Zamiast książki – spotkanie, zamiast lektury – rozmowa, ot, taka żywa „książka”. Sęk w tym, że ideologicznie zaangażowana. W programie „Żywej Biblioteki” zaplanowano bowiem spotkania nie tylko z ludźmi po przejściach, ale głównie z piewcami gender: osobą trans, parami homoseksualnymi. Do tego będzie ateista, muzułmanka, buddysta, czy imigranci – wyznawcy bahaizmu.
„Tak jak w każdej bibliotece wybierzesz tytuł, a bibliotekarz zaprowadzi Cię w miejsce, gdzie będzie czekać na Ciebie Książka. Tym razem zamiast tradycyjnej lektury, będziesz mógł porozmawiać w cztery oczy, w przyjaznej, pełnej otwartości i życzliwości atmosferze, o doświadczeniach wybranej osoby” – tak wydarzenie reklamuje Fundacja na Rzecz Różnorodności Polistrefa, która organizuje „Żywą Bibliotekę” wraz z Wojewódzką Biblioteką Publiczną w Krakowie.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak oto, jak reklamuje Polistrefa, każdy odwiedzający bibliotekę będzie mógł porozmawiać „z niepijącą alkoholiczką, osobą żyjącą z depresją, a także posłuchać opowieści osoby transseksualnej o odkrywaniu tożsamości i procesie korekty płci. Będzie można poznać historię pary gejów działających na rzecz równości małżeńskiej, dowiedzieć, się z jakimi trudnościami zmaga się osoba niewidząca i jak traktowani są w Polsce muzułmanie”. Celem jest „stworzenie przestrzeni do rozmowy i poznania osób, z którymi na co dzień nie mamy możliwości na szczerą, otwartą rozmowę i zadanie nurtujących nas pytań”. Idea zrodzona w Danii okazała się tam „skutecznym narzędziem promowania postaw tolerancji i idei różnorodności”, a obecnie organizowana jest już w 45 krajach na świecie.
Jak w praktyce wygląda „Żywa biblioteka” współorganizowana przez utrzymywaną z podatków instytucję? Wystarczy spojrzeć w „katalog książek”, jakie Polistrefa przygotowała na ten rok. Dominuje tam promocja ideologii gender. Tak oto można spotkać i poznać historię: trans mężczyzny (aktywisty „Trans-Fuzji”), który opowie o korekcie płci i „złamie trochę stereotypów”. W „katalogu” jest też para gejów, reklamowana jako „dwie książki w jednej oprawie”, osoby, które walczą o legalizację tzw. homomałżeństw oraz kobieta, która „żyje z kobietą”, jak i mama lesbijki, która podziwia odwagę córki.
Wśród „książek” są też imigranci – wyznawcy bahaizmu, muzułmanka, buddysta, ateista i weganka. I tylko dodatkiem w tym towarzystwie jest osoba zmagająca się z alkoholizmem, osoba niewidoma, osoba z depresją czy osoba promująca aktywność seniorów.
Można tylko pytać, czemuż to wśród owych „książek” nie ma np. osób nawróconych z islamu albo chrześcijan cierpiących z powodu swej wiary? Dlaczego nie ma tam osoby, która zetknęła się ze złem aborcji i mówi o nim otwarcie? Czemuż nie można porozmawiać z rodzicami, którym państwo odebrało dzieci, przedsiębiorą ciąganym po sądach przez środowiska LGBT, albo lekarzem, którego sumienie próbowano złamać?
Wszystko to dzieje się na terenie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie – instytucji publicznej. Czemu ma służyć taka inicjatywa? Odpowiedź jest prosta, bo jak czytamy w materiałach promocyjnych, wydarzenie „współfinansowane jest ze środków otrzymanych od Fundacji im. Stefana Batorego na rozwój instytucjonalny Fundacji na Rzecz Różnorodności Polistrefa”.
MA