chciała wzniecić na całych Kresach powstanie i przejąć władzę wyrzynając Polaków – mówi portalowi PCh24 Marek A. Koprowski, autor książek o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej (m.in.: „Bestie Bandery. Kaci Małopolski Wschodniej”).

 

11 lipca 1943 roku, kiedy na Wołyniu doszło do „krwawej niedzieli”, jest datą symboliczną i umowną, bo masowe  mordy ukraińskie na Polakach trwały już wcześniej. Kiedy dokładnie zaczęły się zbrodnie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej?

Wesprzyj nas już teraz!

Pojedyncze zbrodnie były dokonywane w roku 1942. Już w 1939 roku OUN chciała wzniecić na całych Kresach powstanie i przejąć władzę wyrzynając Polaków. Przygotowano listy osób, które należy zlikwidować. Pakt Ribbentrop-Mołotow uniemożliwił przeprowadzenie ludobójstwa, bo na Kresy nie wkroczyli Niemcy, ale Sowieci. Niemcy zabronili Ukraińcom wzniecać powstanie, żeby nie popsuć stosunków z Sowietami. Jednak w niektórych miejscach antypolskie działania rozpoczęły się, ponieważ nie wszystkie komórki OUN otrzymały na czas informacje, że akcja jest odwołana. Mordowali żołnierzy Wojska Polskiego, którzy chcieli przedostać się do Rumunii. Zabijali uciekinierów z Poznańskiego oraz rodzin wojskowych, które tam miały z urzędu przeznaczone miejsce schronienia w razie wojny.

 

Można oszacować ile osób w 1939 roku zginęło z rąk OUN?

Liczba jest bardzo trudna do ustalenia, ponieważ oni nie figurują w żadnej statystyce. Na Ukrainie jest kilkanaście „Katyni”, w których może spoczywać nawet po kilkuset polskich oficerów i żołnierzy. W okresie sowieckiej okupacji OUN znalazła się pod ścisłym nadzorem Sowietów, którzy dążyli do jej zniszczenia, ale przedstawiciele Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów wchodzili w struktury sowieckie, udawali wiernych komunistów i denuncjowali Polaków. To również można uznać za przykład działań antypolskich.

 

Swoją ostatnią książkę zatytułował pan „Bestie Bandery. Kaci Małopolski Wschodniej”. Dlaczego warto przypominać o konkretnych osobach odpowiedzialnych za zbrodnie dokonane na Polakach?

Zbrodnia nigdy nie jest anonimowa, zawsze dokonują jej konkretne osoby. Jeden z księży profesorów, który otrzymał ode mnie książkę, przeglądając znajdujące się w niej zdjęcia ocenił, że członkowie OUN na pierwszy rzut oka nie wyglądają na zbrodniarzy. Ale nimi byli! Niestety, nie  można mieć zaufania do pozornej i powierzchownej oceny. Mordercami Polaków byli ludzie, którzy ukończyli polskie szkoły, niektórzy z nich byli oficerami polskiej armii, absolwentami szkół oficerów rezerwy. W OUN było bardzo mało osób wywodzących się ze stanu chłopskiego, kaci Polaków w większości wywodzili się z dobrych ukraińskich rodzin.

 

Na przykład Roman Szuchewycz, dowódca stworzonej przez OUN Ukraińskiej Powstańczej Armii?

On wywodził się z dobrej ukraińskiej rodziny, ze starej inteligencji, która powinna kierować się w swoim postępowaniu określonymi zasadami. Jego stryj był znanym lwowskim adwokatem, być może jednym z najlepszych. A on okazał się zwykłym zbrodniarzem. Takich postaci jest więcej na kartach mojej najnowszej książki.

 

Na przykład?

W książce opisuję greckokatolickiego księdza Iwana Hryniocha bliskiego współpracownika metropolity Andrzeja Szeptyckiego, który pracował w parafii katedralnej św. Jura we Lwowie. Potem został kapelanem batalionu „Nachtigall” złożonego z Niemców i Ukraińców. Był też jednym z przywódców OUN. On z całą pewnością wiedział o zbrodniach i jest za nie współodpowiedzialny. Innym motywem przewodnim mojej książki jest pragnienie, żeby Polacy mieli świadomość, że Ukraińcy stawiają pomniki zbrodniarzom. Mordercy z OUN są otoczeni na Ukrainie kultem, który oddziałuje na młode pokolenie. W duchu ideałów, którym służyli ukraińscy nacjonaliści, jest wychowywane młode pokolenie. Niestety, nie wróży dobrze stosunkom polsko-ukraińskim.

 

Jak to się stało, że przywódcy OUN-UPA, ludzie wychowani w tradycji chrześcijańskiej – bo wielu z nich było synami greckokatolickich księży – dopuścili się tak potwornych zbrodni?

Zdarzali się wśród nich również synowie duchownych prawosławnych. Ich wychowanie chrześcijańskie musiało być bardzo płytkie i powierzchowne. Zwracał na to uwagę m.in. błogosławiony Kościoła katolickiego i męczennik biskup Grzegorz Chomyszyn. W pewnym momencie w Kościele greckokatolickim wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Naród i ojczyzna stały się ważniejsze niż Chrystus. Obrządek greckokatolicki stał się bardzo nacjonalistyczny. Zmieniło się nawet pozdrowienie greckokatolickie. Zawsze na wsiach Ukraińcy mówili: „Sława Jezu Chrystu”. Kiedy OUN umocniła swoją pozycję, Chrystus został zastąpiony w pozdrowieniu Ukrainą. Mówiono: „Sława Ukrainie!”. Ukraina stała się ważniejsza od Boga, co oznaczało, że dla obłędnej idei można zrobić wszystko. Wielu księży greckokatolickich, a na Wołyniu również prawosławnych, błogosławiło i wspomagało OUN. Zdarzało się, że uczestniczyli w mordach na Polakach.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Tomasz Nowak

 

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 490 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram