Prezydent Stanów Zjednoczonych wziął w obronę siedemnastolatka, który broniąc się przed napaścią lewicowych demonstrantów zastrzelił dwóch agresorów i ranił jednego.
W trakcie rozruchów na terenie miasta Kenosha Kyle Rittenhouse bronił wraz z grupą mężczyzn napadniętej przez rabusiów stacji benzynowej.
Wesprzyj nas już teraz!
„Był kopany oraz uderzany różnymi przedmiotami, jeden z napastników był uzbrojony w pistolet. Rittenhouse odpowiedział strzałami, po czym odszedł i z podniesionymi rękami skierował się w stronę policyjnych samochodów. Rittenhouse’owi postawiono dwa zarzuty zabójstwa. Został aresztowany i trafił do zakładu poprawczego” – opisuje portal wprost.pl.
Sąd rozpatrzy kwestię ekstradycji chłopaka z Illinois do Wisconsin dopiero 25 września. Na temat sprawy zabrał głos prezydent Donald Trump.
– Przemoc jest podsycana niebezpieczną retoryką polityków skrajnej lewicy – zwrócił uwagę. – On chyba próbował uciec od nich, tak mi się wydaje, tak to wygląda. Upadł, a potem bardzo agresywnie go zaatakowali. Przyglądamy się temu i jest prowadzone w tej sprawie śledztwo. Myślę, że był w bardzo trudnej sytuacji. Prawdopodobnie zostałby zabity – stwierdził amerykański przywódca.
Donald Trump zauważył, iż „fala przemocy i zniszczenia” nawiedza miasta rządzone przez polityków Partii Demokratycznej, czyli, jak się wyraził, „partii Joe Bidena”, z którym w listopadzie rywalizować będzie o swą drugą kadencję.
– Przemoc jest podsycana niebezpieczną retoryką polityków skrajnej lewicy, którzy demonizują nasz naród i naszą policję – podsumował prezydent.
Źródło: wprost.pl
RoM