17 sierpnia 2020

Eskalacja protestów na Białorusi. Łukaszenka lawiruje między Rosją, Chinami i USA

(Fot. Artur Chmielewski/ Forum)

Białoruska opozycja wezwała do strajku generalnego od poniedziałku, po tym, jak dziesiątki tysięcy demonstrantów zebrało się w stolicy Mińsku na największym wiecu w najnowszej historii kraju. Wezwanie opozycji do strajku nastąpiło po piątkowej akcji protestacyjnej tysięcy pracowników w fabrykach państwowych, które stanowiły tradycyjną bazę wsparcia dla Aleksandra Łukaszenki.

 

W niedzielę przywódca Białorusi odrzucił wezwanie do ustąpienia, jednocześnie zwracając się o pomoc do Rosji. Prezydent Władimir Putin powiedział, że Moskwa jest gotowa udzielić pomocy w razie potrzeby, zgodnie z postanowieniami paktu wojskowego, który zawarły oba państwa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Brytyjski „Guardian” sugeruje, że Moskwa prawdopodobnie zaczeka i zobaczy, jak rozwinie się sytuacja na Białorusi. Tłumy demonstrantów szacowane na 100 tys. maszerowały w niedzielę ulicami stolicy na centralny Plac Niepodległości. Demonstranci trzymali plakaty z hasłami: „Nie możesz zmyć krwi”, „Łukaszenko musi odpowiedzieć za tortury i śmierć”. Lokalne media podały, że w innych dużych miastach i miasteczkach Białorusi także odbywały się wiece. Liderka opozycji Swiatłana Cichanouska po wyjeździe do sąsiedniej Litwy po spornych wyborach także wzywała do protestów.

 

W ubiegłym tygodniu Białorusini wyszli na ulice, kwestionując zwycięstwo Łukaszenki i późniejsze brutalne stłumienie przez policję zamieszek. 65-letni przywódca, który rządzi Białorusią od 26 lat, stoi przed bezprecedensowym wyzwaniem dla swojej władzy. Podczas wiecu na Placu Niepodległości przed protestem opozycji powiedział zwolennikom machającym flagami, by bronili niepodległości swojego kraju. Państwowa telewizja podała, że ​​w wiecu uczestniczyło 65 tys. osób, choć inne doniesienia wskazują, że było tam kilka tysięcy osób. Łukaszenko zaznaczył, że „wybory były ważne” i, że „nie odda kraju”.

 

Przywódcy Unii Europejskiej zgodzili się sporządzić listę celów dla nowej rundy sankcji. Łukaszenko zwrócił się więc do Rosji, najbliższego sojusznika Białorusi, o pomoc. Kreml zaznaczył, że w rozmowie z Łukaszenką Putin wyraził „gotowość Rosji do udzielenia potrzebnej pomocy”, w tym „w razie potrzeby” poprzez sojusz wojskowy OUBZ między sześcioma byłymi państwami sowieckimi. Telewizja RT, finansowana przez Kreml, podała, że pomoc może być udzielona w przypadku „zewnętrznych zagrożeń militarnych”.

 

Gwałtowna policyjna rozprawa z demonstrantami spowodowała aresztowanie ponad 6700 osób, setki rannych i dwa zgony. Cichanouska zapowiedziała powołanie Rady Koordynacyjnej, która zapewni pokojowe przekazanie władzy, prosząc zagraniczne rządy o „pomoc w zorganizowaniu dialogu z władzami Białorusi”. Zażądała także od władz uwolnienia wszystkich zatrzymanych, usunięcia sił bezpieczeństwa z ulic i wszczęcia postępowania karnego przeciwko tym, którzy zarządzili represje. Powiedziała, że ​​zorganizuje nowe wybory, jeśli Łukaszenko ustąpi.

 

Kremlowskie groźby rosyjskiej interwencji podnoszą stawkę dla NATO – uważa amerykański portal thehill.com. Jeśli Władimir Putin uzyska faktyczną kontrolę nad Białorusią i możliwość stacjonowania w tym kraju wojsk rosyjskich, może poważnie zagrozić zdolności NATO do obrony bałtyckich członków, a tym samym wiarygodności całego projektu sojuszniczego.

 

Sytuacja Łukaszenki gwałtownie się pogorszyła w ciągu ostatnich kilku dni, ponieważ duże fabryki rozpoczęły strajk, a członkowie białoruskich sił bezpieczeństwa i państwowe media zaczęli uciekać. Media powiązane z Kremlem zasugerowały, że Rosja powinna wysłać „uprzejmych ludzi” (ten sam termin jest używany dla „zielonych ludzików”, których Putin wysłał w 2014 r., aby zajęli Krym na Ukrainie), by stłumić powstanie. Łukaszenko ogłosił, że uzgodnił z Putinem warunki, na jakich Rosja będzie interweniować, jeśli Białoruś poprosi o pomoc.

 

„Przygotowana jest więc scena dla pewnego rodzaju sił rosyjskich – umundurowanych, prywatnych kontraktorów wojskowych lub potajemnych – do wkroczenia na Białoruś i pomocy w stłumieniu protestów niewinnych cywilów demonstrujących w obronie swoich praw” – pisze thehill.com.

 

Apel Łukaszenki do Putina oznacza dramatyczny zwrot. Putin od kilku lat naciska na Białoruś, aby zintegrowała się militarnie i politycznie z Rosją pod patronatem Państwa Związkowego. Łukaszenko oparł się żądaniom rosyjskiego przywódcy, w tym żądaniu utworzenia  rosyjskiej bazy wojskowej na Białorusi. W istocie Łukaszenko jeszcze do niedawna sugerował, że za zamieszkami po wyborach stał sam Putin i starał się zdystansować od Moskwy.

 

Jednak mogło dojść albo do pogorszenia sytuacji na tyle, że obawia się on utraty kontroli, albo Putin zagroził interwencją wbrew jego woli, albo mogły zaistnieć oba czynniki jednocześnie – sugeruje amerykański portal.

 

Wydaje się bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek, że Putin uzyska to, o co od dawna zabiegał na Białorusi, która zajmuje strategicznie krytyczne miejsce. Oddziela główną część Rosji od Polski i Litwy, umożliwia podejście do stolicy Ukrainy od północy i ułatwia możliwość odcięcia zaopatrzenia sił lądowych NATO, które chciałyby dostać się do krajów bałtyckich tzw. Przesmykiem Suwalskim. Thehill.com wskazuje, że jeśli Putin zdobędzie zdolność stacjonowania rosyjskich sił lądowych i obrony powietrznej również po białoruskiej stronie przesmyku, zdolność NATO do wspierania sił w krajach bałtyckich, nie mówiąc już o wzmocnieniu ich w sytuacjach kryzysowych, będzie niezwykle trudna. Ponadto dzięki wzmocnieniom naziemnym, Putin może zmienić Kaliningrad z bezbronnej enklawy w „prawdziwy nóż na gardle NATO”.

 

Niezależnie od wyniku obecnego kryzysu, rosyjski przywódca może nie podejmować prób stacjonowania wojsk rosyjskich na Białorusi. Nie ma też żadnego rozsądnego sposobu, by NATO powstrzymało go od tego, jeśli tak zdecyduje.

 

Portal zaleca, by Zachód dał wyraźnie do zrozumienia Putinowi, iż przekształcenie Białorusi w rosyjską bazę wojskową pociągnie za sobą koszty, na które Putin nie może sobie pozwolić. USA i partnerzy z NATO powinni od razu przygotować i ogłosić pakiet sankcji gospodarczych, które zostaną nałożone w przypadku wkroczenia rosyjskich sił konwencjonalnych na Białoruś oraz pakiet dodatkowy, jeśli Rosja utworzy tam bazy wojskowe. Te pakiety sankcji powinny być dodatkiem do kar, które winny zostać nałożone, jeśli rosyjskie siły pomogą Łukaszence w łamaniu praw człowieka na Białorusi.

 

Putin jest obecnie szczególnie narażony na dodatkową presję sankcyjną. Gospodarka rosyjska cierpi z powodu niskich cen energii, długoterminowych sankcji nałożonych po zajęciu Krymu i inwazji na Ukrainę. Jego popularność gwałtownie spadła, a protesty w samej Rosji stały się liczniejsze i bardziej zdecydowane.

 

Przywódca Rosji przyczynił się do uchwalenia szeregu poprawek do konstytucji, obiecując więcej gotówki zwykłym Rosjanom. Zdaniem Amerykanów, perspektywa dalszej presji ekonomicznej mogłaby wystarczyć, by powstrzymać go od posuwania się zbyt daleko i zbyt szybko na Białorusi.

 

Amerykańscy komentatorzy wskazują, że nikt w USA ani w Europie nie chce iść na wojnę z Rosją. Głównym powodem istnienia NATO jest w rzeczywistości odstraszanie ataków na państwa członkowskie. Względna niezależność od Moskwy, jaką utrzymywała dotychczas Białoruś, była istotną przeszkodą dla rosyjskiego awanturnictwa. Dlatego sugerują, że Zachód powinien używać siły ekonomicznej perswazji, aby starać się chronić jak największą część niezależności Białorusi.

 

Zgodnie z oficjalnymi wynikami wyborów, Łukaszenko, który sprawuje władzę od 1994 r., odniósł miażdżące zwycięstwo. Często nazywany jest on „ostatnim dyktatorem Europy”. Jednak opozycja zarzuciła powszechne oszustwa. Dane z ograniczonej liczby lokali wyborczych, wskazują na wyraźne zwycięstwo Cichanuskiej.

 

W związku z zarzutami masowego fałszowania wyników wyborów, protestujący zaczęli gromadzić się na demonstracje. Doszło do gwałtownych starć i aresztowania tysięcy osób. Łukaszenko obwinia za protesty ingerencje z zagranicy. Demonstrują w przeważającej mierze ludzie młodzi, a prym wiodą pośród nich pracownicy firm IT i przedsiębiorcy. Białorusini są sfrustrowani stagnacją gospodarczą kraju. Łukaszenka rozpoczął tegoroczną kampanię wyborczą w typowy sposób: od uwięzienia lub odsunięcia na bok swoich potencjalnych rywali. Następnie przeliczył się, zezwalając Cichanouskiej na rejestrację jako kandydatki. Żona blogera i potencjalnego kandydata na prezydenta, który został uwięziony, zdołała zjednoczyć opozycję i przyciągnąć rekordowe tłumy na serii wieców wyborczych w całym kraju, które ożywiły białoruską opinię publiczną w tygodniach poprzedzających głosowanie 9 sierpnia.

 

Cichanouska jest obecnie liderką ogólnokrajowego ruchu na rzecz zmian. 10 sierpnia odrzuciła oficjalne wyniki wyborów prezydenckich i wezwała do rozmów z władzami w sprawie pokojowego przekazania władzy.

 

W najbliższych dniach spodziewane są dalsze protesty, mówi się też o strajku generalnym. Istnieje zagrożenie dalszego rozlewu krwi na Białorusi, która jest bardziej izolowana niż kiedykolwiek wcześnie. Warto zauważyć, że jedyne gratulacje dla Łukaszenki pochodzą od takich państw jak: Rosja, Chiny, Azerbejdżan i Uzbekistan.

 

Ponadto gratulacjom Władimira Putina towarzyszyła wyraźna wskazówka, że ​​dalsze poparcie Kremla będzie zależało od głębszej integracji Białorusi z Rosją. „Mam nadzieję, że działalność państwa ułatwi wzajemnie korzystne stosunki rosyjsko-białoruskie we wszystkich dziedzinach, pogłębi współpracę w ramach Państwa Związkowego i wzmocni procesy integracyjne” – zaznaczył rosyjski przywódca.

 

Daniel Fried z Atlantic Council wskazuje, że chociaż wydarzenia na Białorusi szybko się rozwijają, nietrudno jest dostrzec wyzwanie, przed którym stoją Europa i Stany Zjednoczone, rozważając opcje polityczne. Od lat Unia Europejska, Stany Zjednoczone i rządy europejskie najbardziej zainteresowane Białorusią (zwłaszcza Polska i Szwecja) stosują na przemian presję i zaangażowanie. Żadna z opcji nie sprawdziła się. W rozmowach z Zachodem, Łukaszenko udowodnił, że jest zaangażowany w utrzymanie niezależności Białorusi od Moskwy, zdobywając poparcie. Ale niewiele zrobił, by zbudować takie poparcie w swoim kraju. Zdaniem Frieda, naród białoruski zmienił warunki zachodniej dyskusji. USA powinny potępić oszustwa i nadużycia władzy, ale podtrzymywać dialog z reżimem.

 

Nikolaj Chalezin, współzałożyciel i dyrektor artystyczny Białoruskiego Teatru Wolnego uważa, że protesty białoruskie można porównać do demonstracji w Hongkongu. To ruch żądający fundamentalnej reformy w każdej sferze życia kraju. Tłumaczy, że Białorusini są napędzani przez małe lokalne grupy, które kładą duży nacisk na kreatywność i pokojowy opór. Władze mają duże trudności z radzeniem sobie z tym podejściem, ponieważ ich przeszłe doświadczenia skupiały się na zatrzymywaniu przywódców politycznych. Doprowadziło to do obecnej sytuacji, z masowymi aresztowaniami, ale bez oznak zakończenia protestów. Wyjaśnia, że protestują przede wszystkim młodzi Białorusini, a znaczny odsetek to specjaliści IT lub przedsiębiorcy. Brak wyraźnego przywództwa bardzo utrudnia przewidzenie wyniku obecnej konfrontacji, ale już widać, że sytuacja na Białorusi nigdy nie wróci do status quo sprzed dwóch, trzech miesięcy. Z pewnym stopniem pewności możemy powiedzieć, że zmiana władzy w kraju już się rozpoczęła, ale nie jest jasne, jak długo potrwa zmiana pokoleniowa.

 

Melinda Haring, zastępca dyrektora, Centrum Eurazji Rady Atlantyckiej wyjaśnia, że na Białorusi panuje bałagan, ale długa władza Łukaszenki jeszcze się nie skończyła. Jej zdaniem jest za wcześnie, by porównywać sytuację z Euromajdanem na Ukrainie. Motywacje mogą być podobne, ale Białoruś okazała się odporna na te same cykle, które wyparły dyktatorów w sąsiednich państwach. Państwo policyjne na Białorusi jest znacznie silniejsze niż na Ukrainie, a społeczeństwo obywatelskie i wolne media są słabsze. Spodziewa się, że po chwilowym zrywie, przemocy i początkowym potępieniu na Zachodzie, nastąpi całkowita cisza i będzie kolejnych pięć lat dyktatury na Białorusi.

 

Francisak Viacorka, białoruski dziennikarz uważa, że Łukaszenka, który stoi w obliczu kryzysu legitymizacji, zdaje sobie sprawę, że większość nie jest po jego stronie i może liczyć tylko na służby bezpieczeństwa, którym dano wolną rękę. Łukaszenko chce stłumić protesty opozycji, tak jak to zrobił w 2010 roku. Skala rozczarowania opinii publicznej była wówczas znacznie mniejsza niż obecnie. Brak reakcji Zachodu może doprowadzić do dalszej niebezpiecznej eskalacji. Obecnie ruch protestu ma charakter szeroko prodemokratyczny, prozachodni i antyrosyjski. Nie oznacza to jednak, że Rosja nie będzie próbowała wykorzystać sytuacji, jeśli ulegnie dalszemu pogorszeniu.

 

Jonathan Katz z Frontlines of Democracy Initiative niemieckiego Marshall Fund of the United States spodziewa się długotrwałych protestów, większych represji i przemocy. Wzywa do natychmiastowej reakcji międzynarodowej.

 

W ostatnich miesiącach prezydent Białorusi, chcąc uniknąć całkowitego podporządkowania swojego kraju Rosji, negocjował z USA i Chinami. Liczył na to, że oba kraje wywrą wpływ na Władimira Putina i pomogą w zamrożeniu rozmów w sprawie integracji Białorusi z Rosją.

 

Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo miał przybyć do Mińska 4 stycznia 2020 roku, ale z powodu eskalacji napięć w Iraku, wizyta została przełożona. Pompeo – poza Białorusią – miął odwiedzić także Ukrainę, Kazachstan, Uzbekistan i Cypr.

 

W styczniu białoruski minister spraw zagranicznych Vladimir Makei zapewnił, że jego kraj „nie zamierza zrywać więzi z Rosją, ponieważ „są one sąsiadem i największym partnerem gospodarczym”. Jednak „rezygnacja z naszej suwerenności i niezależności jest wykluczona” – dodał, odnosząc się do negocjacji w sprawie integracji obu krajów.

 

Szef białoruskiej dyplomacji podkreślił, iż istnieją już trzy lub cztery pokolenia ludzi urodzonych w nowym, niezależnym państwie i nigdy nie zgodzą się one na rezygnację z jakiejkolwiek niezależności.

 

Nowa taktyka Łukaszenki, będąca odpowiedzią zarówno na rosnącą presję Moskwy, jak i negatywne nastroje społeczne na Białorusi, przewidywała uczynienie z kwestii białoruskiej nowego frontu rywalizacji między Rosją, USA i Chinami.

 

Pod koniec ubiegłego roku w stolicy Mińsku odbywały się rzadkie protesty przeciwko integracji z Rosją. Demonstranci mieli znaki i sztandary z napisem „Najpierw Krym, potem Białoruś” i „Stop aneksji!”. Protesty zbiegły się w czasie z rozmowami w Petersburgu między Łukaszenką a Putinem, które, podobnie jak inne sesje odbyły się w grudniu 2019 r. Zakończyły się one impasem i narastającą frustracją obu stron. 

 

Rosyjski przywódca powiązał kwestię dalszych rabatów na importowane przez Białoruś surowce energetyczne z postępami w zakresie integracji politycznej, podczas gdy Łukaszenko ostrzegł, iż jakakolwiek próba zmuszenia Białorusi do integracji z Rosją, może wywołać wojnę z Zachodem.

 

– Białoruś szuka wyjścia z obecnego impasu geopolitycznego – wskazywał kilka miesięcy temu Arsen Siwicki, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej, ośrodka analitycznego z siedzibą w Mińsku. – W pewnym sensie jest to ta sama gra, którą Łukaszenka prowadzi od samego początku, ale szybko się zmienia – tłumaczy.

 

Białoruski lider odmroził relacje z USA i w większym stopniu otwarł się na inwestycje chińskie. Mińsk miał pewne nadzieje w związku z inicjatywą Pasa i Szlaku, jako kraju u progu Unii Europejskiej. Chiny także starały się coraz głębiej angażować w sprawy Białorusi. Pekin otwarł linię kredytową dla Białoruskiego Banku Rozwoju w wysokości 15 miliardów dolarów i udzielił pod koniec ub. roku pożyczki w wysokości 500 milionów dolarów po tym, jak podobna pożyczka była dyskutowana z Moskwą.

 

Od sierpnia ub. roku nastąpiło odmrożenie relacji z USA, po wizycie ówczesnego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. We wrześniu Waszyngton i Mińsk ogłosiły, że wymienią ambasadorów po liczącej dekadę przerwie w stosunkach dyplomatycznych.

 

Wizyta Pompeo w Mińsku była częścią szerszej trasy. Podczas gdy zainteresowanie Waszyngtonu Białorusią jest pod wieloma względami pobieżne i koncentruje się na odbudowie więzi – a prezydent USA Donald Trump często unikał drażnienia Putina – strategiczne położenie tego kraju sprawiło, iż stał się on bardziej zauważalny wśród amerykańskich decydentów. Podobnie zresztą jak wiele innych krajów byłego Związku Radzieckiego, które odwiedził Pompeo, Stany Zjednoczone z jednej strony chcą powstrzymać zapędy Moskwy, z drugiej – ograniczać wpływy Pekinu.  

 

– Krym i wojna na Ukrainie były przekroczeniem Rubikonu, który zapoczątkował wiele z tych wydarzeń, które mają miejsce obecnie – uważa Siwicki. – Wzmogły się relacje między Mińskiem a Moskwą, a także doprowadziło to do wzrostu obecności Chin na Białorusi – dodaje.

 

W ciągu 25 lat sprawowania władzy Łukaszenko ugruntował swoją reputację jako przebiegłego negocjatora, który stara się równoważyć zapędy polityczne tak ze Wschodu, jaki z Zachodu. Liczący 9,5 miliona ludzi kraj leży bowiem między strefą wpływu Moskwy a Zachodem . Łukaszenko chętnie korzystał z rosyjskich pożyczek i subsydiowanej energii. W zamian podjął działania, starając się o pewne ustępstwa Zachodu wobec polityki Moskwy.

 

Kreml zaś dąży do pełnego wdrożenia traktatu podpisanego w 1999 r., który przewidywał utworzenie wspólnego państwa między Białorusią a Rosją. Oba kraje wyeliminowały kontrole celne dla swoich obywateli, ale wspólna władza ustawodawcza, waluta i wojsko przewidziane w planowanej integracji, do tej pory nie zostały wprowadzone w życie.

  

Obecna więź Białorusi jest symbolem geopolitycznego przeciągania liny w krajach byłego Związku Radzieckiego. Od Europy Wschodniej przez Kaukaz po Azję Środkową kraje, które pozostają rosyjskimi sojusznikami na papierze, coraz bardziej się niepokoją. Niektóre starają się uzyskać większą swobodę w prowadzeniu niezależnej polityki. Łukaszenko wykorzystał rosnące tarcie z Moskwą, aby ożywić stosunki z Waszyngtonem i przyciągnąć chińskie inwestycje.

 

Mimo, że Białoruś pozostaje członkiem takich bloków kierowanych przez Rosję, jak Eurazjatycka Unia Gospodarcza i Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, jak dotąd zdołała oprzeć się naciskom Kremla w sprawie przyjęcia rosyjskich żołnierzy. Powstrzymywała się od formalnego uznania Krymu za część Rosji i naciskała na Moskwę, by wycofała ambasadora po tym, jak Mińsk oskarżył go o traktowanie Białorusi jako rosyjskiej prowincji.

 

Mimo to Białoruś pozostaje silnie uzależniona od Rosji, a Moskwa jest największym wierzycielem Mińska. Kluczowy dziś eksport Białorusi pochodzi z produktów wytwarzanych z subsydiowanej rosyjskiej ropy. Wziąwszy pod uwagę, że Moskwa zamierza ograniczyć pożyczki i subsydia w ciągu najbliższych pięciu lat – Białoruś straci z tego powodu potencjalne dochody w wysokości 12 miliardów dolarów – Łukaszenko powiedział, że zamierza zmniejszyć udział Rosji w handlu z połowy do jednej trzeciej.

 

Podczas gdy Waszyngton chce wznowić stosunki z Mińskiem i wesprzeć Białoruś w obliczu rosyjskiej presji, zachodni inwestorzy nadal zachowują ostrożność. To spowodowało, że Łukaszenko oparł się na Chinach, by ograniczyć zależność finansową od Moskwy. W przeciwieństwie do Waszyngtonu, Pekin nie żąda złagodzenia represji w kraju ani też rezygnacji z kontroli nad niektórymi przedsiębiorstwami państwowymi, jak chciała Moskwa.

 

– Chińczycy nie chcą antagonizować Rosji, ale chcą wkroczyć do walki i dbać o swoje interesy – uważa Olga Kulai, analityczka z Mińska, specjalizująca się w stosunkach chińsko-białoruskich.

 

W ostatnich latach chiński kapitał sfinansował nowe drogi, fabryki, luksusowy hotel w Mińsku, połączenia kolejowe z Europą oraz rozległy park przemysłowy na obrzeżach stolicy, który już zainwestował ponad 1 miliard dolarów w inwestycje. Na Białorusi działają firmy IT takie, jak: Huawei i ZTE. Sam park jest wciąż w toku budowy, a szerokie bulwary na razie są raczej puste. Jednak inicjatywa uosabia rosnące partnerstwo Pekinu i Mińska.

 

– Chiny się rozwijają i Moskwa nie jest do tego przyzwyczajona, ale w rzeczywistości Białoruś nadal jest bardzo zależna od Rosji i nie ma realnego sposobu na jej całkowite zastąpienie – ocenia Kulai.

 

Wielu analityków sugeruje, że ​​Rosja nie uważa rosnącej siły gospodarczej Chin w tym kraju ani w innych byłych republikach sowieckich za poważny problem. Obecność Pekinu czasami narusza rosyjskie interesy. Po tym, jak Moskwa odmówiła sprzedaży systemu rakietowego Iskander ze zniżką, Mińsk zwrócił się o pomoc do Chin, które odegrały kluczową rolę w budowie rodzimego systemu rakietowego Polonez, ukończonego w 2015 r. Był to ruch Mińska w celu wzmocnienia swojej własnej obrony przed Moskwą po aneksji Krymu.

 

Według Kennetha Yalowitza, który w latach 1994–1997 był ambasadorem USA na Białorusi, Łukaszenko udowodnił dawno temu, że jest „wykwalifikowanym manipulatorem”, który wie, jak „wykorzystać strategiczne położenie Białorusi”. Podczas gdy głębokie więzi Rosji są pod wieloma względami nienaruszone, białoruski przywódca prawdopodobnie będzie nadal szukał sposobów utknięcia w martwym punkcie w negocjacjach z Moskwą w 2020 r. i znajdzie nowe możliwości wykorzystania dźwigni finansowej ze strony USA i Chin.

 

Na początku stycznia Mińsk zainicjował z Chińczykami pilotażowy projekt opracowania technologii 5G, który miał być wdrożony w chińsko-białoruskim parku przemysłowym. Odpowiednie porozumienie zostało podpisane przez białoruskiego pierwszego zastępcę ministra łączności i informatyzacji Siergieja Niestierowicza, dyrektora generalnego przedsiębiorstwa rozwoju parku przemysłowego SZAO Jan Gang oraz szefa Zarządu Parku Przemysłowego Aleksandra Jaroszenko 25 lutego br.

 

Źródło: thehilll.com., atlanticouncil.org., theguardian.com., export.by., PCh24.pl.

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram