14 kwietnia 2012

Kościół w Polsce a rewolucje

(Sejm Czteroletni uchwala Konstytucję 3 maja. Mal. J. P. Norblin. Fot. FoKa/Forum)

Były trzy momenty w dziejach Polski, gdy wydawało się, że pojęcie Polonia semper fidelis w sposób nieodwołalny przestanie być aktualne. Jeden z tym momentów opisuje obszernie w wydanej właśnie książce brytyjski historyk Richard Butterwick.

 

Pierwszy raz odstąpienie od wierności Kościołowi katolickiemu groziło Polsce w połowie XVI wieku – okresie zenitu wpływów protestanckich w Rzeczypospolitej. Elita polityczna szlacheckiego stanu była wówczas zdominowana przez nie-katolików. Ci ostatni – protestanci i prawosławni – posiadali większość w senacie. Co rusz pojawiały się głosy domagające się od króla Zygmunta Augusta, by poszedł w ślady króla Anglii Henryka VIII czy władców skandynawskich oraz niemieckich i ogłosił w Polsce powstanie tzw. kościoła narodowego, któremu powinien przewodzić.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ostatni Jagiellon, niemający raczej „dobrej prasy” u historyków, potrafił jednak oprzeć się tym pokusom. Często przytaczane słowa syna królowej Bony: „nie jestem królem waszych sumień” odnosi się zazwyczaj do faktu, iż Rzeczpospolita była w drugiej połowie XVI wieku państwem bez stosów, bez wstrząsających państwem na długie lata wojen religijnych. Tymczasem właściwym kontekstem było zdecydowane odrzucenie przez Zygmunta Augusta planów utworzenia w Polsce „kościoła narodowego”. Król dobrze wiedział, że zawsze odbywało się to z pogwałceniem tych, którzy trwali w wierności Rzymowi (ludowe powstania w Anglii w obronie katolicyzmu były wówczas zupełnie aktualnym wydarzeniem).

 

Niektórzy uważają, że taka, a nie inna decyzja króla była uwarunkowana typowym dla niego odwlekaniem ważnych decyzji (słynne „dojutrkowanie”). Ale przecież owoce tej decyzji okazały się błogosławione.

Król oficjalnie uznał wszystkie decyzje Soboru Powszechnego obradującego w Trydencie. A gdy to czynił, swoją pracę rozpoczynało w Polsce Towarzystwo Jezusowe, sprowadzone do Korony przez jednego z ojców soborowych, kardynała Stanisława Hozjusza (pierwsze kolegium w Braniewie). Duchowy wysiłek jezuitów, na czele z tytaniczną pracą ks. Piotra Skargi, w ciągu kolejnych dziesięcioleci pozwolił na zatrzymanie protestantyzacji i zapewnił Kościołowi w Polsce okres wspaniałego ożywienia religijnego (por. religijność sarmacką).

 

Niemal czterysta lat później katolicyzm w Polsce stanął przed kolejnym śmiertelnym zagrożeniem. Tym razem rewolucję do Polski przyniesiono na bagnetach sowieckiej armii. Rodzimych komunistów nie starczyło nawet, by obsadzić kierownicze stanowiska w komunistycznej bezpiece i wojsku „ludowym”. Tutaj konieczne były kadrowe wzmocnienia w postaci „pełniących obowiązki Polaka” (tzw. popi).

 Kościół przetrwał dzięki twardemu „non possumus”, najpierw Prymasa kardynała Augusta Hlonda, a od 1948 roku jego wielkiego następcy, Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego. Furiackie zachowanie Władysława Gomułki w 1966 roku (aresztowanie kopii Cudownego Obrazu Czarnej Madonny, zakaz wjazdu papieża Pawła VI do Polski) łatwo wyjaśnić tym, że „towarzysz Wiesław” miał już wówczas świadomość, iż komuniści przegrali z Kościołem walkę o duszę narodu (albo używając języka politologicznego, „utracili na trwałe legitymizację wewnętrzną”).

 

Ale był również trzeci, decydujący w dziejach polskiego katolicyzmu moment. Przypadł on na końcówkę XVIII wieku, epokę w pełni rozwiniętego polskiego Oświecenia (czasy stanisławowskie, czyli panowanie Stanisława Augusta Poniatowskiego 1764-1795). Jak to się stało, że nie doszło w Polsce do repliki wydarzeń francuskich? Jakie mechanizmy skutecznie zapobiegły zerwaniu Polski z Rzymem w dobie reform Sejmu Czteroletniego? Jak zachowywał się polski Kościół, nie tylko wobec politycznych zamierzeń „patriotów”, ale i płynącej nad Wisłę (choćby w postaci słowa drukowanego) „francuskiej zarazy”?

 

Odpowiedzi na te i na cały szereg innych, ważnych pytań udziela na kartach swojej monumentalnej (liczącej ponad 900 stron) monografii brytyjski historyk Richard Butterwick. Jego dzieło „Polska rewolucja a Kościół katolicki 1788-1792” – niedawno opublikowane staraniem krakowskich „Arcanów” oraz warszawskiego Muzeum Historii Polski – jest wynikiem bardzo szeroko zakrojonej kwerendy źródłowej. Autor sięgnął po zasoby szeregu polskich archiwów (kościelnych i państwowych). Nie pominął nawet archiwaliów watykańskich.

 

Studium autorstwa Butterwicka jest szczegółową analizą relacji między Kościołem a dominującym podczas Sejmu Wielkiego stronnictwem reformatorów („patriotów”). Tytułowa „polska rewolucja” to, według Brytyjczyka przede wszystkim polityczne i ustrojowe dzieło lat 1788-1792. Radykalny antykatolicyzm – jak wskazuje autor – był właściwie na jej obrzeżach, a Kościołowi w Polsce reformatorzy (na czele z Hugonem Kołłątajem) przypisywali ważne miejsce w utwierdzaniu „rządnej wolności” nad Wisłą.

 

Według Butterwicka, jednym z decydujących czynników, który zapobiegł wyrodzeniu się „polskiej rewolucji” w replikę francuskiego roku 1789, była panująca w Polsce republikańska kultura polityczna. Kultura, która umiłowała wolność, ale – pomimo co rusz ujawniającego się antyklerykalizmu polskiej szlachty – mocno wspierała się o ołtarz. Brytyjski historyk wyczerpująco omawia dokonaną zaraz na początku Sejmu Czteroletniego grabież (tak, dosłownie to nazywa!) dóbr biskupstwa krakowskiego przez państwo, pokazując jednocześnie relacje na linii: król – sejm (sejmiki) – nuncjatura w Warszawie, które nie przerodziły się jednak w zerwanie między Warszawą a Rzymem.

Książka Richarda Butterwicka pokazuje działania polskich „farmazonów”, polityczne strategie polskich biskupów (w większości zresztą nieobecnych w kraju w latach 1788-1792) i źródła rzeczywistej siły polskiego katolicyzmu (obu obrządków: zachodniego i wschodniego). Nie brak fragmentów – z zachowaną przez autora oryginalną pisownią epoki – soczystych polemik toczonych przez katolickich publicystów ze zwolennikami naśladowania w Polsce zwolenników rewolucji francuskiej.

 

Świetna lektura na nadciągający długi, majowy weekend.

 

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie