28 marca 2013

Kościół walczący i skrwawiony

Historia Kościoła to przede wszystkim dzieje tych tysięcy, którzy „wybielili swe szaty we Krwi Baranka”; dzieje męczenników, których przelana krew była zawsze „zasiewem Kościoła”. To jest historia, która nie ma swojego końca, na pewno nie w naszych czasach.

 

W XXI wieku chrześcijanie są najliczniejszą grupą na całym świecie, która jest poddawana prześladowaniom z powodu wyznawanej wiary. Od Korei Północnej, przez Chiny, Indie, Pakistan, Środkowy i Bliski Wschód, Egipt, Sudan, Nigerię – po Kubę. I w wielu innych miejscach na całym świecie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Prześladują ich, bo są znakiem sprzeciwu i nie wstydzą się tego pierwszego, kalwaryjskiego Znaku. Prześladowanie jest krwawe, ale niekoniecznie musi zakończyć się rozszarpaniem przez lwy, kulą w potylicę lub wybuchem samochodu-pułapki. Może oznaczać ośmieszenie, stygmatyzowanie, pozbawienie pracy (choćby za mały krzyżyk noszony na szyi). To niezawodnie czeka tych, którzy nie posłuchają współczesnych sanhedrynów, by nie czynili dobra „w to Imię”. Mają milczeć, bo jeśli się odezwą, na pewno odnaleziona zostanie w ich słowach mowa nienawiści. A za nią są kary.

 

Jednak wielu nie chciało i nie chce milczeć. Męczennicy umierali i umierają (fizycznie albo duchowo dla świata) z miłości do Chrystusa i wszystkich Jego dzieł – poczynając od Kościoła i stworzonej przezeń cywilizacji. Męczennicy Chrystusa dawali świadectwo wierze w każdej epoce. Męczennicy chrześcijaństwa to chłopi wandejscy i hiszpańscy walczący w XVIII i XIX wieku o swoje domy i ołtarze przeciw nieuchronnym „siłom postępu”. To tysiące anonimowych Francuzów otaczających żywym murem swoich ciał kościoły, broniąc je w ten sposób przed „inwentaryzowaniem” tabernakulów przez urzędników i żandarmów III Republiki. To meksykański lud (cristeros) walczący na służbie Chrystusa Króla przeciw antykatolickim prawom masońskiej republiki. To Miliony męczenników bezbożnych systemów komunizmu i narodowego socjalizmu. To wreszcie chrześcijanie ginący w XXI wieku za „bluźnienie Mahometowi” (samą swoją egzystencją) w licznych krajach islamskich.

 

Każdy z nich umierał za Chrystusa, ale za każdym razem męczeństwo było także konkretnym wyborem cywilizacyjnym. I tak jak podczas Triduum odnawiamy w szczególny sposób świadomość tego, „za jaką cenę zostaliśmy zbawieni”, tak wspominając męczenników pamiętajmy o cenie towarzyszącej budowie i utrzymywaniu naszej chrześcijańskiej cywilizacji (christianitas). Błogosławiony Jan Paweł II mówił niegdyś o Europie jako domu zbudowanym z cegieł „wypalonych w ogniu Ewangelii”. Można dodać, że spoiwem łączącym te cegły była – i ciągle jest – krew męczenników.

 

Ojciec Święty Franciszek mówi o „współczesnych Herodach”. Myślimy: naśladowcy Heroda Wielkiego – autora pierwszego masowego dzieciobójstwa (męczeństwo Młodzianków), dzisiaj mającego kontynuatorów we właścicielach i propagatorach koszmarnego przemysłu aborcyjnego, mielącego ludzi w dziesiątkach milionów. Ale są wśród nas dziś również naśladowcy wesołkowatego Heroda Antypasa – hedonistycznego nihilisty, performera, który kierując się swoją „artystyczną wrażliwością” kazał ubrać Chrystusa w lśniącą szatę. Ot, taki niewinny happening.

 

Jednak – jak podają wszyscy Ewangeliści – tylko przed nim Chrystus podczas całej swojej Męki milczał. Nie wypowiedział ani jednego słowa. Może nawet nie chciał patrzeć.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie