11 sierpnia 2014

Kroplówka dla ZUS

(fot. Andrzej Bogacz/FORUM )

Fakt, że zdecydowana większość Polaków w nadziei na przyszłe emerytury w pełni zdała się na ZUS to efekt zarówno niechęci wobec Otwartych Funduszy Emerytalnych, lenistwa, jak również tzw. racjonalnej ignorancji. Wielu z nas stwierdziło zapewne, że nie ma sensu zagłębianie się w szczegółowe wyliczenia wszelkiej maści ekspertów należących do sektora finansowego i wybrało zajęcie się pracą bądź wakacyjny odpoczynek. Trudno więc dopatrywać się tutaj wielkiego zwycięstwa ZUS.

 

Chociaż państwowy ubezpieczyciel jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa finansowego Polaków, to właśnie on ma teraz powody do radości. Gra toczyła się o duże pieniądze. Jak wyliczył  portal gazetaprawna.pl, stawką były składki w wysokości 13 mld złotych rocznie. W efekcie decyzji Polaków w ZUS pozostanie aż 11 miliardów. Państwowy potentat zyskał także na kosztach administracyjnych. W okresie, w którym istniała możliwość zgłaszania deklaracji, o 225 tysięcy wzrosła liczba osób korzystających z portalu PUE ZUS. Zakład zaoszczędzi choćby na godzinach pracy urzędników, utrzymaniu pomieszczeń i papierze.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ponieważ zwiększyło się grono płatników składek, na dopłatach budżetowych do ZUS zyska też państwo, gdyż deficyt Zakładu w przyszłym roku zmaleje o 11 mld złotych. Może to przyczynić się do zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych do 3 procent, a więc wysokości wymaganej przez UE. Ciekawe, że w wyniku zmiany zasad odnoszących się do emerytur, skorzystają też… OFE. Oczywiście, nie wszystkie, a tylko te największe, które zdołały wyrobić sobie markę dzięki innym usługom i które stać było na kampanię reklamową. Jak zauważa Grzegorz Osiecki na łamach portalu „Dziennika Gazety Prawnej”, o ile członkami ING i Aviva było przed zmianami 34 proc. wszystkich należących do OFE, to obecnie należy do nich 46 procent spośród nich. Na wątpliwych etycznie poczynaniach rządu zyskały więc zarówno instytucje publiczne, jak i wielki biznes.

 

Kiedy zabraknie pieniędzy na wypłatę świadczeń? – Dobrze o tym wiemy, że system emerytalny zbankrutuje bez wielkich dopłat ze skarbu państwa albo bez znaczącej redukcji emerytur w relacji do płac – powiedział prof. Stanisław Gomułka z Business Centre Club. Wizja krachu nie jest już tylko poglądem głoszonym przez garstkę „oszołomów” czy radykalnych wolnorynkowców. Według Najwyższej Izby Kontroli, pieniędzy w ZUS może zabraknąć w latach 2030-2035. Jedynym ratunkiem może okazać się wówczas radykalne zwiększenie dopłat od państwa, kosztem mnożenia obciążeń dla pracujących obywateli.

 

Bezkrytyczni zwolennicy państwowych świadczeń zapominają również o tym, że sam ZUS to nic innego jak finansowa piramida. System repartycyjny oparty na finansowaniu pokoleń starszych osób przez pokolenie pracujących mógł dobrze działać tam, gdzie został wprowadzony, a więc w bismarckowskich Niemczech – przy niskiej średniej długości życia i stosunkowo dużym przyroście naturalnym. Jednak w miarę starzenia się społeczeństw i spadku przyrostu naturalnego system ten znajduje się w permanentnym upadku. Proces ten możemy zaobserwować już teraz, gdyż ZUS nie utrzymuje się tylko własnymi siłami, lecz także dzięki dotacjom budżetowym. Te sprzyjają zwiększaniu zadłużenia publicznego, co z kolei osłabia przyszłą sytuację gospodarczą kraju. Jest to więc obciążenie dla przyszłych pokoleń, które będą musiały utrzymać rosnącą rzeszę emerytów.

 

Kolejny paradoks systemu repartycyjnego polega na zniechęcaniu przezeń do płodzenia potomstwa. W dawnych czasach było wszak ono zabezpieczeniem na starość. Obecnie jest tak w dalszym ciągu, ale… pod uwagę nie są brane tylko własne dzieci, lecz wszyscy aktualnie pracujący – a więc dzieci samego emeryta i milionów jego rówieśników. Patrząc z czysto ekonomicznego punktu widzenia, koszty wychowania pozostają indywidualne, a korzyści są skolektywizowane.

 

Wszystko wskazuje więc na to, że decyzje o podwyższeniu wieku emerytalnego czy też walka z funduszami emerytalnymi są jedynie półśrodkami, w dodatku – jak w przypadku OFE – dość wątpliwymi ekonomicznie i etycznie. System potrzebuje gruntownej reformy. Niekoniecznie musi ona opierać się na całkowitej rezygnacji państwa z kwestii emerytur. Jest wiele wariantów pośrednich. Niestety, rzadko wspominają o nich zajęci polityczną bieżączką politycy i eksperci.

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie