19 sierpnia 2019

Kościół to nie sala balowa. Rzecz o nakryciach głowy w kościele, także u mężczyzn

(By Neovitaha777 [CC BY-SA 4.0] (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], from Wikimedia Commons [commons.wikimedia.org])

Niestosowne stroje kobiet w kościołach od dawna budzą oburzenie. Byłoby jednak hipokryzją niepotępianie tego samego w przypadku mężczyzn. Nie powinni oni w świątyniach epatować swoimi strojami, a zwłaszcza nakryciami głowy – bez względu na to, jak pięknymi i tradycyjnymi. Kościół nie jest bowiem salą, gdzie odbywa się bal przebierańców.

 

Zgodnie z dawną tradycją nakrycie głowy w kościołach stanowiło domenę kobiet. Pisał o tym święty Paweł w liście do Koryntian.

Wesprzyj nas już teraz!

 

„Każda zaś kobieta, modląc się lub prorokując z odkrytą głową, hańbi swoją głowę; wygląda bowiem tak, jakby była ogolona. Jeżeli więc jakaś kobieta nie nakrywa głowy, niechże ostrzyże swe włosy! Jeśli natomiast hańbi kobietę to, że jest ostrzyżona lub ogolona, niechże nakrywa głowę!” [1 Kor 11; 5-6].

 

Nakrywanie głów nakazywał zresztą Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku. Nie istnieje on już w 1983 roku. Mimo to pozostaje on jednak chlubnym zwyczajem, choć niestety słabo przestrzeganym. Dziś głowy zakrywają głównie niektóre kobiety w starszym wieku lub te uczestniczące we Mszach w klasycznym rycie rzymskim. W tym ostatnim przypadku mantylka staje się swego rodzaju wyróżnikiem tych środowisk.

 

Jednocześnie wraz z upowszechnieniem odkrywania głowy przez kobiety, pojawiają się przypadki zakrywania jej przez mężczyzn – co ciekawe często tych, którzy powinni stanowić wzór tej męskości. Nakrycie głowy w kościele przez mężczyzn to przejaw (może przypadkowy) feminizacji. Warto zwrócić na to uwagę skoro tak często wypominamy niewiastom brak godnego ubioru. 

 

Mężczyźni, czapki z głów!

Tymczasem święty Paweł również w liście do Koryntian zwrócił zarazem uwagę na to, że mężczyźni nie powinni zakładać czapki podczas przebywania w kościele. „Mężczyzna zaś nie powinien nakrywać głowy, bo jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta jest chwałą mężczyzny” [1 Kor 11,7]. „Każdy mężczyzna, modląc się lub prorokując z nakrytą głową, hańbi swoją głowę” – pisał także Apostoł Narodów. W tym duchu Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku wprost nakazywał, by mężczyźni w kościołach nie nosili nakrycia głowy. Dziś nie jest to wymogiem prawa kościelnego, lecz kwestią tradycji i dobrego smaku. A to również sprawy niebagatelne.

 

Uczestnictwo we Mszach świętych w nakryciu głowy przez mężczyzn jest więc niestosowne, bez względu na to, czy chodzi tu o policjanta, żołnierza czy członka jakiejś grupy rekonstrukcyjnej. Kościół, Msza święta nie jest bowiem miejscem właściwym na paradowanie w ozdobnych świeckich strojach, zwłaszcza jeśli łamie to obyczaje związane z liturgią. W prawie kościelnym nie istnieje żaden wyjątek zezwalający na zakrywanie głowy przez świeckich mężczyzn. Nie ma wyjątków także dla członków warty honorowej, której pełnienie jest świeckim zwyczajem. Budynek kościelny stanowi bowiem przestrzeń sakralną, wydzieloną poprzez konsekrację z użytku do celów światowych.  

Wbrew pozorom nie jest to błaha sprawa, gdyż świadczy o (być może nieświadomym) braku szacunku dla autonomii Kościoła i fundamentalnej równości przed Bogiem. Tymczasem świeckie godności okazują się nieistotne wobec Majestatu Stwórcy.

 

„Sprawa jest dość istotna, gdyż dotyczy zarówno istoty liturgii oraz miejsca świętego jak też stosunku między Kościołem (wraz z jego prawodawstwem) a państwem (czy instytucjami państwowymi, czy ogólnie świeckimi). Liturgia jako sprawowanie kultu Bożego według prawd i norm Bożego Objawienia jest dziedziną autonomiczną i nadrzędną wobec wszystkich dziedzin świeckich. Lekceważenie czy wręcz odrzucenie tej zasady uderza w naturę i boskie pochodzenie Kościoła oraz burzy porządek zeń wynikający. Nie jest przypadkowe, że wrogowie Kościoła forsują tego typu zachowania, przy ignorancji czy uległości katolików, nawet duchownych” – słusznie zauważa ksiądz Dariusz Olewiński [teologkatolicki.blogspot.com].

 

Zresztą dziś chodzi nie tylko o relację Kościół-państwo, co o relację „Kościół-ja”. W dzisiejszej kulturze selfie, kulturze Facebooka musimy umieć powstrzymać się przed epatowaniem własną próżnością. Gdzież nam do pokory średniowiecznych artystów, niepodpisujących się pod własnymi pracami?

Nie stosując się do zwyczajów liturgicznych Kościoła i zamieniając kościół w bal przebierańców, zwracamy uwagę na siebie, zamiast na Stwórcę. Dotyczy to w równym stopniu wiernych mężczyzn i kobiet. Nie im bowiem należy bić brawo (dosłownie czy w przenośni), gdy jesteśmy w kościele. „Nie wypada oklaskiwać sługi w domu Pana” – zauważył ongiś święty Pius X.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie