Sprawcy niedzielnego zakłócania Mszy Świętej w świdnickiej katedrze muszą liczyć się z konsekwencjami swojego czynu. Już w niedzielę jedna z kobiet usłyszała zarzuty złośliwego przeszkadzania w publicznym wykonywaniu aktu religijnego, zaś o losie kolejnych trzech prokuratura zdecyduje w poniedziałek.
O zdarzeniu informowaliśmy na portalu PCh24 już w niedzielę. To właśnie wtedy wikariusz parafii katedralnej ks. Marcin Krzysztof Januszkiewicz napisał na Twitterze o ekscesach. Duchowny stwierdził m.in., że sprawcy zakłócania Mszy Świętej zaprezentowali w świątyni tęczową flagę ruchu LGBT. Tymczasem pierwsze doniesienia pojawiające się na portalu swidnica24.pl podkreślały, że symbolika politycznego ruchu homoseksualnych aktywistów nie została jak dotąd potwierdzona przez policję.
Wesprzyj nas już teraz!
W poniedziałek portal swidnica24.pl przytoczył z kolei słowa prokuratora rejonowego Marka Rusina. – Z relacji świadków wynika także, że mężczyzna w pewnym momencie wyciągnął tęczową flagę, którą miał mu zabrać jeden z uczestników Mszy. Policja flagi nie znalazła – powiedział prokurator dodając, że z relacji świadków nie wynika, jakoby zatrzymani przez policję sprawcy zakłócania Mszy Świętej wykrzykiwali hasła związane z ruchem LGBT. Sprawcy – mężczyzna i trzy kobiety – mieli za to wznosić głównie hasło „Bóg, honor, ojczyzna”.
Następnie osoby zakłócające w przedsionku świątyni niedzielną Mszę Świętą zostały wyprowadzone z kościoła przez wiernych i przekazane w ręce policji. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Mężczyzna miał w organizmie 2,5 promila alkoholu, zaś kobiety znajdowały się w stanie, który uniemożliwiał ich zbadanie, dlatego też pobrano im krew, a wyniki badania nie są jeszcze znane.
Jedna z osób (kobieta) została zwolniona do domu z powodu stanu zdrowia, zaś „trzy kolejne trzeźwiały w areszcie” i w poniedziałek o ich losie zdecyduje prokuratura – podaje swidnica24.pl. Serwis informuje, że decyzja dotyczyć będzie tego „czy postawić im zarzuty oraz jakie środki zapobiegawcze zastosować. Za złośliwe przeszkadzanie w Mszy grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności”.
Kobieta zwolniona do domu już w niedzielę usłyszała zarzut „złośliwego przeszkadzania w publicznym wykonywaniu aktu religijnego”, jednak – jak wynika ze słów prokuratora Rusina – w tym przypadku najpewniej konieczna będzie opinia biegłego psychiatry, gdyż kobieta nie potrafiła logicznie wyjaśnić, dlaczego tak się zachowywała w świątyni.
Źródło: swidnica24.pl
MWł