13 października 2015

Wśród uzbrojenia zaprezentowanego podczas ostatnich targów broni w Kielcach, szczególnym zainteresowaniem zwiedzających cieszyła się samobieżna armatohaubica Krab. Z bronią tą od dłuższego czasu wiązane są nadzieje na modernizację uzbrojenia pododdziałów artylerii Wojska Polskiego, wyposażonych dotąd w sprzęt oparty na sowieckiej myśli technicznej. Niestety, cały projekt (noszący kryptonim Regina) jest mocno opóźniony. Winę za to, oprócz polityków tradycyjnie skąpiących pieniędzy na armię, ponosi także polski przemysł. Najbardziej niepokoi fakt, że ze stosunkowo prostym produktem, jakim jest podwozie gąsienicowe, nie mógł sobie poradzić zakład mający za sobą lata doświadczeń w produkcji wozów pancernych.

Pomysł zastąpienia używanych w czasach PRL samobieżnych haubic 2S1„Goździk”, kal. 122 mm, nowymi, z armatą o większym kalibrze, standaryzowanym według norm NATO, narodził się na początku lat 90. Wychodząc z nader godnego pochwały założenia, że armię należy modernizować w oparciu o własny przemysł, władze wojskowe podjęły decyzję, by broń wyprodukować w Polsce, we współpracy z firmami zagranicznymi. Zamierzano zakupić licencję na produkcję armatohaubicy i wieży, natomiast przygotowaniem odpowiedniego podwozia miał się zająć polski przemysł zbrojeniowy.  

Wesprzyj nas już teraz!

W 1999 roku zapadła decyzja. Za najodpowiedniejszy ze względu na polskie wymagania oraz możliwości naszego przemysłu uznano brytyjski system wieżowy AS-90 Braveheart z wydłużoną lufą kal. 155 mm. Główna konkurentka, niemiecka armatohaubica PzH 2000, nie nadawała się do zamontowania na produkowanych w Polsce podwoziach, bez ich dodatkowego wzmocnienia. Dostarczenie  tej broni dla wojska polskiego powierzono Hucie Stalowa Wola S.A.

Zakupioną od brytyjskiej firmy BAE Systems wieżę z haubicą postanowiono montować na zmodernizowanym podwoziu SPG-1M, stosowanym m.in. w samobieżnym układaczu min. Po wykonaniu dwóch prototypów projekt niestety zawieszono. Łączyło się to z odejściem z MON wspierającego plany produkcji Kraba wiceministra Romualda Szeremietiewa, który został oskarżony, jak wykazał później sąd bezpodstawnie, o korupcję.

Program wznowiono dopiero wiosną 2008 roku, w nieco zmodyfikowanej formie (dekada, to obecnie w technice wojskowej cała epoka). Modernizacji poddano przede wszystkim wieżę, w dużej mierze polonizując ją, przez zastosowanie elektroniki rodzimej produkcji. Nowe plany przewidywały dostarczenie wojsku do końca 2011 roku dywizjonowego modułu ogniowego, w skład którego miało wchodzić 8 Krabów oraz niezbędne do ich skutecznego działania wozy dowodzenia i wsparcia logistycznego. Zamówienie zostało zrealizowane z blisko rocznym opóźnieniem. 6 wyprodukowanych wtedy samobieżnych haubic poddano próbom. Nie czekając na ich ostateczny wynik władze wojskowe zawarły porozumienie z producentem na dostawę sprzętu niezbędnego do wyposażenia całego dywizjonu, czyli dodatkowo 16 armatohaubic.

Niestety, już na etapie odbioru wyprodukowanych przez ZM Bumar-Łabędy podwozi drugiej serii, okazało się, że ich korpusy posiadają mikropęknięcia. Winna temu była stal, zakupiona przez Bumar-Łabędy okazyjnie i bez atestu. Z kolei przeprowadzone w 11. Pułku Artylerii z Węgorzewa próby poligonowe Krabów ujawniły o wiele poważniejsze wady: niewydolność systemu chłodzenia i układu napędowego, nieszczelności układu paliwowego i wydechowego oraz niestabilną pracę zasilania elektrycznego. Podwozia trafiły do producenta w celu naprawy.

ZM Bumar-Łabędy otrzymał ostatnią szansę. Zażądano od niego wyprodukowania dodatkowego egzemplarza, pozbawionego wad poprzedników. Niestety, także ta próba zakończyła się niepowodzeniem. Przy okazji wznowienia programu okazało się, że przewidziane do napędu Krabów silniki S-12U, montowane wcześniej w czołgach PT 91 Twardy, nie są już produkowane. Wobec braku zamówień Bumar-Łabędy, który w 2011 wszedł w posiadanie ich producenta, czyli warszawskich zakładów PZL-Wola, podjął decyzję o ich zamknięciu i sprzedaży nieruchomości.

To wszystko przesądziło o losie Kraba w wersji na nośniku przygotowywanym przez Bumar-Łabędy. W związku z tym Huta Stalowa Wola, rozpoczęła gorączkowe poszukiwania dostawcy innych podwozi, na których można by zamontować wieże z haubicami. Ostatecznie wybór padł na południowokoreański koncern Samsung Techwin, produkujący samobieżne armatohaubice K9 Thunder. 17 grudnia 2014 r. podpisano umowę, która zakłada dostarczenie przez Koreańczyków partii 24 podwozi używanych do produkcji K9, oczywiście przystosowanych do zamontowania na nich haubic AS90/52 oraz zakup licencji na rozpoczęcie ich produkcji w Polsce.

Otwarło to przed programem Regina, nowe perspektywy. Koreańczycy sprawnie wywiązali się z pierwszego etapu współpracy i w sierpniu br. W hucie Stalowa Wola został zmontowany prototyp nowego Kraba. Niedługo potem zaprezentowano go podczas targów MSPO 2015 w Kielcach. Wkrótce przejdzie badania. Jeżeli wszystko przebiegnie pomyślnie, Wojsko Polskie otrzyma pierwsze Kraby w 2016 roku. Rok później gotowe mają być 24 maszyny, co pozwoli sformować i wyposażyć cały dywizjon. Zgodnie z umową, azjatyccy partnerzy HSW dostarczą do polski jeszcze 12 podwozi, a kolejne 84 powinny już pochodzić z Polski.

Armatohaubica Krab jest bronią nowej generacji, wykorzystującą nowoczesne technologie. Przyjęcie jej na wyposażenie wojska polskiego będzie stanowiło poważny krok w kierunku wzmocnienia siły ognia naszej armii. Dodajmy, że to nie koniec planowanych zakupów nowoczesnej artylerii. Obecnie trwają prace nad armatohaubicą na podwoziu kołowym Kryl (155 mm) oraz samobieżnym moździerzem Rak (120 mm). Jest to szczególnie ważne w obliczu wzrostu znaczenia artylerii, jaki odnotowano w trakcie wojny toczonej na wschodzie Ukrainy.

Krab zdolny będzie do precyzyjnych uderzeń na przeciwnika i szybkiej zmiany zajmowanej pozycji, co utrudni nieprzyjacielowi jego wykrycie i zniszczenie. Duże znaczenie ma także zastosowanie działa o kalibrze przyjętym przez NATO jako standardowy. Ułatwi to współpracę z sojusznikami w zakresie zaopatrzenia w amunicję. Imponujący, jest także zasięg ognia Kraba. Przy zastosowaniu pocisków z gazogeneratorami może on razić cele na dystansie do 40 km, podczas gdy zarówno 122 mm Goździk  jak i wyposażona w armatohaubicę kal. 152 mm Dana (jej następcą ma być uzbrojony w izraelską armatę 155 mm Kryl) miotają pociski na odległość w granicach 20 km.

Cieszy fakt, że projekt Regina wychodzi na prostą. Niestety, historia Kraba odsłoniła największy problem Wojska Polskiego – ignorancję i nieodpowiedzialność polityków rządzących Polską przez ostatnie ćwierć wieku. Kolejne rządy nie tylko nie potrafiły utrzymać potencjału militarnego Wojska Polskiego na przyzwoitym poziomie, ale także przez swoje niezdecydowanie i niekonsekwencję w planowaniu zakupów doprowadziły do upadku polskiego przemysłu obronnego.

Adam Kowalik

Fot. K.S.

{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram