Ruch „Żółtych kamizelek” wystawia jeszcze jedną listę pretendentów do Parlamentu Europejskiego. Po „umiarkowanych” zgłaszają się do walki o fotele w Brukseli kandydaci „obywatelscy”. W uzasadnieniu mówi się o alternatywie dla „pozbawionych głosu” i o „rozwijaniu bardziej socjalnej Europy”. Raczej jednak jest to kolejna lista bliska lewicy.
Liderów pierwszej listy (75 osób) podejrzewano o cichą współpracę z rządem (jeden spośród nich był nawet wcześniej kandydatem prezydenckiej partii LREM). Teraz powstaje „Obywatelska lista żółtych kamizelek”, na razie tylko z 10 nazwiskami.
Wesprzyj nas już teraz!
Są na niej: 42-letni aktor z Calvadosu w Normandii T, 54-letni urzędnik miejski, 51-letni farmer uprawiający rolnictwo ekologiczne, 29-latek z firmy ubezpieczeniowej czy 27-letni student medycyny. Liderzy zapowiadają, że lista zostanie rozbudowana, tak by stać się „reprezentatywną geograficznie, socjalnie i politycznie dla całego kraju”, a zarazem oddawać „różnorodność ruchu”.
Trudno na razie mówić o programie, ale inicjatywa sprawia wrażenie reprezentacji lewego skrzydła ruchu.
Zapowiadane priorytety to: „rozwój bardziej socjalnej i demokratycznej Europy, która ograniczy dumping socjalny”. Ten ostatni termin to sprzeciw wobec delokalizacji przemysłu, ale też wolnej konkurencji handlu i usług. Argument „dumpingu socjalnego” wysuwał kilka razy m.in. prezydent Macron pod adresem Polski. Reszta haseł też nie brzmi najlepiej. Chociaż w tym ruchu dość popularna jest idea „Europy narodów”, to w tym przypadku pojawia się „Europa obywateli”.
Wystawianie takich list politycznie pomaga partii prezydenckiej – LREM (Republika w Drodze), bowiem odbiera głosy skrajnie lewicowej France Insoumise (Zbuntowanej Francji) Jean-Pierre’a Melenchona i prawicowym narodowcom ze Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen.
Bogdan Dobosz